Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 15 lutego


W?a?nie dowiedzia?em si? od znajomej dziennikarki, ?e jestem przest?pc?. Wprawdzie przedawnionym, ale jednak. Wiele lat temu pochowa?em bowiem swoj? pierwsz? bokserk? - tak?e Fig? jak obecna - na dzia?ce znajomego. Wtedy nie ?ni?o nam si? jeszcze o Unii Europejskiej, która takich praktyk zakazuje, gro??c za nie powa?nymi sankcjami. W cywilizowanym ?wiecie zwierz?ta domowe spoczywaj? na terenach specjalnie do tego celu wyznaczonych, na psich czy kocich cmentarzach po prostu, nie zagra?aj?c ?rodowisku, i co najwa?niejsze, nie wywo?uj?c niczyjego oburzenia lub sprzeciwu. Z jakiego? zupe?nie dla mnie niezrozumia?ego powodu od tego cywilizowanego ?wiata uczymy si? wolno i niech?tnie, natomiast jak banda Zulusów z rado?ci? i po?piechem ?ykamy odpadki, b?yskotki i przeterminowane ?akocie. Walentynki - prosz? bardzo. Celebrujemy dzie? zakochanych, jakby ?wi?ty Walenty by? patronem kraju nad Wis??, przemielone na dziesi?t? stron? hamburgery z najwy?sz? przyjemno?ci?, pomnik Presleya natychmiast. A przecie? tam za zn?canie si? nad czworono?nym stworzeniem grozi krymina?, ulubie?ców z pietyzmem chowaj?, miejsca tego pochówku znacz?c tablicami, by zosta?a pami?tka po wiernych przyjacio?ach. Bo ci umieraj? - tak, tak umieraj?, a nie zdychaj? jak chcia?aby wi?kszo?? moich rodaków i winni spocz?? na cmentarzach, a nie na grzebaliskach, grzebalniach czy diabe? wie jeszcze gdzie. Proces rozstawania si? z doczesno?ci? jest identyczny zarówno w odniesieniu do obdarzonych intelektem, jak i do tych wiedzionych podstawowymi instynktami. Po prostu, zanikaj? ?yciowe funkcje, serce przestaje t?oczy? krew, ta nie niesie tlenu do mózgu i ów mechanizm dotyczy w identycznym stopniu myszy jak cesarza Japonii na przyk?ad.
Czujemy si? od nich lepsi, bo mamy rozum, ?wiadomo?? up?ywu czasu, miejsca, w jakim przysz?o nam ?y?, potrafimy ujarzmi? przyrod? i wykorzysta? j? do swoich celów. Jednocze?nie umiemy torturowa?, zn?ca? si?, knu?, intrygowa?, kra??, mordowa?, gwa?ci? i robi? setki obrzydliwych rzeczy, które im nie przysz?yby do g?owy. To nie ?adna kokieteria, ale w niczym nie czuj? si? lepszy od suki, która teraz ko?o mnie le?y i ?ledzi ka?dy mój ruch z oddaniem i mi?o?ci? w?a?ciw? tylko psom. Wszak mówi?: ?wierny jak pies".
Pomys? stworzenia zwierz?cego cmentarza w naszym mie?cie uwa?am za mocno spó?niony, ale przecie? jego realizacji kibicuj? ca?ym sercem. Mo?e zd??? zanim Figa, niestety, ostatnio choruj?ca, z dziesi?t? wiosn? na karku, dokona ?ywota. Je?li nie zd???, kolejny raz, tym razem ?wiadomie, z?ami? obowi?zuj?ce przepisy i pochowam j? w ogródku, po którym biega?a, którego pilnowa?a przed intruzami w postaci kotów z s?siedztwa. I niech mnie pozw? przed trybuna?y, niech zas?dz? kary. Jest ich warta bardziej ni? niejeden cz?owiek.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki