Andrzej Sikorowski

Andrzej Sikorowski
Felieton ¶piewany (XIV)

Pro?ba o jedn? spokojn? noc


S?siedzie kochany
w trzy biedy odziany
i kurtk? "of the sky"
rzu? dzisiaj narkotyk
wró? wcze?niej z roboty
i spa? moim dzieciom daj

S?siedzie kochany
"Cracovia" s? pany
i zawsze b?d? naj
wi?c zaraz po meczu
po?egnaj kolesiów
i spa? moim dzieciom daj

Ja ci za to za?piewam
takie "Sto lat" jak nikt
ciep?ym szeptem od ucha do ucha
To ci? b?dzie rozgrzewa?
kiedy zbudzisz si? z?y
?e doko?a zupe?na posucha

S?siedzie kochany
ty? sprawie oddany
dla której celem raj
Lecz powiem ci skrycie
mym celem jest ?ycie
wi?c spa? i ?y? nam daj.

Gdy pisa?em t? piosenk?, s?owa "Cracovia s? Pany" brzmia?y zwyczajnie i nie budzi?y emocji. Jedni wo?ali Cracovia, inni Wis?a, inni jeszcze Legia czy Górnik. Chodzili razem do szko?y, przyja?nili si?, ogl?dali rami? w rami? mecze... Dzisiaj kibic innej dru?yny to wróg. Inn? dru?yn? trzeba zabi?, wdepta? w ziemi?, udusi? klubowym szalikiem. Wyczyn sportowy nie ma znaczenia, istotna jest wspó?praca chamstwa i braterstwo kretynizmu. Uzbrojony w pa?? kretyn przyje?d?a na mecz reprezentacji Polski i przez ca?e spotkanie wrzeszczy nazw? swojego klubu, bo ma j? przylepion? do ust, wbit? w resztki mózgu i b?dzie j? wykrzykiwa? zawsze i wsz?dzie, na ulicy, na koncercie estradowym, w ko?ciele, by pokaza? ?wiatu i innym kretynom, kto jest wa?ny. Kretyn nie zna lito?ci dla innych kretynów, nie ma te? jej dla wystaw sklepowych, stoj?cych na ulicy samochodów, przechodz?cych obok staruszek i dzieci. W mojej piosence powinno by? teraz: "S?siedzie kochany .......... s? Pany", by w to puste miejsce kretyn móg? wstawi? swoj? nazw? klubow?. Ale kretyn nie czyta zapewne nic poza napisem na wrogim szaliku. Ma?o tym razem by?o o piosence, wi?cej o zjawisku które boli.


powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki