Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 19 kwietnia


Ta ?a?oba zosta?a zagadana. Utopiona w powodzi s?ów, do znudzenia powtarzanych tych samych pyta?. Gdzie pan lub pani dowiedzieli si? o katastrofie, co o tym my?l?? Nie przestawano indagowa? wszelkiej ma?ci speców od awiacji o przyczyny nieszcz??liwego wypadku, a ci wci?? gadali to samo, ?e bez odczytu czarnych skrzynek ?adnego wyroku wyda? nie mog?.
Kiedy premier podczas zwo?anego w trybie awaryjnym posiedzenia rady ministrów poprosi? o minut? ciszy dla uczczenia pami?ci ofiar tragedii, urz?dnicy zastygli w milczeniu, ale cisza wcale nie zapad?a. Trwa?a kanonada migawek aparatów fotograficznych, b?yska?y flesze, bo przecie? panowie byli w pracy. A nale?a?o reportersk? ho?ot? pogoni? za drzwi. Gdy ?egnano trumn? z cia?em prezydenta na lotnisku w Smole?sku, zabrzmia?y narodowe hymny. Podczas rosyjskiego komentatorowi nie zamyka?a si? jadaczka i nikt nie zwróci? uwagi na pope?niony nietakt. Powy?ej uszu i przys?owiowych dziurek w nosie mia?em przez ca?y ubieg?y tydzie? powtarzanej jak mantra sentencji o sensie i przes?aniu ?mierci setki prawie wybitnych rodaków. Czy nikt nie pomy?la? w tej paplaninie, ?e pozostali przy ?yciu nieszcz??liwi bliscy - rodzice, wspó?ma??onkowie, dzieci - ?adnego sensu w tym okropie?stwie znale?? nie mog? i lata im kompletnie fakt pokazania filmu ''Katy?'' w rosyjskiej telewizji. Wci?? powraca?o przekonanie o tym, ?e ?wiat pozna wreszcie prawd? o zbrodni sprzed 70 lat, ?e powód podró?y polskiego samolotu roz?wietli mrok historii. Tymczasem g?owy pa?stw i dyplomaci maja tak? robot?, ?e wci?? si? przemieszczaj? i gdybym dzi? dowiedzia? si? o podobnym dramacie, gdzie? daleko, to by?oby mi ?le, bo zgin?li niewinni ludzie, ale dali bóg nie zacz?? bym szuka? przyczyny, dla której lot mia? miejsce.
Za du?o by?o w tym wszystkim histerii, za ma?o elegii. W efekcie zrodzony w tumulcie niedorzeczny pomys? wawelskiego pochówku. Có?, sta?o si?. ?a?ob? mo?na obchodzi? w bolesnej zadumie lub stawiaj?c pomniki. Polacy niestety wybrali to drugie.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki