Andrzej Sikorowski

Nie lubi? zgie?ku

z Andrzejem Sikorowskim, liderem grupy Pod Bud?, rozmawia Marta Sztokfisz

W ?rodowisku mówi? o panu Malina. Sk?d si? wzi?? ten przydomek?

Ta ksywka ma histori? blisko trzydziestoletni?. Pewnego s?onecznego, czerwcowego dnia robili?my program rozrywkowy nad Jeziorem Ro?nowskim w okolicach Krakowa. Rzecz odbywa?a si? w plenerze i ja straszliwie si? opali?em. A poniewa? nale?? do ludzi o jasnej karnacji, których s?o?ce ?apie na czerwono, wi?c która? z kole?anek powiedzia?a wtedy: "Pi?kn? masz malin?". Akurat to przezwisko przylgn??o do mnie na tyle skutecznie, ?e do dzisiaj wielu znajomych nie mówi do mnie inaczej ni? Malina.

Niedawno ?wi?towa? pan pi??dziesi?ciolecie. Teraz mija 25 lat kariery wokalisty w zespole Pod Bud?. By? koncert w Warszawie, t?umy fanów...

Koncert w Sali Kongresowej by? okazj? do spotkania z warszawsk? publiczno?ci?. Chcieli?my zaprezentowa? repertuar z ostatniej p?yty, a nie dyskontowa? jubileusz. Oczywi?cie organizatorzy ch?tnie podpieraj? si? takimi has?ami, poniewa? s? medialnie no?ne. Ludzie wol? bra? udzia? w koncercie jubileuszowym ni? w zwyczajnym. Specjalnych obchodów jednak nie planuj?, poniewa? nie przywi?zuj? wagi do takich ceremonii. Uwa?am, ?e to, co nam si? artystycznie przydarzy?o, jest bardzo mi?e, natomiast specjalne fetowanie czy czczenie by?oby niedorzeczne.

32 lata na scenie, 25 lat w zespole Pod Bud?, 12 p?yt to jednak sukces. Jakie refleksje panu towarzysz??

Jest to refleksja bardzo przyjemnej natury. Taka oto, ?e w niespokojnych czasach, kiedy ludzie nie potrafi? ?y? ze sob? stadnie, nam si? co? takiego uda?o. Bez wi?kszych zmian personalnych przetrwa? ten sam sk?ad zespo?u, a co najwa?niejsze, potrafimy na siebie patrze?. I to uwa?am za nasz najwi?kszy sukces.

??czy was podobna hierarchia warto?ci, macie zbli?one ambicje? A mo?e staracie si? nie zwraca? uwagi na mniej wa?ne sprawy i kontynuowa? to, co wa?ne?

S?dz?, ?e przede wszystkim jeste?my dobrze dobran? grup? towarzysk?. Z nami nie jest tak, ?e po wyst?pie mówimy sobie do widzenia i nie widzimy si? do nast?pnego koncertu. My jeste?my ca?y czas blisko siebie, mieszkamy w tej samej podkrakowskiej wsi, widujemy si?, rozmawiamy przez telefon. Na pierwszym planie by?a, i jest nadal, nasza wspólnota, na drugim zarobkowanie.

Prosz? przypomnie? obecny sk?ad zespo?u Pod Bud?.

Teraz s? to cztery osoby: Anna Treter, która jest wokalistk? i gra na instrumentach klawiszowych, Marek Tomczyk gra na gitarze, Andrzej ?urek na gitarze basowej, no i mówi?cy te s?owa.

Pan, tak rozkochany w Krakowie, jednak przeniós? si? na wie?.

Mam do Krakowa 10 kilometrów i jestem tam prawie codziennie. Wybra?em, jak s?dz?, wariant optymalny. Nie rezygnuj?c z miasta ?yj? w kontakcie z przyrod?, co daje mi mo?liwo?? posiadania psa, spacerowania z nim, cz?stego przebywania w plenerze. Mnie to pozytywnie ?aduje i daje du?o rado?ci.

Czy równie? sadzi pan drzewa, naprawia dach, wykonuje tak zwane m?skie prace?

Obce s? mi tego typu ambicje. Nie uwa?am równie?, ?e m??czyzna powinien udowadnia? swoj? m?sko?? majsterkuj?c albo zajmuj?c si? rabatkami. Owszem, piel?gnuj? swoje drzewka owocowe, bo mam tu kilka wi?ni, ale tylko dlatego, ?e robi? wi?niówk?. To mnie interesuje. Natomiast reszt? zajmuje si? ?ona, przede wszystkim z tej racji, ?e z wykszta?cenia jest rolnikiem - si?? fachow?, a poza tym ona to po prostu lubi. Tak wi?c nasz ogród, jego kszta?t i charakter jest jej domen?.

Co w tym Krakowie, do którego nie chcia? pan przenosi? stolicy, jest wyj?tkowego, niepowtarzalnego?

?yj?c od urodzenia w jakim? miejscu, cz?owiek bardzo si? do? przyzwyczaja, staje si? ono czym? tak oczywistym, ?e nawet nie potrafi? odpowiedzie? na takie pytanie. Prawdopodobnie wyj?tkowo?? tego miasta zauwa?aj? ludzie, którzy tu przyje?d?aj?, ?api? krakowskiego bakcyla i nie mog? ju? z Krakowa si? wydosta? albo musz? do niego wraca?. Mnie jednak najbardziej odpowiada prowincjonalizm Krakowa, który ?yje swoim rytmem, rytmem ma?ego miasta. A jest mi on bliski, poniewa? nie lubi? tempa, nie lubi? zgie?ku. Ze wzgl?du na organizacj? miasta - wszystko w zasadzie znajduje si? w centrum - wi?kszo?? znajomych mo?na spotka? w obr?bie Plant. Tam tak?e mo?na za?atwi? najpilniejsze sprawy.

I wszyscy o wszystkich wszystko tutaj wiedz??

Dok?adnie. To jest takie ma?e piekie?ko. S? tacy, którzy uwa?aj?, ?e Kraków jest hermetyczny i nieprzyst?pny, ?e trudno tu wej?? w ?rodowisko. Jednocze?nie wielu znajomych doskonale si? w nim czuje, cho? z niego nie pochodzi, jak np. Krzysio Piasecki. Przeniós? si? tu z Wroc?awia i tak wrós? w to miejsce, ?e zapewne nie wyobra?a sobie ?ycia gdzie indziej. Wszyscy jednak musimy je?dzi? do Warszawy, bo tam jest telewizja, radio itd., ale robimy to troch? z konieczno?ci. Mam taki odruch po przyje?dzie do Warszawy, ?e od razu sprawdzam rozk?ad powrotnych poci?gów.

Rynek muzyczny i estradowy gwa?townie si? komercjalizuje. A pan, jako jeden z nielicznych artystów, od lat pod??a t? sam? drog?.

Tak jest jak pani zauwa?y?a, ale nasze 25-lecie i odbiór, z jakim si? spotykamy, ?wiadcz? o tym, ?e jednak mamy racj?.

Nie mia? pan nigdy dylematu, ?eby jednak przychyli? si? do populistycznych gustów, pój?? za mod??

Obce mi s? wahania tego typu. Zawsze uwa?a?em za s?uszne, ?e gramy nasz? muzyk? i ?piewamy nasze teksty - w tym wypadku moje. To jest rodzaj ?piewania autorskiego. Nie rzucimy si? przecie? w nurt hip hopu czy rapu, poniewa? to nie nasza skóra. Musia?bym kogo? straszliwie udawa?, a nie mam takiego zwyczaju. Publiczno??, która jest ze mn? od tylu lat, daje dowód, ?e jest wierna i poczeka na kolejn? p?yt?, kupi bilet na koncert. Dlatego nie odczuwam potrzeby robienia nag?ych wolt i zwrotów.

By? mo?e socjolog kultury móg?by stwierdzi?, dlaczego przez tyle lat wam si? udaje?

Prawdopodobnie jednym z powodów jest fakt, ?e ludzie wyczuwaj? w nas prawd?. ?e nie udajemy, lecz jeste?my konsekwentni od pocz?tku do ko?ca. Na które pana piosenki reakcja jest naj?ywsza? Zaobserwowa? pan to podczas ostatniego koncertu w Sali Kongresowej? Z tym jest ró?nie. Ludzie naj?ywiej reaguj? na tak zwane hity. Nie sposób wi?c nie za?piewa? "Kap, kap, p?yn? ?zy" b?d? "Nie przeno?cie nam stolicy do Krakowa", ale znakomicie przyjmowane s? te? piosenki z ostatniej p?yty, np. ?piewana przez moj? córk?.

Co to za piosenka?

Moje dziecko ?piewa o tym, ?e ?ni si? jej egzotyczny wyspiarski krajobraz, z ciep?ym morzem... Potem si? wyja?nia, ?e tak?e ?ni jej si? muzyka, ona j? ?piewa i ten ?piew budzi j? ze snu. S? to melodie greckie, poniewa? Majka jest dzieckiem dwuj?zycznym i kocha Grecj? tak samo jak Polsk?. G?upio mi to mówi?, ale jej wyst?py przyjmowane s? owacyjnie.

To gratuluj? takiej córki.

Mam z niej pociech?, poniewa? jest równie? dziewczyn? rozs?dn?, niezmanierowan?, a kariery estradowej nie traktuje ze ?mierteln? powag?, raczej z dystansem. Studiuje na trzecim roku Akademii Wychowania Fizycznego i ?piewa dla przyjemno?ci. Ona si? ode mnie sporo nas?ucha?a o naszym ?rodowisku i dobrze wie, co to znaczy mie? tat? artyst?. Zdaje sobie spraw?, ?e za popularno?? p?aci si? wysok? cen?. Tak?e za finansow? stabilizacj?, za luksus posiadania domu, samochodu... Opowiada?em jej te? o artystkach, które maj? platynowe p?yty i s? g??boko nieszcz??liwe. Ja chc?, ?eby Majka najpierw by?a szcz??liwa, a dopiero potem popularna. I córka chyba przyj??a to do wiadomo?ci,

Mówimy o cenie s?awy. Wydaje si?, ?e pa?ska nie by?a wysoka. Ma pan szcz??liw?, stabiln? rodzin?, dobrze wychowan? córk?, wci?? t? sam? ?on?, co si? rzadko w ?rodowisku zdarza. Czy si? myl??

Rzeczywi?cie, ma pani racj?, ta cena nie by?a chyba wielka. Mnie si? po prostu uda?o. Niew?tpliwie pewn? cen? jest nadszarpni?te zdrowie.

Ka?da stresuj?ca praca wyniszcza.

Ale mój zawód wi??e si? z nieustann? okazj? towarzysk?. I je?eli cz?owiek nie jest abstynentem albo nie przestrzega w diecie ?elaznej dyscypliny, a ponadto lubi biesiad?, towarzystwo, a ja bardzo lubi?, to k?opoty ze zdrowiem s? nieuchronne. Ca?y czas jeste?my w drodze, ci?gle kto? nas go?ci, przyjmuje i okazji do wypicia wódeczki i obfitego jedzenia jest wiele. S?dz?, ?e nierzadko z tym przesadzili?my. Od ci?g?ej jazdy samochodem wysiada mi kr?gos?up. Teraz sfolgowali?my, ale pi?? lat temu Buda gra?a ponad 170 imprez rocznie. W rezultacie prawie nie wychodzi?em z samochodu.

Jest te? przyjemna - finansowa strona tego trudu. I poczucie, ?e ludzie chc? was s?ucha?.

Jest to bardzo mi?e, ale szalenie m?cz?ce zarazem. Dzisiaj Szczecin, jutro Bia?ystok, a pojutrze Przemy?l.

Uprawia pan sport, ?eby utrzyma? kondycj??

Owszem. P?ywam, gram w tenisa, je?d?? na rolkach, jestem do?? wysportowany. Nale?? do pokolenia, które czyta?o ksi??ki, uprawia?o sport, poniewa? w latach mojej m?odo?ci nic lepszego nie mo?na by?o wykombinowa?.

Wszyscy o czym? marzymy, a pan?

Mniej je?d?enia, mniej koncertowania. My?l?, ?e przyjdzie taki moment, kiedy b?d? si? móg? wyciszy?. Uwa?am si? za cz?owieka spe?nionego. Mam szcz??liw? rodzin?, jestem zabezpieczony materialnie. Powiod?o mi si?. W piwnicy, gdzie urz?dzi?em, jak to nazywamy ?miej?c si? z ?on?, izb? pami?ci, rozwieszone s? platynowe i z?ote p?yty, ró?ne statuetki. W zasadzie na rynku polskim zrobi?em wszystko co mo?na. Moje marzenia wi??? si? raczej z podró?ami, ale poniewa? boj? si? lata? samolotami, wi?c cz??? atrakcyjnych woja?y, zw?aszcza do Ameryki ?aci?skiej, najzwyczajniej na ?wiecie odpada. Chyba ?e bym si? znieczuli?.

- Magazyn Abonentów Plus GSM - Nie lubi? zgie?ku

  w górę