Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 27 grudnia


I ju? po ?wi?tach. Syto?? totalna i oci??a?o??, bo z dobrodziejstw sto?u korzysta?em zawzi?cie. ?yjemy w czasach, gdy op?atki i wigilie rozmno?y?y si? tak, ?e ca?y poprzedzaj?cy Bo?e Narodzenie tydzie? gdzie? ?yczono i cz?stowano. Ale po kolei. Najpierw mi?e spotkanie z pi?karzami Kabla. Okazuje si?, ?e s? fanami moich piosenek, przynie?li p?yty, bym je podpisa?, w zamian dostaj? pi?k? z ich autografami, statuetk? i proporczyk. Rozstajemy si? z obietnic?, ?e wpadn? do nich w nowym roku i pogadamy, a mo?e nawet po?piewamy. Licz?cemu blisko 70 lat klubowi ?ycz? sukcesów.

We wtorek tradycyjnym op?atkiem ?amali?my si? w Piwnicy pod Baranami. By?o mi?o, chocia? przyznam, ?e ?le czuj? si? w t?oku, a ten w?a?nie panowa? w ciasnych kabaretowych pomieszczeniach. Zawsze mówi?em, ?e na takie okazje nale?y ubiera? si? od pasa w gór?, bo butów i spodni i tak nie wida?, za to nara?one s? na powa?ny szwank. I jeszcze tytoniowy dym, którym wszystko przesi?ka na wylot.

W ?rod? sk?adamy ?yczenia w mojej ulubionej "Masce" i jemy ?ledzia z ziemniakami, którego smak ?ni si? po nocach. Do tego ciekawe opowie?ci Micha?a Ronikiera. W?a?nie wróci? z Ekwadoru, gdzie sp?dzi? 5 tygodni i widzia? niema?o. A mówi zajmuj?co, wi?c nadstawiam ucha, by dowiedzie? si? jak najwi?cej o krainach, w których jeszcze nigdy nie by?em.

Jeszcze jedno urocze spotkanie w hotelu Cracovia. Szef tej zas?u?onej instytucji zadysponowa? wigili? z pysznym menu, które przytocz?. Zatem wy?mienite go??bki we w?oskiej kapu?cie z farszem ry?owo-sandaczowym, zupa grzybowa z ?azankami, sma?ony karp, kapusta z grzybami, potem makowiec i strucla z owocami, któr? szczególnie polubi?em. A towarzystwo dobra? Tomek Kowalski tak, by miesza?y si? bran?e. By? wi?c re?yser teatralny, dziennikarz, aktor, sportowiec i ni?ej podpisany przedstawiciel podkasanej muzy. Dyskutowali?my wi?c o ró?nych sprawach i doszli?my do jednego niezbitego wniosku, ?e takie posiedzenia nale?y kontynuowa?.

A potem ju? tylko tradycja. Wigilijna wieczerza w rodzinnym domu, familia w komplecie, bo zjecha?a z Francji siostra z m??em i córk?, wspólne kol?dowanie przy zastawionych sto?ach. O urodzie polskich kol?d mo?na by d?ugo. I raduje fakt ich powszechnego ?piewania. Ale uwag? zwraca przy okazji nagminny brak s?uchu rodaków. Gdy us?ysza?em pie?? ?wi?teczn? w wykonaniu naszych polityków, zamar?em z wra?enia. Podobnie jest z m?odzie?? obchodz?c? domy. Nie zawita? nikt, dos?ownie nikt, kto potrafi?by czysto, czyli bez fa?szów, zanuci? bodaj jedn? melodi?. Na dodatek szopki, którymi "popisuj? si?" wspomniani kol?dnicy, s? szczytem ?atwizny i braku gustu - wygl?daj?, jakby je wyci?to z pisemka dla najm?odszych i zlepiono klejem ukr?conym napr?dce z wody i m?ki.

Tote? gdy drugiego dnia ?wi?t us?ysza?em za oknem pi?kny ?piew, pomy?la?em ?e zdarzy? si? cud. Córka z zachwytem bieg?a otwiera? drzwi, by wpu?ci? muzyk? na pokoje. No i weszli... Ania Sza?apak - anio?ek i diabe?ek Jacek Wójcicki z dzwonkiem, najprawdziwsz? krakowsk? szopk? i nut? nieskaziteln?. ?licznie rozbrzmiewa?y te? kol?dy w aran?acji W?odzimierza Korcza wykonywane w telewizji przez po??czone si?y estradowców i ?piewaków operowych. Konfrontacja tych si? wypad?a dla szkolonych i ustawionych g?osowo artystów powa?nych fatalnie. Maniera, z jak? podaj? tekst, jest niezno?na i nawet najbardziej banalne prawdy brzmi? nieprawdziwie, na dodatek wi?kszo?? tego zawodz?cego towarzystwa ma k?opoty z intonacj?. Dotyczy to tak?e gwiazd najja?niejszych, bo np. obsypywany ochami i achami, ale przede wszystkim wielkimi pieni?dzmi "Jos" Carreras fa?szuje cz?sto i chyba tylko splendor i s?awa powoduj?, ?e si? o tym g?o?no nie mówi.

Za moment Nowy Rok, wi?c pora na podsumowania i rankingi. Swoje typy w ró?nych dziedzinach podam w nast?pnym "Dzienniczku", a teraz ?ycz? wszystkim Do Siego i dzi?kuj? za ?askawe zerkanie na t? moj? ca?? pisanin?. Niech nadchodz?cy 1999 rok nie b?dzie gorszy ni? obecny.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki