Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 12 pa?dziernika


Z Micha?em Ronikierem pi?em wódk? wiele razy. U?ytego w powy?szy sposób czasu przesz?ego szczerze ?a?uj?, bowiem to by?y sympatyczne chwile. Obcowanie z lud?mi wyposa?onymi w wiedz?, inteligencj?, poczucie humoru oraz tak zwan? kindersztub? zawsze jest do?wiadczeniem wartym grzechu. Ale da?, niestety, Micha? plam? i kolejnych wspólnych biesiad nie przewiduj?. Co mu strzeli?o do arystokratycznego ?ba, by zosta? agentem bezpieki? Nie wiem.
Z Bronis?awem Wildsteinem nie pi?em wódki nigdy. W tym wypadku przesz?o?ci nie ?a?uj?, mimo szlachetnych demaskatorskich intencji dzielnego wywiadowcy. Jego program telewizyjny dotycz?cy kapusia w "Piwnicy pod Baranami" ogl?da?em z oczywistym zainteresowaniem, bo przecie? mówi? o sprawach i ludziach bliskich, na wyci?gni?cie r?ki, miejscach, w których funkcjonuj? na co dzie?, powietrzu, którym oddycham. Opiera? si? ów program na tezie chytrej i niekonwencjonalnej. Mia? w swoim za?o?eniu ocenia? moraln? postaw? ?rodowiska, w którym konfident dzia?a?. A to ?rodowisko nie chcia?o go?cia rozetrze? na proch, wdepta? w ziemi?, unicestwi?. Ono pope?ni?o, i tu pe?na zgoda z autorem audycji, kardynalny b??d, próbuj?c usprawiedliwia?. Z?o ma bowiem jeden wymiar, i nie mo?na gada? bzdur o ma?ej szkodliwo?ci czynów haniebnych. Ja natomiast przez blisko godzin? czeka?em na s?owo, które, niestety, nie pad?o. Z chrze?cija?skich ust wszystkich po kolei rozmówców, w kraju, który pomniki papie?a wybudowa? niemal na ka?dym podwórku, a jego imieniem wyciera sobie g?b? co pi?? minut, otó? w tym pono? katolickim kraju nie wydukano podczas debaty jednego jedynego czasownika - przebaczam. Wildstein domaga? si?, by nie zapomnie?. Racja. Pami?? mam dobr? i dlatego z winowajc? do sto?u nie zasi?d?. Ale przecie?, do cholery, po ludzku, normalnie wybaczy?em mu s?abo??, b??d, grzech, u?omno??. Nie splun? za nim, gdy mnie minie na ulicy, nie uczyni? krzywdy jego bliskim, bo taki ju? mam ma?o chrze?cija?ski pogl?d na ?ycie.
Wczoraj wy?piewa?em to credo w ko?ciele w Mi?os?awiu. Niewielka miejscowo?? ko?o Wrze?ni by?a ?wiadkiem wr?czenia nagrody Fundacji Ko?cielskich. Wi?c zapoda?em zgromadzonym swój patent na wiar?:

Bo religia rumiany kolego
To nie taca i rewia pacierzy
To jest wiara w ka?dego bli?niego
I nadzieja, ?e on te? tak wierzy.

Siostrzyczki zakonne ?ledz?ce koncert z zakrystii bi?y brawo i kra?nia?y z uciechy. Czy co? zrozumia?y?



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki