Andrzej Sikorowski

Andrzej Sikorowski
Felieton ¶piewany (LXVII)

Historia jednego wyznania


W pewnej wsi niedaleko st?d
stary ko?ció? przycupn?? w?ród drzew
a w ko?ciele tym m?ody ksi?dz
s?u?y? Panu noc? i dniem

Na parafian z ambony grzmia?
wystukiwa? im ziemski krok
czasem w karty z prefektem gra?
bo ten wierny by? z wiary ch?op

A? tu kiedy? w spowiedzi czas
s?yszy dziwnie gor?cy szept
s?odki oddech owia? mu twarz
i nie taki ci??ki by? grzech

Zamkn?? ko?ció? na czwarty spust
a by? lipiec - cesarstwo pszczó?
i na niebie l?ni? wielki wóz
jad?c sypa? gwiazdy spod kó?

Lecz Pan dostrzeg? jak razem szli
gdy uchyli? firank? chmur
bo mia? bardzo zmarszczone
brwi kiedy grozi? im palcem w dó?

I kto? widzia? lecz o tym sza
g?upie plotki odejd?cie precz
?e si? przy tym pod w?sem ?mia?
ale to ju? osobna rzecz

Nie jestem cz?stym bywalcem ?wi?ty?. Zreszt? polskie budownictwo sakralne ostatnich lat nie prowokuje do takich wizyt. Ko?cio?y s? najcz??ciej realizacj? ambicji proboszczów i architektów od siedmiu bole?ci. Od czasu do czasu lubi? zajrze? do drewnianego góralskiego cacka na Jaszczurówce w Zakopanem, z prawdziw? przyjemno?ci? patrz? na inne dzie?o sztuki w Obidowej. S? pi?kne pi?knem idealnych proporcji, ciep?e ciep?em budulca. Nie tylko te ma?e zapieraj?ce dech w piersiach, wielkie europejskie katedry (Pary?, Mediolan, Wiede?) tak?e sk?aniaj? do zachwytu nad ludzkim talentem oddanym na us?ugi Stwórcy. W powy?szej historii s?uga Bo?y opuszcza najprawdopodobniej klocowaty przybytek z czerwonej ceg?y, przeszklony jak bank i o?wietlony jak dyskoteka - tak niestety powszechny w naszym kraju.


powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki