Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 20 kwietnia


Powiedzia? kiedy? Wojciech M?ynarski, ?e piosenka aktcffska to taka, któr? ?piewaj? aktorzy. Nic doda?, nic uj??. Podobne postawienie sprawy obna?a bowiem sztuczno?? i pretensjonalno?? wszelkich podzia?ów dokonywanych nieraz tylko po to, by dopie?ci? jakie? ?rodowisko, stworzy? aur? pseudowarto?ci i nawiedzonego misterium. Sam wywodz? si? z takiego naznaczonego ?rodowiskowym epitetem kr?gu. Przecie? na studenckich festiwalach ?piewano od lat utwory, które nie ró?ni?y si? niczym od pisanych i prezentowanych gdzie indziej w kraju, a ich autorzy i wykonawcy szturmem wdzierali si? na listy przebojów, zasilaj?c szeregi gwiazd estrady. ?eglarska, turystyczna, dzieci?ca, chrze?cija?ska bez wzgl?du na okre?lenie pozostawa?a jedn?, polsk? po prostu pie?ni?.
I tu pojawia si? problem. Co jest no?nikiem owej polsko?ci? Przecie? nie narodowo?? wokalistów. Kiedy ?piewam po grecku, utwór greckim by? nie przestaje. Zatem muzyka? Chyba tak?e nie. Trudno bowiem mówi? o rodzimej nucie w przypadku muzyki popularnej. Pró?no szuka? w mediach saba?owej frazy spod Tatr, za?piewu rodem z Kurpi b?d? Mazur, przytupywania w rytm krakowiaka. Nasuwa si? zatem logiczny, nieodparty wniosek, ?e o przynale?no?ci piosenki do konkretnej grupy etnicznej decyduje przekaz s?owny, czyli tekst. W?oska, bo po w?oskia, francuska bo w mowie Moliera i tak dalej. Wspomniany na wst?pie M?ynarski - mistrz gatunku, ale tak?e Osiecka, Przybora i wielu innych, nie tylko rymowali po polsku - oni opisywali polsk? rzeczywisto??, nasze problemy w okre?lonych warunkach politycznych, pod takim, a nie innym niebem. ByU na dodatek godnymi spadkobiercami ?wietnej tradycji literackiej, zachowuj?c jej ci?g?o?? i wzbogacaj?c o kolejne, porywaj?ce momenty.. Nadej?cie komercji spowodowa?o sytuacj?, w której nale?a?oby og?osi? koniec pewnej epoki. To, czym karmi? nas noc i dzie?, co rozlega si? doko?a, przera?a i odbiera nadziej?. Tekst jest jedynie byle jakim wype?niaczem muzycznej frazy. Metafora, rym, puenta przesta?y istnie? w sformatowanym, przyci?tym na u?ytek reklam, przekazie.
Pisz? to wszystko kilka tygodni przed kolejnym festiwalem w Opolu, podczas którego na dodatek poprowadz? koncert premier. Czy zaraz po nim og?osz? ?mier? polskiej piosenki? A mo?e jak dawno temu, wyjad?, nuc?c kilkana?cie ?wie?ych, m?drych, w j?zyku ojczystym, skleconych przebojów?



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki