Andrzej Sikorowski

Pan Bohdan


Przed ?wi?tami odwiedzi?em Rzym. Spogl?da?em z pobliskiego wzgórza na olimpijski stadion, na którym 40 lat temu Zdzis?aw Krzyszkowiak zdoby? zloty medal igrzysk w biegu na 3 kilometry z przeszkodami. Pami?tam relacj? Bohdana Tomaszewskiego. Dzi?ki niej widzia?em niemal ten bieg i zaciska?em do bólu kciuki. Sprawozdawca przekazywa? atmosfer? zawodów, temperatur? otoczenia z tak? precyzj? i dramaturgi?, ?e czu?em niemal s?siedztwo innych kibiców, s?ysza?em ich g?osy dopinguj?ce atletów. Widzia?em jak wygl?daj? przeciwnicy naszego "Krzysia", jak? taktyk? wybrali na ten dzie?, jakie s? ich atuty i s?absze strony.
Bohdan Tomaszewski nie prowadzi od dawna dziennikarskiej dzia?alno?ci. Nie zasiada przed mikrofonem, przesta? pisa? wyborne felietony. Wielka szkoda. Ostatnio ujrza?em go podczas uroczysto?ci og?oszenia wyników plebiscytu na najlepszych pi?karzy osiemdziesi?ciolecia. Jak zwykle pi?knie, snu? refleksje nad up?ywaj?cym czasem i dawnymi mistrzami, którzy sport traktowali amatorsko, uprawiali go dla przyjemno?ci, nie zarabiali kolosalnych pieni?dzy, nie korzystali ze statusu mega gwiazd. Czy byli gorsi od Bo?ka? Pewnie nie, ale dla ?redniego zjadacza chleba wa?na jest spektakularno?? kariery, jej finansowy wymiar, medialny rozg?os wokó? osoby. Boniek zapad? w ?wiadomo?? kibiców, bo zrealizowa? ich w?asne marzenia. Marzenia o wielkim ?wiecie, drogich samochodach, elitach towarzyskich. Dla mnie jest bardziej pi?karskim biznesmenem o?miu dekad, ni? genialnym sportowcem tego okresu. Ale có?, czasy si? zmieniaj?, a wraz z nimi model idola. Tak?e ci, który ze sportu ?yj?. I dlatego coraz cz??ciej odnosz? wra?enie, ?e ró?nica mi?dzy tamtym wyczynem a dzisiejszym jest taka, jak mi?dzy wspomnianym Bohdanem Tomaszewskim, a dowolnie wybranym spo?ród wielu - telewizyjnym przystojniakiem w modnym krawacie. Amen.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki