Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 25 pa?dziernika


Pisz? te s?owa z prawdziwym ?alem - ja kibic, fan, mi?o?nik, w??czaj?cy odbiornik telewizyjny w?a?ciwie tylko po to by obejrze? mecz, zawody, zmagania. Sport. Jedna z najistotniejszych w mojej opinii dziedzin ?ycia. Bawi, raduje, wychowuje, uczy, roz?adowuje napi?cia, porywa w sza? emocji i uniesie?. Ten sport schodzi na psy traci swój urok i wymiar a wszystko za spraw? kasy. Ja wiem, ?e wyczyn na ?wiatowym poziomie nak?ada na cz?owieka ci??ar obowi?zków i wyrzecze?, nara?a cz?sto na utrat? zdrowia i trudno takie ryzyko podejmowa? za darmo w imi? samej tylko idei. Ale to co uczyni?a z owego wyczynu komercja sprowadza rzecz ca?? do absurdu nie maj?cego nic wspólnego ze szlachetn? rywalizacj?, walk? fair, poszanowaniem dla rywala, o szacunku dla kibiców ju? nie wspominaj?c. Tylko z powodu wielkich pieni?dzy wmawia si? t?umom, ?e nie zdolny, t?py troglodyta jest narodowym bohaterem bo zgarn?? miliony pozwalaj?c si? prawie wy??cznie nokautowa?. Na Go?ot? do ?ódzkiej hali przysz?y tysi?czne rzesze zapominaj?c o tym, ?e pod nad?tym bez sensu szyldem ''walka stulecia'' ogl?daj? pospolitego przest?pc? (nie wiem jak wywin?? si? wymiarowi sprawiedliwo?ci po ró?nych rozbojach i r?koczynach).

Obserwowanie polskiej ligi pi?karskiej nasuwa ponur? refleksj?, ?e kto? nas okropnie oszukuje, bowiem go?cie zarabiaj?cy wielokrotno?? przeci?tnej pensji (mowa o tych najs?abszych) po prostu nie potrafi? kopa?, podawa?, przyjmowa? - s?owem nie opanowali futbolowego elementarza. Zabawne s? dywagacj? na temat selekcjonera reprezentacji. Za ci??kie pieni?dze ka?dy ch?tnie nim zostanie, ale natrafi na podstawowy problem - kim gra?? Najlepsi nie znajduj? nabywców, a je?li nawet wyje?d?aj? w ?wiat, to grzej? ?aw? w zagranicznych klubach. W tym ca?ym ch?amie zawsze wyró?nia? si? elitarny tenis. Ale i tu zawita?a ch?? lewizny. Oto tatu? naszej rodaczki proponuje jej poddanie meczu przeciw mizernej zawodniczce - meczu niemal ju? wygranego. Bukmacherzy podnosz? alarm, bo poczynione zak?ady staj? na g?owie i nara?aj? ich na powa?ne straty. Zainteresowany broni si? twierdz?c, ?e córka z?apa?a kontuzj? i to co zrobi? wynika?o jedynie z troski o jej zdrowie. Je?li nawet tak rzeczywi?cie by?o, to przecie? zosta? wys?any niedobry sygna?, wytyczona ?cie?ka ewentualnego przekr?tu. Forsa decyduje o wszystkim i ta ?wiadomo?? boli, bo ka?e przypuszcza?, ?e czystych intencji ju? po prostu nie ma. To po choler? mi ten wielki ekran?



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki