Andrzej Sikorowski

Andrzej Sikorowski
Felieton ¶piewany (XXV)

Sen o wannie


K?piel poranna
czeka ju? wanna
pe?na po brzeg
piany jak ?nieg
szemrze cichutko
mój ty z?ociutki
po?ó? si? tu
w zapachu bzu

I ju? lecimy nad dachami miast
Niewa?ne s? pieni?dze ani czas
?egnaj Pagarcie tu otwarcie wyzna? musz?
sprzeda?em wannie dusz?

Nagle nad Prag?
straszne tornado
woda wycieka
nie ma co zwleka?
wracaj do chaty
z?omie skrzydlaty
gnaj reszt? si?
przez gwiezdny py?

I znów lecimy nad dachami miast
I bli?ej nam do domu ni? do gwiazd
Witaj Pagarcie tu otwarcie wyznam ci
Czasami mam dziwaczne sny

Wymy?li?em to od pocz?tku do ko?ca w wannie. To cu­downe miejsce. Cz?owiek siedzi zanurzony w ciep?ej, spie­nionej wodzie, z kranu wci?? p?ynie nowa, a w ?azience mgie?ka pary. Gdzie? w domu s?ycha? muzyczk? z radia czy magnetofonu, nie nagli ?aden termin i tylko ode mnie zale­?y, czy wyjd? za pó? godziny, czy nie. A gdy jeszcze ma si? w zasi?gu r?ki jaki? owoc albo s?odycze, rozkosz nieopisa­na. Wtedy wyci?gam si? tak wygodnie jak wanna pozwala, patrz? w sufit i my?l? o niebieskich migda?ach. Telefon dzwo­ni? Na zdrowie. Do drzwi kto? puka? Trudno. A PAGART w tek?cie wzi?? si? st?d, ?e ca?o?? powsta?a w czasach ?nie­zb?dno?ci" tej instytucji.
Polecam has?o: wann? ponad podzia?ami.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki