Andrzej Sikorowski
MÓJ DZIENNICZEK POLSKI
Niedziela, 14 lutego
Zatem obejrza?em g?o?ny ju? Avatar. Najpierw prze?y?em zabawne i niestety smutn? refleksj? budz?ce zaj?cie przy kasie. Poprosi?em o bilet i po us?yszeniu ceny poda?em stuz?otowy banknot. Urodziwa kasjerka z zak?opotaniem odwróci?a si? do stoj?cego obok m?odzie?ca i pó?g?osem zapyta?a: ile mam temu panu wyda?? Czy jakim? cudem omin??a podstawówk?? A mo?e nale?y do tych, za których ju? wszystko robi komputer? Ale przecie? ten sam komputer zaprz?gni?ty do pracy przez ?ebskich ludzi potrafi czyni? cuda. Pierwszy raz chyba w kinie, gdy seans dobieg? ko?ca i gdy zdj??em okulary umo?liwiaj?ce ogl?danie dzie?a w trzech wymiarach, otó? pierwszy raz pomy?la?em, ?e móg?bym jeszcze z godzink? posiedzie?. Z trudem wraca?em z tamtego ?wiata, który ?adnej logice nie podlega, który pod wp?ywem zdrowego rozs?dku w proch si? rozlatuje, który powinien wywo?ywa? jedynie u?miech i wzruszenie ramion. Ale przecie? wci?ga i czyni mnie przez chwil? dzieckiem patrz?cym w kalejdoskop, gapi?cym si? z otwart? buzi? na mechaniczn? zabawk?, której tajemnicy dzia?ania nie pojmuj?. Zgadzam si? z tez?, ?e filmowa przysz?o?? do takich w?a?nie wydarze? b?dzie nale?e?.
Kiedy w wygodnym fotelu patrzy?em urzeczony na otwarcie zimowej olimpiady w dalekiej Kanadzie, prze?y?em deja vu. Widowisko jakie umo?liwia wspó?czesna technika, to gigantyczna kolorowa bajka, któr? ch?oniemy z rado?ci?, bo pozwala uciec od szarej codzienno?ci. Kiedy? t? bajk? opowiada?a lub czyta?a mama, dzisiaj bajkopisarzy zast?puj? specjali?ci od laserów i efektów specjalnych. Ale iluzja, u?uda, pozostaj? identyczne, bo?my dzie?mi bez wzgl?du na wiek. I dlatego jak dziecko ciesz? si? medalem Ma?ysza, mimo i? wol? tytu? Król Maciu? I, ni? Król Adam II. Tych wszystkich nad?tych epitetów nie kocham i obdarzani nimi tak?e cz?sto nie kryj? za?enowania. ?askawy los powinien jednak pozwoli? naszemu skoczkowi na zdobycie z?otego kr??ka, bo to by?by najpi?kniejszy mora? bajki trwaj?cej w przypadku Adama wiele lat. Mora?, który brzmi: rób swoje daj?c innym rado??. I bez znaczenia, czy za pomoc? dwóch desek, czy kosmicznej aparatury.