Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 26 kwietnia


Pami?tam opowie?ci macochy mojej mamy, ukochanej babci Tosi, do której, notabene, s?owo ?macocha" nie przystawa?o w ?adnym razie. Odwiedza?a nas cz?sto, gdy byli?my jeszcze p?drakami, zawsze przynosi?a jakie? ?akocie kupowane na miar? wdowiej renty. Czekoladk? Danusia dzieli?em z siostr? niemal przy pomocy centymetrowej linijki. Babcia Tosia pochodzi?a z Niepo?omic, z wielodzietnej rodziny miejscowego flisaka, który sp?awia? drewno w dó? Wis?y, docieraj?c hen daleko, do stolicy i dalej jeszcze w wyprawach tyle romantycznych, co niebezpiecznych. Wspomina?a go cz?sto Antonina, ale tak?e swoj? m?odo?? i rodze?stwo. Wtedy pierwszy raz us?ysza?em s?owo ?hiszpanka", ale nie w odniesieniu do przedstawicielki narodu zamieszkuj?cego Pó?wysep Iberyjski, tylko jako okre?lenie grypy. Ta za?, na pocz?tku ubieg?ego stulecia pozbawi?a ?ycia prawie 50 milionów obywateli naszego globu. W?ród ofiar znalaz?a si? tak?e jedna z sióstr wspomnianej babci Tosi. Potem z ka?dym niemal rokiem pojawia?y si?, szczególnie wiosn?, mniejsze lub wi?ksze ataki grypianego wirusa, nazwane przeró?nie, bowiem paskudztwo ma umiej?tno?? mutowania si? i przybierania coraz to innych, bardziej z?o?liwych postaci. Teraz pomiesza? si? z koleg? wyst?puj?cym u ?wini i pono? mo?e wywo?a? pandemi?. ?yjemy w epoce mediów, które z kolei paso?ytuj? na takich wydarzeniach. Ju? po kilkunastu godzinach od zachorowa? i zgonów w Meksyku ilo?? ekspertów, znawców wypowiadaj?cych si? w kwestii nadchodz?cej katastrofy powoduje u mnie ironiczne wzruszenie ramion, bo potrafi? zagada? i zepchn?? t? fal? s?ów ka?d? tragedi? na plan dalszy, zanalizowa? rzeczywiste zagro?enie do bólu. Rozd?ta jak balon os?awiona ptasia grypa, o której od czasu do czasu co? tam donosz?, poch?on??a mniej ofiar ni? wskutek ud?awienia si? podczas posi?ku. Nie znaczy to, ?e problem bagatelizuj?, ale przecie?, u licha, próbuj? si? od niego zdystansowa?. Wiadomo, ?e w takich razach nara?one na najgorsze s? spo?ecze?stwa ubogie, z du?ym odsetkiem populacji ?yj?cym w z?ych warunkach higienicznych. Tak w?a?nie jest w Meksyku. Inaczej zupe?nie ta kwestia prezentuje si? w USA, Kanadzie czy Europie. Zatem miast panikowa? i zak?ada? przed kamerami maseczki, lepiej nawo?ywa? do pomocy tym, którzy naprawd? jej potrzebuj?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki