Andrzej Sikorowski

Matura

Moja matura trwa?a bardzo krótko, bo z wielu egzaminów zosta?em zwolniony. Pisemnie zdawa?em tylko j?zyk polski i matematyk?, a ustnie - biologi?. Po trzech dniach, biega?em ju? sobie beztrosko po podwórku. Egzaminu z polskiego nie ba?em si? wcale - wszed?em do sali na luzie, przegl?dn??em tematy i... zjad?em wszystkie kanapki. Dopiero pó?niej zabra?em si? za pisanie, a i tak zd??y?em na czas. Gorzej by?o z matematyk?, z której by?em, delikatnie mówi?c, kiepski. Ratowa?a mnie ?wiadomo??, ?e s? przecie? koledzy, którzy na pewno przyjd? z pomoc?. Na szcz??cie nie zawiod?em si? na nich i odpisa?em tyle, ile si? da?o. Pomog?a mi te? moja nauczycielka, która wiedz?c, ?e nic ze mnie nie b?dzie w tej dziedzinie, postawi?a mi minus trzy i kaza?a i?? w ?wiat.

Studia

W moich czasach, bycie studentem niezwykle nobilitowa?o. Fakt posiadania legitymacji studenckiej, która uprawnia?a do wej?cia do klubu studenckiego oraz zni?ki tramwajowej (bilet kosztowa? wtedy 20 groszy), by? dla nas wszystkich niezmiernie wa?ny. Studia wspominam z rozrzewnieniem jako pi?? lat bardzo przyjemnie sp?dzonego czasu, po?wi?conego na czytanie ksi??ek, spotkania ze znajomymi, balangi w akademikach. Nie by? to natomiast, przynajmniej dla mnie, czas wyt??onej pracy. Do dzi? wspominam prawie ze wzruszeniem momenty, które niestety ju? nigdy nie wróc?, kiedy ca?y akademik nios?c krzes?a schodzi? do ma?ej salki klubowej na koncert zespo?u jazzowego. Dzisiaj tego ju? nie ma. Musz? jednak przyzna?, ?e niekiedy byli?my bardzo niesfornymi studentami. Pami?tam, ?e odwo?ywali?my samowolnie zaj?cia z poetyki z dr. Spytkowskim które nie bardzo nam odpowiada?y. Robili?my to w ten sposób, ?e za pomoc? specjalnego przyrz?du notorycznie dokonywali?my krótkich spi?? w instalacji elektrycznej. Gdy wywala?o korki, dr. Spytkowskiemu mówili?my, ?e nie ma ?wiat?a. Doktor smutno kiwa? g?ow? i szed? do domu, a zaj?cia si? nie odbywa?y.

- Dziennik Polski - O maturze i studiach

  w górę