Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 3 maja


Jedno z modnych pyta? zadawanych podczas wywiadów brzmi: z jak? wa?n? person? chcia?aby pani (pan) zje?? kolacj?? I padaj? odpowiedzi przeró?ne, przewa?nie jednak abstrakcyjne, bo marzenia dotycz? prezydentów mocarstw, gwiazd kina, estrady, sportu. A ja ch?tnie przy skromnym wieczornym posi?ku pogada?bym z pani? profesor Magdalen? ?rod?. Rzadko bowiem do ko?ca i bez zastrze?e? zgadzam si? z publicznie g?oszonymi opiniami, a tu pod ka?d? niemal wypowiedzi? móg?bym si? podpisa? jak pod w?asn?. Dlaczego przy niedzieli chwal? ?rod?? Bo tak jak Ona oceniam nasz? przesz?o?? i wspó?czesno??. Kto? powie dobra ? skoro pe?na zgoda w zapatrywaniach to po co si? spotyka?? Otó? chcia?bym si? dowiedzie? jak z takimi ma?o popularnymi pogl?dami ?y?? Do jej opinii, ?e nasza historia jest beznadziejna i ?e nigdy nie umieli?my przeku? zwyci?stw w d?ugotrwa?e powodzenie, dodam swoj?, bardziej jeszcze radykaln?. Otó? podczas darowanych przez los, niecz?stych okresów wolno?ci i mo?liwo?ci stanowienia o sobie, robili?my wszystko, by nas znów rozebrano. ?e wrogów i odpowiedzialnych za niedol? szukali?my zawsze w?ród ?onych?. Kiedy? to byli komuni?ci, teraz politycy oboj?tnie jakiej formacji. O tych ?onych? dowiedzia?em si? niedawno od pani redaktor z telewizji, gdy namawia?a mnie do udzia?u w programie, podczas którego przedszkolaki ?piewaj? piosenki popularnych wykonawców. Odmówi?em, motywuj?c decyzj? brakiem sensu, by w usta trzylatków wk?ada? tre?ci wyartyku?owane przez doros?ego faceta. Zapyta?em przy okazji dlaczego nie robi? recitali tych artystów, których twórczo?? wyko?lawiaj? urocze sk?din?d dzieciaki. Odpar?a, ?e ?oni? tak w?a?nie chc?, ?e ?oni? decyduj?, a nie ona i tyle. Potem jeszcze poinformowa?a, ?e fatalny poziom mediów zawdzi?czamy ?onym?, bo ?oni? kochaj? tylko Dod? i Filla i nic wi?cej. Jestem Polakiem bez tej niezrozumia?ej dumy wynikaj?cej z kompleksów chyba. Dlatego nie identyfikuj? si? z watahami ubranych w bia?o-czerwone szaliki i czapki, rycz?cych ochryple i fa?szywie: Polska bia?o-czerwoni i odlewaj?cych si? po dziesi?tym piwie na skwerach europejskich miast. Kiedy mówi? o sobie Europejczyk urodzony w Krakowie, to mocniej podkre?lam swój zwi?zek z t? krain?, z Wis??, Wawelem, Ma?opolsk? ni? gdy przywdziewam koszulk? z or?em. Przynale?no?? do ludzkiej rodziny to nie kolor paszportu. I je?eli dzisiaj nie wywieszam narodowej flagi na swoim domu, to nie dlatego ?e chc? by? oryginalny i niekonwencjonalny, nie z braku szacunku dla konstytucyjnych dokona? przodków. Robi? to z tej przede wszystkim przyczyny, ?e jej nie posiadam. Symbole nie s? mi potrzebne do kochania tego krajobrazu, tych ludzi, tego j?zyka, obyczaju, kultury. I ch?tnie powtarzam za Jackiem Kleyffem (rany przecie to ?yd!):

Nie fetysz granic mnie tu trzyma

Lecz miejsca i w tych miejscach przyja??.


Na szcz??cie jest jeszcze ?roda.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki