Andrzej Sikorowski

Zaprosili nas

Anna Treter
Andrzej Sikorowski
Andrzej ?urek
Marek Tomczyk
czyli krakowska grupa POD BUD?


"Je??, pi?, kocha?"

Któ? nie zanuci "Kap, kap, p?yn? ?zy", "Ballady o ciotce Matyldzie", piosenki o wró?ce z "Piwnej 7" albo tej o walizce, "Bluesa o starych s?siadach", nie mówi?c o nowszych przebojach - "Jak kapitalizm to kapitalizm", "Tok szo?" czy pe?na nostalgii, wzruszaj?ca piosenka "?al za Piotrem S."... "Piosenkami komentuj?cymi codzienno??" - jak Andrzej Sikorowski, lider grupy i autor jej repertuaru, okre?la twórczo?? Pod Bud? - zespó? bawi i wzrusza publiczno?? ju? ponad ?wier? wieku. Wierny swemu liryczno-refleksyjnemu stylowi, nie poddaje si? estradowym modom i wcale nie traci przez to na popularno?ci. Ma w swoim dorobku kilka p?yt analogowych i kilkana?cie kompaktowych, w tym dwie platynowe i cztery z?ote. "Podbudowe" piosenki wci?? zajmuj? czo?owe miejsca na radiowych listach przebojów. Grupa stale jest w trasie. W ci?gu roku daje oko?o stu pi??dziesi?ciu koncertów, serdecznie przyjmowana przez swych fanów w kraju oraz w?ród rodaków w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Niemczech, Belgii, Holandii.
Andrzej Sikorowski - absolwent polonistyki Uniwersytetu Jagiello?skiego - piosenki pisze od dwudziestego roku ?ycia. W ubieg?ym roku obchodzi? pi??dziesi?te urodziny i trzydziestolecie pracy artystycznej. Wspó?pracuje tak?e z innymi wykonawcami, komponuje muzyk? do filmów animowanych dla dzieci, ale przede wszystkim tworzy dla grupy Pod Bud?, z któr? zwi?za? si? na pocz?tku lat siedemdziesi?tych. Ma?o kto dzi? pami?ta, ?e istnia? w Krakowie kabaret o tej nazwie, za?o?ony przez studentów Wy?szej Szko?y Rolniczej. Andrzej Sikorowski wspó?pracowa? z grup? muzyczn? przy kabarecie, która po rozwi?zaniu kabaretu w po?owie lat siedemdziesi?tych usamodzielni?a si?. W ci?gu paru lat zespó? znany do?? w?skiemu gronu bywalców klubów studenckich sta? si? jedn? z najpopularniejszych polskich grup. Razem dokonali licznych nagra? dla radia i telewizji oraz wydali wiele p?yt. Lider grupy niezmiennie dba o to, aby pisane przez niego piosenki "by?y nie tylko do rymu, ale i do sensu". "Pisz? i ?piewam o codzienno?ci - charkateryzuje swoj? twórczo?? - o najprostszych uczuciach, o tym, co mnie osobi?cie dotyczy, i o tym chc? mówi? ludziom". Spotkania przy stole, rado?? biesiadowania do tej codzienno?ci nale??. I takie w?a?nie chwile Andrzej Sikorowski odnotowa?, jak zwykle na swój refleksyjny sposób, w jednej z piosenek z ostatnio wydanej p?yty "?al za...", któr? ?piewa grupa Pod Bud?:
(...)
Gdy dooko?a puste s?owa
i nowa bitwa wci?? u drzwi
to trzeba umie? uszanowa?
t? jedn? chwil? która l?ni
Wi?c ci dzi?kuj? losie cho?by tylko za to
?e nie musia?em si? urodzi? pod wulkanem
?e ?redni u nas klimat i przeci?tne lato
ale dzieciaki s? przewa?nie roze?miane
i chocia? czasem przyfruwaj? szare dni
a przez mój ogród nie chce p?yn?? ?y?a z?ota
to przecie? zawsze mog?em robi? rzeczy trzy
je?? pi? kocha?


Okazji do spotka? przy stole jest mnóstwo, cz?onków zespo?u ??cz? bowiem nie tylko lata wspólnej pracy, ci?g?e wyjazdy na koncerty, ale równie? wi?zy rodzinne i przyjacielskie. M??em Anny Treter jest Jan Hnatowicz, który od pocz?tku pisa? muzyk? i gra? w zespole na gitarze. Po odej?ciu z grupy wspó?pracuje z ni? jako kompozytor i aran?er. Jan Hnatowicz i ?ona Andrzeja ?urka s? rodze?stwem. Trzy lata ?piewa?a z grup? Pod Bud? Chariklia Sikorowska. Pan Andrzej pozna? sw? towarzyszk? ?ycia jeszcze w kabarecie Pod Bud?, w którym udziela?a si? urodziwa Greczynka, wówczas studentka Wy?szej Szko?y Rolniczej. Estrad? porzuci?a, kiedy urodzi?a si? Majka - obecnie studentka pierwszego roku Akademii Wychowania Fizycznego. Chariklia stworzy?a rodzinie ciep?y, zawsze go?cinny dom i wcale nie zrezygnowa?a z artystycznych pasji - maluje ikony i ozdabia rysunkami kamienie.
Nie do?? tego, ?e grupa Pod Bud? jest zespo?em prawie rodzinnym, to jeszcze od lat jej cz?onkowie mieszkaj? niemal drzwi w drzwi. Kiedy? pa?stwo Sikorowscy, Hnatowiczowie i ?urkowie byli s?siadami w jednym bloku na krakowskim Podgórzu, teraz wszyscy cz?onkowie zespo?u pobudowali sobie domy na osiedlu w Rz?sce - uroczym, zacisznym miejscu, po?o?onym kilkana?cie kilometrów od Krakowa. W pogodny dzie? mo?na st?d dojrze? Tatry, a w bli?szej perspektywie - stawy rybne Wy?szej Szko?y Rolniczej. Z tarasu domu pani Anny, gdzie, korzystaj?c z pi?knej pogody, siedzimy sobie przy stole i gaw?dzimy, wida? róg domu i ogród pa?stwa Sikorowskich, przez który wprawdzie "nie chce p?yn?? ?y?a z?ota", ale za to jest tam urz?dzony przez gospodarza stawek ze z?otymi rybkami, jako? szcz??liwie nie niepokojonymi przez liczne osiedlowe koty, a na dokupionym obok skrawku ziemi pani Chariklia hoduje warzywa i zio?a. Ze skarpy zasiedlonej przez Hnatowiczów i Sikorowskich wida? jak na d?oni po?o?one w dole tarasowo zabudowanego osiedla domy pa?stwa ?urków i Tomczyków. Mieszkaj?c w tak bliskim s?siedztwie, zaprzyja?nione i skoligacone rodziny obchodz? wspólnie imieniny, urodziny, rocznice ?lubów, a ?e "podbudowe" grono ma natur? biesiadników - lubi dobre towarzystwo, dobre jedzenie i takie? trunki - spotyka si? równie? od czasu do czasu przy stole bez ?adnej szczególnej okazji.

Bale Bli?ni?t

- Oprócz spotka? zwyczajnych ustali?o si? w naszej tradycji ca?kiem sporo biesiad niezwyk?ych, dorocznych, na które specjalnie si? szykujemy - opowiada pani Anna. - Zaczynamy pierwszego stycznia urodzinami Karoliny ?urkówny. Nie ka?dy ma szcz??cie przyj?? na ?wiat w Nowy Rok, wi?c wie?? o narodzinach córki Andrzeja uczcili?my ponad dwadzie?cia lat temu wielk? radosn? fet? i powtarzamy j? rok w rok. Karolina jest ju? doros?a, cz?sto sylwestra sp?dza poza domem we w?asnym gronie przyjació?, ale nam nieobecno?? jubilatki wcale nie przeszkadza. Wci?? spotykamy si? pod pretekstem uczczenia rocznicy jej urodzin i bawimy si? doskonale. Czekamy i cieszymy si? na t? uczt? nawet bardziej ni? na sylwestra. - Nast?pne w kalendarzu dorocznych imprez - wylicza pani Anna - s? dwa "spotkania bli?niacze". I ja, i m?? jeste?my spod znaku Bli?ni?t, a tak?e Chariklia i jeszcze kilku przyjació?. Pierwsze spotkanie Bli?ni?t odbywa si? zawsze na naszym tarasie, a ?e jest to pocz?tek czerwca, inaugurujemy nim jednocze?nie sezon grillowy. M??, który nie garnie si? do kulinarnych zaj??, potrafi jednak usma?y? wspania?? jajecznic? i tak opieka? mi?so na grillu, ?e nie robi si? z niego podeszwa, jest chrupi?ce i soczyste. On zatem podczas biesiady pe?ni funkcj? mistrza ceremonii, a ja wcze?niej marynuj? mi?sa i przygotowuj? jakie? fajne dodatki.
?wietnie nadaj? si? do grillowania karczki wieprzowe, które pani Anna najpierw lekko rozbija i nak?uwa w kilku miejscach (dzi?ki temu mi?so lepiej nasi?ka marynat?, jest bardziej kruche i smaczniejsze), a nast?pnie uk?ada ciasno w garnku, przesypuj?c zio?ami i polewaj?c oliw?. Zawsze co? zmienia w sk?adzie mieszanki zio?owej, wi?c za ka?dym razem mi?so nieco inaczej smakuje. Komponuje te? kilka marynat do piersi kurzych. S? i na s?odko, zaprawione na przyk?ad sherry, i pikantne, z du?? ilo?ci? czosnku, zio?owe albo z aromatycznymi przyprawami korzennymi.
Oprócz ró?nych sa?atek do mi?sa z grilla nasza gospodyni podaje tzatzyki. Specja? rodem z Grecji - gdzie cz?onkowie grupy Pod Bud? od lat sp?dzaj? przynajmniej cz??? wakacji, i chocia? wyje?d?aj? osobno, dziwnym trafem zawsze si? gdzie? spotykaj?. Tzatzyki tak si? przyj??y w ca?ym "podbudowym" gronie, ?e ?adne grillowanie nie mo?e si? bez nich oby?. Oryginalny jogurt grecki, o specyficznej, bardzo g?stej konsystencji, pani Anna zast?puje jogurtem naturalnym Bakomy zmieszanym z serkiem homogenizowanym, dodaje troch? oliwy, zmia?d?ony czosnek, starty i odci?ni?ty z soku ?wie?y ogórek, posiekany koperek, sól oraz pieprz. Przy tak smakowicie zastawionym stole towarzystwo biesiaduje zazwyczaj do bia?ego rana.
- A wkrótce potem odbywaj? si? poprawiny - gospodyni dope?nia obrazu tradycji bli?niaczych spotka?. - Co roku jedziemy ca?? ekip? na Mazury do Krzy?y, gdzie nasi przyjaciele, Kasia i Waldek Witkowscy, maj? letni dom. Te spotkania nale?a?oby raczej nazwa? balami Bli?ni?t, poniewa? oprócz znakomitego jedzenia w programie s? zawsze ta?ce.
- I prawie zawsze ?piewy - dodaje Andrzej Sikorowski. - Wydawa? by si? mog?o, ?e takie towarzystwo jak nasze do?? si? ju? na?piewa?o, a jednak zawsze w którym? momencie si?gamy po gitary. Biesiadne ?piewanie ma oczywi?cie inn? form? ni? to na scenie. Repertuar stanowi? piosenki popularne, znane z radia i telewizji. Podtrzymujemy ow? tradycj? od czasów studenckich, kiedy koledzy byli w kabarecie Pod Bud?, a ja do nich dochodzi?em. Spotykali?my si? po spektaklach kabaretowych, gaw?dzili, ?artowali przy wódeczce lub piwie, i w pewnej chwili przychodzi?a ochota do po?piewania. Mówi si?, ?e stó? integruje, i to samo mo?na powiedzie? o wspólnym ?piewaniu, co obserwuj? podczas naszych kolejnych dorocznych biesiad - "przy baranie".
- Organizuj? je nasi nieocenieni przyjaciele, Ania i Zbyszek Franczakowie - opowiada pani Anna. - Spotykamy si? zazwyczaj pó?n? jesieni? w Zakopanem. W ci?gu wielu lat impreza bardzo si? rozros?a. Zespó? plus ca?e otoczenie rodzinno-przyjacielskie stanowi dzisiaj grono kilkudziesi?ciu osób. Towarzystwo zje?d?a si? z ca?ej Polski i balujemy dwa dni. Wszyscy staraj? si? przygotowa? co? na uczt? duchow?. Gospodarz opracowuje specjalny repertuar na akordeon, na którym na co dzie? nie gra, dzieci przyby?ych prezentuj? w?asne piosenki. Dobrze czuj? si? w takiej atmosferze nie tylko koledzy zajmuj?cy si? estrad? czy muzykuj?cy, ale tak?e znajomi, którzy z muzyk? nie maj? nic wspólnego.

Baran a wegetarianizm

- Baran przybywa ju? upieczony i po?wiartowany. Nasz gospodarz wybiera go ze znawstwem, odpowiednio wcze?niej marynuje i przyrz?dza naprawd? znakomicie. Przywozi tak?e fantastyczny wiejski chleb - wielki okr?g?y bochen upieczony na li?ciach kapusty - oraz wiejskie w?dliny - Andrzej ?urek opisuje atrakcje kulinarne. - Reszta menu jest zawsze wielk? niewiadom?, poniewa? te spotkania maj? troch? piknikowy charakter. Ka?da z uczestnicz?cych w biesiadzie pa? ma woln? r?k? i przygotowuje w?asne specja?y. Na stole pojawiaj? si? przeró?ne sa?atki, kapusta zasma?ana, rozmaite mi?sa i ciasta. Jestem ciekawa, czy Andrzejowi Sikorowskiemu, o którym przeczyta?am, ?e praktykuje diet? wegetaria?sk?, nie ?al tylko patrze? na smakowitego barana.
- Ja wcale nie patrz?, ale jem z apetytem. Nie jestem konsekwentnym wegetarianinem - prostuje. - Staram si? unika? potraw, które nie s?u?? memu zdrowiu. Poniewa? mam sk?onno?? do podwy?szonego cholesterolu, nie powinienem je?? t?ustego mi?sa, ale to nie znaczy, ?e kiedy na stole jest co? dobrego, nie robi? wyj?tku. A zw?aszcza dla baraniny, któr? smakuj? od ponad dwudziestu lat, odk?d zwi?za?em si? z kobiet? z Grecji. Kocham greck? kuchni?. Podczas wakacji w rodzinnym kraju ?ony zajadam si? wr?cz kalmarami. Niestety, jako jedyne ?yj?tka morskie maj? bardzo du?o cholesterolu, ale ja je uwielbiam i nie potrafi? si? powstrzyma?.
Chocia? nasi gospodarze od lat spotykaj? si? niemal w tym samym gronie, to jednak menu jest wci?? urozmaicane.
- Nasze ?ony - podkre?la Andrzej ?urek - maj? prawdziwy dar do gotowania i wystarczaj?co du?o wyobra?ni oraz serca, by za ka?dym razem przyrz?dzi? co? nowego albo odmieni? smak znanych ju? towarzystwu potraw.

Ryba na talerzu i na... haczyku

- Ka?dy z domów ma naturalnie swoje specjalno?ci - w??cza si? pani Anna - i odwiedzaj?c si?, zawsze oprócz niespodzianek mo?emy liczy? na któr?? z ulubionych potraw gospodyni. Ja na przyk?ad cz?sto przygotowuj? sa?atk? z paluszków krabowych, któr? go?cie bardzo polubili. Do pokrojonych paluszków dodaj? ga??zk? selera naciowego oraz posiekan? szalotk? i zalewam jogurtem zmieszanym z ?y?k? majonezu, doprawionym sol?, pieprzem oraz odrobin? cukru. Seler naciowy jest w tej kompozycji wa?ny, poniewa? zaostrza smak sa?atki.
Domowa kuchnia pani Anny jest do?? prosta, oparta na chudym mi?sie, warzywach i rybach. Ze Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka?a dwa lata i gdzie po raz pierwszy zetkn??a si? z kuchni? chi?sk?, przywioz?a pomys? na potrawy, których podstaw? stanowi? sma?one warzywa. - To s? szybkie i pyszne dania - poleca - pod warunkiem ?e przyrz?dzi si? je tu? przed podaniem. Obsma?am na oleju cebul?, marchew, broku?y, papryk?, fasolk? szparagow? i ??cz? z krótko marynowanym mi?sem. Raz jest to ryba, innym razem drób albo pol?dwica wo?owa. Mo?na dowolnie dobiera? warzywa, na ró?ne sposoby przyprawia? marynaty i zawsze potrawa ma inny smak. Podaj? j? z ry?em albo z makaronem sojowym.
Wokalistka grupy Pod Bud? lubi ryby nie tylko na talerzu, ale i na... haczyku. Ma rzadkie w?ród kobiet hobby - w?dkuje. Bywa, ?e w?ród w?dkarzy na jeziorze jest jedyn? kobiet?. Pocz?tki by?y trudne, poniewa? wzdraga?a si? przed dotkni?ciem robaka.
- Najpierw w nak?adaniu przyn?ty wyr?cza? mnie m??, ale w ko?cu si? zbuntowa? - opowiada - bo ja wyci?ga?am ryb? za ryb?, a on nie mia? nawet czasu zarzuci? w?dki. Próbowa?am wi?c sama bra? rosówki przez listek albo papier toaletowy, jednak w ko?cu zrobi?o mi si? wstyd i prze?ama?am opór. Uwielbiam t? chwil?, kiedy wczesnym rankiem wyp?ywam na jezioro, patrz?, jak podnosi si? mg?a, dzikie kaczki wzbijaj? si? do lotu, wschodzi s?o?ce. Wa?niejszy od samego ?owienia jest dla mnie rytua? siedzenia w ?ódce i oczekiwanie, a? sp?awik si? poruszy.

Greckie smaki

W domu pa?stwa Sikorowskich gotuje si? i sma?y wy??cznie na oliwie. Nawet jajecznic?, która podobno nie ust?puje smakiem usma?onej na ma?le.
- ?ona ??czy w swojej kuchni obie tradycje kulinarne - mówi pan Andrzej. - ?wietnie gotuje polskie zupy, lepi pierogi, robi go??bki, ale przyrz?dza te? wiele greckich specja?ów, spo?ród których niezmiennym powodzeniem w naszym towarzystwie cieszy si? pita. W Grecji potrawa ta stanowi rodzaj szybkiej, po?ywnej przek?ski. W wi?kszych miastach mo?na j? kupi? niemal na ka?dym rogu. Mog? powiedzie?, jak robi pit? moja ?ona: klasyczne ciasto zagniecione z m?ki i jajek rozwa?kowuje na dwa bardzo cienkie placki, przek?ada je farszem, uk?ada w wysmarowanej t?uszczem formie i zapieka w piekarniku, do momentu a? wierzchni p?at ciasta b?dzie przypomina? nasz? karpatk?. Farsze mog? by? przeró?ne, od s?odkich do bardzo pikantnych. Chariklia cz?sto przyrz?dza pit? najbardziej popularn?, sk?adaj?c? si? z fety wymieszanej z zeszklon? na t?uszczu cebul?, doprawion? czosnkiem. Lubimy równie? pit? ze szpinakiem albo z jajkiem. Potraw? kroi si? w kwadraty i podaje na gor?co, ale na zimno te? jest smaczna. Innym daniem, którym zajadaj? si? nasi znajomi, jest bardzo prosta sa?atka z ugotowanej na sypko kaszy per?owej, obficie przyprawiona czosnkiem oraz natk? pietruszki i skropiona oliw?. Nie pami?tam ju?, kto z przyjació? przywióz? ten pomys? z wakacji. Na pewno nie jest to grecka potrawa, pochodzi chyba z pó?nocnej Afryki.
Niecz?sto si? zdarza, aby m??czyzna, który nie przejawia ?adnych ci?got do gotowania, a do takich zalicza siebie lider grupy Pod Bud?, potrafi? tak szczegó?owo poda? receptury ?oninych da?.
- Mo?e mam ukryty talent kulinarny - zastanawia si? pan Andrzej - który nie ujawni? si? dlatego, ?e nigdy nie musia?em gotowa?. Ale lubi? je?? i chyba natura obdarzy?a mnie wra?liwym podniebieniem, bo ?ona cz?sto, ko?cz?c obiad, prosi, ?ebym spróbowa? i podpowiedzia?, czego potrawie brakuje. Zazwyczaj moje propozycje doprawienia da? okazuj? si? trafne. Nie czuj? w sobie jednak takiej pasji jak niektórzy panowie, którzy zak?adaj? fartuch, wyganiaj? wszystkich z kuchni i oddaj? si? twórczo?ci kulinarnej. Szczerze ich podziwiam, to s? mistrzowie cierpliwo?ci. Mam takiego koleg?, który do roso?u robi kluseczki z kurzej w?tróbki. Gdy nas kiedy? zaprosi?, mia? w misce sze??et male?kich, w?asnor?cznie ulepionych kluseczek.

Ostrygi w boczku

Spo?ród m?skiego sk?adu zespo?u Pod Bud? do kucharzenia przyznaje si? tylko Andrzej ?urek, ale nie rywalizuje z ?on? w kuchni. Cz?sto wspólnie opracowuj? nowe dania, którymi chc? ugo?ci? znajomych. Ostatnio pan Andrzej wyspecjalizowa? si? w przyrz?dzaniu ?ososia z rusztu w taki sposób, ?e nie przywiera do metalowej kratki. Próbowa? te? odtworzy? smak tatara z ?ososia, jakim uraczy? zespó? przyjaciel z Vancouver podczas tournée po Kanadzie.
- To by?o co? nadzwyczajnego - wspomina z rozmarzeniem - ale niestety nie do powtórzenia w polskich warunkach, nasz gospodarz przyrz?dzi? bowiem tatara ze ?wie?utko z?owionego ?ososia królewskiego. Ten najszlachetniejszy gatunek ?ososia wolno ?owi? jedynie kilkana?cie dni w roku. Nigdy nie wiadomo, kiedy miejscowe w?adze zezwol? na po?ów, wi?c kiedy zbli?a si? sezon, zawodowi rybacy czekaj? nieraz ca?ymi dniami w pe?nej gotowo?ci na specjalny sygna? d?wi?kowy, obwieszczaj?cy, ?e mo?na wyp?yn?? na ?owiska. Byli?my na wyspie Vancouver pó?n? jesieni? i mieli?my szcz??cie trafi? akurat na ten moment.
Artystyczne podró?e po ?wiecie s? dla zespo?u zawsze pe?ne wzrusze?. Bywa, ?e rodacy mieszkaj?cy z dala od ojczyzny przep?acz? ca?y koncert grupy Pod Bud?, a wielu z nich ?piewa razem z zespo?em piosenk? za piosenk?. Arty?ci cz?sto mieszkaj? w prywatnych domach i gospodarze staraj? si? ugo?ci? ich jak najserdeczniej. Tysi?ce kilometrów od kraju jedli wspania?e rolady ze ?l?skimi kluskami, pierogi i go??bki, ale tak?e steki z marlina, kraby zapiekane z makaronem pod beszamelem, wielkie krewetki usma?one w skorupie na patelni i podane z pysznym sosem albo dojrza?e w australijskim s?o?cu awokado - rozsmarowane po prostu na kromce chleba jak mas?o i przyprawione odrobin? soli oraz pieprzu - ma niepowtarzalny smak, zupe?nie inny ni? awokado kupowane w naszych sklepach.
- Podczas pobytu w Seattle gospodarze zaprosili nas do po?o?onej kilkana?cie kilometrów na pó?noc wioski, gdzie osiedli?o si? wielu artystów - Andrzej ?urek przywo?uje jedno z najciekawszych dozna? kulinarnych. - Miejscowa ludno?? utrzymuje si? z po?owów morskich, uprawy kukurydzy i sadów owocowych oraz hodowli ostryg. Tam w?a?nie pocz?stowano nas obiadem, na który sk?ada?y si? owini?te w plasterki boczku i usma?one na patelni ostrygi, ugotowane kolby najlepszej na ?wiecie s?odkiej kukurydzy oraz ?wie?o wyci?ni?ty sok z jab?ek. Rok wcze?niej byli?my we Frankfurcie w restauracji specjalizuj?cej si? w daniach z owoców morza. W?ród wielu pyszno?ci g?ówn? atrakcj? stanowi?y ostrygi. Klasycznie podane na surowo, z sokiem z cytryny. Wtedy wydawa?o nam si?, ?e jest to szczyt smaku.
- Bardzo ?a?uj?, ?e nie ma w Polsce sieci takich restauracji jak "Mandaryn" w Kanadzie - przy??cza si? do wspomnie? Andrzej Sikorowski. - Zasada ich funkcjonowania polega na tym, ?e przy wej?ciu p?aci si? wadium, a potem mo?na umrze? z ob?arstwa. S? tam nie ko?cz?ce si? lady z jedzeniem. Kiedy cz?owiek ju? siedem razy nape?ni talerz owocami morza, to okazuje si?, ?e w nast?pnej sali stoi go?? i ma na stoisku dziesi?tki grillowanych mi?s, a do tego niesamowity wybór sa?atek i sosów. Ju? uchodzi z ciebie powietrze, a tu jeszcze zosta?a ca?a lada deserów do spróbowania. Oczywi?cie troch? przerysowuj? ten obraz, ale dla smakoszy jest to naprawd? bardzo ciekawe do?wiadczenie. Rozk?adaj?c rozs?dnie si?y, mo?na popróbowa? mnóstwa smacznych potraw. I nie jest to wcale sie? ekskluzywnych lokali. Wst?p w przeliczeniu na z?otówki kosztuje nawet nieco mniej ni? przyzwoity obiad u nas w restauracji.

Nowojorskie bajgle

- Ostatnio wracali?my bardzo g?odni po koncercie - to si? cz?sto zdarza, bo wyst?p ko?czymy zazwyczaj pó?no w nocy, kiedy lokale s? ju? pozamykane, i wspominali?my nowojorskie bajgle - pani Anna dorzuca jeszcze jeden kamyczek do mozaiki kulinarnych atrakcji poznanych podczas podró?y po ?wiecie. - W barze obok hotelu, w którym mieszkali?my, podawano najró?niejsze rodzaje bu?ek, kszta?tem przypominaj?cych nasze bajgle: pszenne, razowe, z ciasta podobnego do pumpernikla, przyprawione czosnkiem albo cebul?, z ziarnami, posypane makiem, s?odkie... Wybiera?o si? rodzaj bu?ki, czym ma by? posmarowana i prze?o?ona, a mo?liwo?ci by?o chyba ze sto - od ryb i serów, przez kotlety, w?dliny, sa?atki, pasty pikantne, s?odkie... Mo?na tam jada? ?niadania tygodniami i nie powtórzy? kompozycji kanapki. - Wed?ug mnie to jednak polska kuchnia jest najlepsza na ?wiecie - Marek Tomczyk sprowadza nasz? rozmow? na rodzimy grunt. - Lubi? popróbowa? osobliwych smaków, ale zawsze w ko?cu t?skni? za pieczeni? wieprzow? te?ciowej - tak? tradycyjn?, upieczon? w piekarniku, z esencjonalnym, podbitym ?mietan? sosem. Albo polskie w?dliny! S? naprawd? najlepsze na ?wiecie. No, mo?e przebija je kilka regionalnych specja?ów, jak w?gierskie salami czy szynka parme?ska.
- A go??bki z farszem z ró?nych gatunków mi?s przemielonych z dodatkiem w?dzonki... - Andrzej ?urek prze?yka ?lin?. - To jest wr?cz polski patent. Poza domami naszych emigrantów nigdzie czego? podobnego nie spotkali?my... Jak moja mama zrobi sznycel ciel?cy z m?odymi ziemniakami i m?od? kapust?, to ?adne rarytasy nie mog? si? z nim równa?.
- A jakie? pyszne s? ?l?skie krupnioki i do nich kufel piwa - Andrzej Sikorowski dodaje swoje ulubione smaki. - I tak nie po raz pierwszy okazuje si?, ?e im wi?cej mamy okazji do popróbowania specja?ów innych kuchni, tym bardziej doceniamy nasz? w?asn? tradycj? kulinarn?. Zw?aszcza w domowym wydaniu mam, ?on, te?ciowych.

Jajka z ?agielkiem i "brzd?c"

- Nie wszyscy pochodzimy z Krakowa, wi?c cz?sto podczas koncertowych podró?y po kraju - pani Anna uzupe?nia ten w?tek rozmowy - zagl?dali?my chocia? na chwil? do naszych rodzinnych domów, gdzie zawsze co? specjalnego czeka?o na nas na stole. W Kielcach u mojej mamy by?y zazwyczaj jajka z ?agielkiem, czyli jajka faszerowane, ozdobione kwadracikiem sera ?ó?tego nak?utego na wyka?aczk? jak ?agiel na maszcie. "Jajka z ?agielkiem" s? w naszych rozmowach po dzi? dzie? synonimem pracoch?onnej potrawy. W Brzesku mogli?my liczy? na fantastyczne kremówki pani ?urkowej i któr?? z jej pysznych nalewek, a u mamy m??a na genialne pierogi ruskie.
Na polsk? gastronomi? natomiast nasi gospodarze maj? specyficzne spojrzenie. Oceniaj? j? przede wszystkim poprzez do?wiadczenia ludzi "z trasy", jak okre?laj? siebie estradowcy podró?uj?cy z koncertami po kraju. Nie zbaczaj?c z drogi, chc? zje?? szybko, smacznie i cz?sto wcze?nie rano.
- I okazuje si?, ?e najwi?kszym u nas problemem jest znalezienie miejsca, gdzie o ósmej mo?na zje?? jajecznic? - dzieli si? wieloletnimi obserwacjami pani Anna. - Restauracje s? o tej porze zamkni?te, a przydro?ne bary i bistra oferuj? na ?niadanie bigos, flaki, sma?on? kie?bas?. Na przyk?ad na trasie z Gda?ska do Krakowa na jajecznic? mo?na liczy? co dwie?cie kilometrów.
- Po ponad dwudziestu latach podró?owania po Polsce mo?emy powiedzie? z przekonaniem, ?e zdecydowanie lepiej jada si? na zachód od Wis?y, najlepiej w Wielkopolsce i na ?l?sku - ocenia lider grupy. - Wiemy, ?e raczej nie pope?nimy b??du, wst?puj?c do mizernie wygl?daj?cej knajpy GS-owskiej - tam wci?? jeszcze gotuj? po domowemu wiejskie gospodynie. I polecamy wszystkim lody w Bia?obrzegach.
- Bywa, ?e s?uchacze robi? nam niespodzianki - Andrzej ?urek wspomina najmilsz? stron? ?ycia "w trasie". - Dawniej bardzo cz?sto grywali?my w Poznaniu. Jeste?my tam zaprzyja?nieni z wieloma bywalcami naszych koncertów. Którego? razu, nast?pnego dnia po wyst?pie, wyje?d?ali?my ?witem, chyba do Gda?ska. Na dworcu przywita?a nas ekipa z prowiantem - pe?nym koszem ?wie?utkich kanapek, owoców, jakich? s?odyczy, wody mineralnej.
- A ja zawsze mog? liczy? w tamtych stronach na "brzd?ce" - dodaje pani Anna. - To s? ciastka, które spotyka si? tylko w Poznaniu: dwie cieniutkie warstwy bardzo lekkiego biszkoptu, prze?o?one ?mietan? ubit? z czekolad?, chyba z dodatkiem ?elatyny. Bardzo mi?kkie, rozp?ywaj?ce si? w ustach - pyszne. Witek M?odziejowski, przyjaciel i wielki fan zespo?u, wiedz?c, ?e jestem wielbicielk? "brzd?ców", przywozi mi je na koncerty, a przyje?d?a na ka?dy nasz wyst?p w promieniu stu pi??dziesi?ciu kilometrów od Poznania.
Gaw?dzimy ju? cztery godziny, pora si? ?egna? z przemi?ymi, serdecznymi gospodarzami. Pani Anna obdarowuje nas na drog? owocami i ciastem. Wracaj?c z Rz?ski, my?l? sobie, jak wiele sensów i zdarze? kryje si? za tymi trzema s?owami: je??, pi?, kocha?. Tylko "trzeba umie? uszanowa? t? jedn? chwil?, która l?ni".

Halina Mamok

- Kuchnia - Zaprosili nas

  w górę