Andrzej Sikorowski

Andrzej Sikorowski
Felieton ¶piewany (XIX)

Ballada o ulicznym grajku


Tam gdzie najwi?kszy p?yn?? t?um
raniutko stawa? deszcz nie deszcz
i czapk? k?ad? do góry dnem
by wygl?da?a groszy stu

Rzucali ludzie marny grosz
co b?yszcza? w czapce niby ?za
nie widzi biedak ale gra
wci?? s?ysza? gdy mijali go

Taki ju? ?ebraka los
jedne skrzypce dwoje r?k
stare palto pe?ne ?at
siwe w?osy targa wiatr

Taki ju? ?ebraka los
wokó? lito?? albo z?o??
jednostajny monet brz?k
i fa?szywej struny d?wi?k

Po?rodku miasta zawsze sta?
wtorek czy pi?tek deszcz nie deszcz
do my?li z?ych u?miecha? si?
i jaki? stary refren gra?

A? raz przemówi? - umilk? gwar
i nagle si? dowiedzia? t?um
?e oprócz marnych groszy stu
królestwo w?asne stary ma

Taki ju? ?ebraka los
jedne skrzypce dwoje r?k
ale za to jakie sny
gdzie? otwarte w mroku drzwi

Pod powiek? w?asny ?wiat
kto odgadnie jakich barw
czyje ?ycie ponad stan
kto tu ?ebrak a kto pan?

Centrum naszego Krakowa ?yje i t?tni. T?tni i rozbrzmiewa d?wi?kami w wielkim wyborze. Obok regionalnej kapeli ludowej, gitarzysta rockowy, dalej orkiestra latynoska, dalej wyznawcy hinduizmu, ówdzie muzyce z by?ego Zwi?zku Radzieckiego, gdzie? jeszcze Cyganie lub kolorowy mim. Spacer z córk? przez rynek to trudna rzecz, dziewcz? ma artystyczn? dusz? i chce wszystkich wspiera? datkami. I ja lubi? grajków i komediantów, miasto z nimi weseleje. Kiedy? by?o szaro i smutno, jedynie naro?nik Szewskiej i Jagiello?skiej podpiera? starszy pan w czarnym p?aszczu i kapeluszu. Bia?? lask? ?lepca zawiesza? na kieszeni i zawodzi? p?aczliwie na umownie nastrojonych skrzypcach.
O tym pionierze krakowskiego ulicznego grania mówi ta piosenka.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki