Andrzej Sikorowski

Liryk? po oczach

Jest pocz?tek lat 70.

Jedna z naszych czo?owych kapel, s?awna i lubiana, pojawia si? na estradzie w wielkiej hali sportowej jakiego? wojewódzkiego miasta. Wszystko zapowiada sukces, tylko muzycy s? pod tzw. wp?ywem. Sytuacj? ratuje do?wiadczony wyga akustyk. W obawie, ?e wydarzenia mog? przybra? ma?o artystyczny obrót, wy??cza pr?d. Nie zra?a to zawianych wykonawców, graj? i ?piewaj? "na sucho", wycie i gwizdanie t?umu bior? za dobr? monet?. W pewnym momencie jeden wo?a do drugiego: Stary, ale dajemy czadu, ale nas czuj?!
To, co dzisiaj obserwuj? w rodz?cym si? w bólach rodzimym przemy?le rozrywkowym, przypomina mi do z?udzenia przytoczon? na wst?pie anegdotk?. Faceci, którzy za wszelk? cen? chc? upchn?? towar, zbi? kas?, wylansowa?, zachowuj? si? troch? tak, jakby im kto? wy??czy? pr?d czytaj: "zdolno?? my?lenia".
"Ale nas czuj?" przemknie niejednemu przez g?ow?, gdy powo?uje do ?ycia kolejny girls lub boysband. W naiwnym i krótkowzrocznym przekonaniu tych go?ci, podwójna platyna wci?ni?ta jedenastolatkom, to dowód popularno?ci i prawdziwego zapotrzebowania na artyst?, gdy tak naprawd? prze?uwa si? go tak szybko, jak nowy batonik czy kolejne chrupki. Anten? radiow? i telewizyjn? zdominowa?a papka zer?ni?ta w wi?kszo?ci z zachodnich produkcji.
Dzisiaj nagminne uprawianie plagiatu uchodzi jeszcze na sucho, bo?my na peryferiach muzycznego ?wiata, ale ju? niebawem zajm? si? tym problemem mi?dzynarodowe agencje ochroniarskie.
Ci, którzy maj? rzeczywi?cie co? wa?nego do przekazania w sztuce estradowej, niebawem zaczn? tworzy? "drugi obieg". Za komuny ten termin mia? konotacje polityczne, teraz b?dzie si? kojarzy? z ambicjami artystycznymi ignorowanymi przez media, bo nie przynosz?cymi szybkich i ?atwych zysków.
Pami?tajmy, ?e publiczno?? w czterdziestomilionowym kraju to nie tylko grupa m?okosów wcinaj?cych chipsy, to jeszcze sporo ludzi, którym do wzrusze?, a wi?c do ?ycia tak?e, potrzebne jest co? wi?cej ni? pijany band "daj?cy czadu" na pozbawionych zasilania g?o?nikach.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki