Andrzej Sikorowski

Andrzej Sikorowski
Felieton ¶piewany (LXII)

Piosenka na mandolin? i flet


Raz pewien artysta r?k?
do góry podniós? i rzek?:
Napisz? jutro piosenk?
na mandolin? i flet

I zabra? si? do dzie?a
co mia?o potrwa? wiek
Piosenka pop?yn??a
na mandolin? i flet

A wokó? by?a cisza
i nagle jaki? szept
zaszepta?: tam do licha
ta mandolina i flet

I gra?y instrumenty
muzyk? co jak lek
Pod nieba firmamentem
wci?? z mandolin? flet

A? inny mistrz melodi?
w paradny ubra? tekst
o tym co razem robi?
ta mandolina i flet

O tym jak korzystaj?
Z ?ycia przez du?e ?
o tym jak razem graj?
ta mandolina i flet

Pierwszym instrumentem, jaki dosta?em od rodziców, by?a w?a?nie wspomniana mandolina. Biega?em na prywatne lekcje do przemi?ego i cierpliwego, nie?yj?cego ju? zreszt?, profesora Tadeusza Luba?skiego, który usi?owa? nauczy? mnie nut i wpoi? tajniki "piórkowania". Potem do?? szybko zainteresowa?em si? gitar?, bo zawsze marzy?em, by sobie akompaniowa? - mandolina takich mo?liwo?ci nie dawa?a. Ale dzi?ki temu malutkiemu pude?ku pojecha?em pierwszy raz do Stanów, gdy potrzebny by? do kleconego na pr?dce zespo?u podwórkowego... mandolinista w?a?nie. Do dzisiaj bior? j? od czasu do czasu do r?k i brzd?kam co? t?sknie. A flet - no có?, zjawi? si? po to, by móg? zabrzmie? duet opisany w piosence. W dobie muzyki sterowanej komputerami ten duet jest jak para staruszków nuc?cych melodi? o ?yciu przez du?e ?, które przelecia?o.


powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki