Andrzej Sikorowski

Andrzej Sikorowski
Felieton ¶piewany (X)

Ballada o walizce


Pewnego razu rozsta? si? przysz?o
na jakim? dworcu mo?e nad Wis??
komu? kto w ?yciu widzia? ju? wszystko
z w?asn? walizk?

Zjechali razem chyba pó? ?wiata
siek?y ich mrozy grza?y ich lata
on na walizce rany wci?? ?ata?
za ?at? ?ata

Nosi? w niej rady jeszcze od matki
by?y tam wiersze i polne kwiatki
lecz nie pojad? w swój rejs ostatni
takie manatki

Bo przyszed? poci?g prosto do nieba
powiedzia? stary: kochana przebacz
po co mam w niebie chodzi? z walizk?
tam - maj? wszystko

"Spotkania z ballad?". Gdy niegdy? pokazywano ów program telewizyjny, pustosza?y ulice. Obsypywany pochwa?ami i nagrodami. Stuhr i Sobczuk prowadzili inteligentn? zabaw? z publiczno?ci? na takich obrotach i z takim humorem, ?e prawdziwy, gromki ?miech na sali udziela? si? ca?emu krajo­wi. Mia?em to szcz??cie, ?e bra?em udzia? w tym cyklu od pocz?tku i przez ca?y czas jego ?wietno?ci. Do "Hotelowego spotkania z ballad?" napisa?em "Ballad? o walizce" dla... Skaldów. Tak, tak, muzyk? skomponowa? Andrzej Zieli?ski i popularny zespó? wykona? owo dzie?o z nale?yt? artystyczn? precyzj?. Ale mnie czego? brakowa?o w tym wykonaniu. Po pewnym czasie za?piewa?em wi?c t? piosenk? na pierw­szej p?ycie "Pod Bud?? z muzyk? Jana Hnatowicza i ?pie­wam do dzi?. ?piewam z tym samym rozrzewnieniem, z któ­rym wspominam tamte "Spotkania z ballad?" - ?wie?e, dow­cipne, m?ode pozbawione rutyny i nudnego gadulstwa, praw­dziwie kochane przez telewidzów.


powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki