Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 22 czerwca


Pastelowy portret wykonany w m?odopolskiej manierze. Na nim m?ody ch?opiec z blond czupryn? ustawion? na je?a. Smutne zamy?lone spojrzenie modela nie jest rezultatem ci??kiego dzieci?stwa, szykan w szkole, patologicznych rodziców. Ono wynika raczej z konieczno?ci nieruchomego pozostawania w jednym miejscu, by mistrz móg? spokojnie malowa?. Kaza? dziewi?ciolatkowi siedzie? nieruchomo - co za pomys?! U do?u obrazu data 1958 rok i podpis autora Antoni Wa?kowski. A uwieczniony przez artyst? m?okos to ja. Podobne konterfekty mojej siostry w liczbie dwóch, tak?e mamy i ojca oraz sporych rozmiarów jesienny le?ny pejza? zdobi? rodzinne ?ciany od pó? wieku, czyli od chwili, gdy kuzyn Stanis?awa Wyspia?skiego, ostatni ?yj?cy bywalec Zielonego Balonika, zosta? wyszperany gdzie? w oficynie kamienicy numer 15 przy Kanoniczej przez mego tat? dziennikarza i powi?kszy? kr?g dobrych znajomych. Odwiedza?em pana Antoniego przy ró?nych okazjach. Wita?a nas w drzwiach niedos?ysz?ca s?u??ca O?ga, na któr? cz?sto dobrotliwie narzekano, gdy co? przypali?a albo czego? nie dopilnowa?a. Potem przejmowa?a go?ci pani Jadwiga Wa?kowska - porcelanowa pi?kno??, uroczo kalecz?ca liter? r, wreszcie sam gospodarz, niewielkiego wzrostu, z ?ys?, okolon? wiankiem w?osów g?ow?, z cwikierem na nosie i w malowniczo zawi?zanym pod szyj? fontaziem. Pija? kaw?, siorbi?c j? bezceremonialnie z fili?anki i gaw?dzi? o codzienno?ci, z któr? nie mia? nic wspólnego. W?ród niezliczonych obrazów, zaj?ty tak?e pisaniem, pozosta? w minionym ?wiecie. Z wakacji przywozili?my arty?cie zasuszone kwiaty dziewi??si?u, nara?aj?c si? na kary za wycinanie b?d?cej pod ochron? ro?liny, cz?sto ja?owiec, by pachnia? zielon? przestrzeni? w tym chronicznym pó?mroku czterech ?cian. Talent Antoniego Wa?kow-skiego nie znalaz?, niestety ,uznania marszandów, nie wywo?a? mody na jego twórczo??, nie prze?o?y? si? na wysokie ceny poszczególnych dzie?. Co za tym idzie - sam twórca rozp?yn?? si? we mgle przesz?o?ci. O popularno?? nigdy nie zabiega?, a przecie? ?y? w czasach, w których nie by?o agentów, galerii, impresariów, stron internetowych. Dlatego z rado?ci? przeczyta?em wspomnienie Micha?a Ro?ka o autorze wpisu do mego szkolnego pami?tnika. Wycyzelowane kszta?tne litery tworz? nast?puj?cy wiersz:
Prosta droga przez pole prosta nie wida? ko?ca gorej? krwi? topole pod blask rannego s?o?ca
Tak w ?yciu ka?da droga t?sknoty zapalone wszystko co idzie z Boga proste i niesko?czone. Niezwyk?a pami?tka po kim?, kogo d?o? mia?em okazj? ?ciska?. T? za? prawic? ?ciska? Wyspia?ski. Co za ?a?cuszek.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki