Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 1 lutego


Dawno temu, gdy na tronie w stolicy zasiada? I sekretarz, jego poddani, w chwilach wolnych od szlachetnego wysi?ku na rzecz socjalistycznej ojczyzny, wpatrywali si? w malutki ekran telewizora marki szmaragd lub szafir. A ten na czarno-bia?ym ekranie pokazywa? same dziwy. W?ród nich jeden z pierwszych teleturniejów prowadzony, je?li dobrze pami?tam, przez Ryszarda Serafinowicza - ?Kó?ko i krzy?yk". Gapi?em si? na intelektualne zmagania, bo tego typu programy maj? niew?tpliw? zalet? polegaj?c? na mo?liwo?ci brania w nich udzia?u z domowego fotela bez obawy blama?u na skutek wykazanej niewiedzy. Stary nawyk pozosta? mi do dzi? i dlatego kibicuj? odwa?nym rodakom, gdy staj? do walki o powa?ne cz?sto nagrody, sprawdzaj?c przy okazji w?asny zasób wiedzy, refleks, przytomno?? umys?u. Od razu zaznaczam, ?e wybaczam wszystkim, których zjad?a trema, pope?nione b??dy, lapsusy, gafy. Patrzy na ciebie ca?a Polska, a ty masz tylko 3 sekundy, by odpowiedzie? na pytanie z dowolnej dziedziny. Co z tego, ?e cz?sto ca?kiem banalne - po prostu zacukujesz si?, masz pustk? w g?owie, mylisz liter? - w moich oczach jeste? usprawiedliwiony. Ale ju? w takich ?Milionerach" mo?esz zastanawia? si? do woli, prosi? o pomoc, próbowa? przenikn?? intencje prowadz?cego, zatem element zaskoczenia nie gra tu ?adnej roli. Mimo to obserwuj? przypadki kuriozalnej indolencji umys?owej podpartej cz?sto naukowym tytu?em. Ostatnio powali? mnie elegancki go??, którego temat pracy magisterskiej czy doktorskiej wskazywa? na wyrafinowan? specjalizacj? autora. I on na naj?atwiejsze, pierwsze pytanie, czy litera ?i" jest: a) spójnikiem, b) spó?g?osk?, c) symbolem litu, d) liczb? rzymsk?, po d?ugich namys?ach wzi?? pomoc publiczno?ci. Facet z mgr czy dr w papierach, u?ywaj?cy tej nieszcz?snej litery w swoich licznych dysertacjach tysi?ce razy, wzywa na pomoc gremium, bo ma w?tpliwo?ci co do jej zaszeregowania do odpowiedniej cz??ci mowy. Kiedy indziej student dwóch fakultetów (gdy studiowa?em, dwa kierunki równolegle zaliczali najwybitniejsi spo?ród geniuszy) nie wie, co postawi? na katafalku - po prostu nie zna tego s?owa, a w dalszym ci?gu programu wykonuje telefon do mamy i razem uzgadniaj?, ?e brojler to co? do grzania wody. Zgroza! Ja wiem, ?e ten m?odzian klawiatur? komputera ma w ma?ym palcu, ?e klikanie myszk? to jego druga natura, wiem, ?e SMS-y wysy?a nawet podczas snu i prowadzi pasjonuj?cy blog. Wiem równocze?nie, ?e nie ma poj?cia, kto to Reymont, Sobieski, Niemen. Biedny produkt obrazkowej cywilizacji. A mo?e wcale nie biedny? To ja jestem nieszcz??liwy z baga?em wiedzy o ?wiecie, z sum? do?wiadcze?, skal? porównawcz?. On nie zauwa?a wcale, ?e otoczenie kretynieje z dnia na dzie? w tempie kosmicznym.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki