Andrzej Sikorowski

Radio Rzeszów: Witam Ci? bardzo serdecznie w Radiu Rzeszów

Andrzej Sikorowski: Witam równie?...

RR: Jeste? tu po raz pierwszy...

AS: to prawda...

RR: ... a zatem b?d? Ci? m?czy? pytaniami, na temat Twojej osoby...

AS: jestem przygotowany.

RR: A zatem zacznijmy od pocz?tku: To by?o do?? dawno temu, bo chyba ponad dwadzie?cia par? lat, prawda? Kiedy zacz??e? ?piewa?, kiedy wzi??e? gitar? do r?ki...

AS: Ja powinienem mie? tak? malutk? ta?m? przygotowan?, i tam powinny by? nagrane pocz?tki, bo wyg?aszanie tych formu? jest m?cz?ce... Ale skoro tak, to zacz??o si? bardzo dawno temu - ja uwa?am, ?e data mojego pierwszego, powiedzmy sobie solowego wyst?pu publicznego - to znaczy przed publiczno?ci?, przed mikrofonem, to jest rok 1969, jaki? turniej uczelniany w UJ (studiowa?em filologi? polsk?). Ja na tym turnieju wyszed?em i za?piewa?em takie swoje bardzo wczesne pioseneczki z gitar?. W Teatrze Groteska to si? odbywa?o w Krakowie i zosta?o do?? ciep?o przyj?te przez publiczno?? i by?o jakby takim mo?e pierwszym sygna?em, ?e to co zacz??em robi? kiedy? dawno temu, jeszcze w zaciszu domowym, ma jaki? sens. Bo ja w ogóle tymi swoimi piosenkami si? zaj??em do?? pó?no, nie mog? powiedzie?, ?e jak by?em ma?ym dzieci?ciem to pisa?em...

RR: Wszyscy tak mówi?, ?e ?piewali... mo?e nie ?e pisali, ale ?piewali...

AS: Oczywi?cie tak, bo z gitar? zacz??em maj?c chyba lat na?cie (dwana?cie czy trzyna?cie mia?em pierwsz? gitar?), ale to nie wychodzi?o poza kr?g rodziny, znajomych, jakiego? ogniska na wakacjach... Wi?c je?eli przyjm?, ?e 69 rok to by? mój pierwszy taki wyst?p publiczny, to mog? powiedzie?, ?e w tym roku obchodz? moje 25 lecie spotykania si? z publiczno?ci? w przeró?nych formach - g?ównie na estradzie. I to jest moment, w którym zacz??em te swoje piosenki pokazywa? ?wiatu, bo one wcze?niej ogl?da?y szuflad?, albo po prostu s?uchali ich moi najbli?si, znajomi czy moja rodzina. To pierwsze pisanie by?o - rzecz jasna - bardzo takie stereotypowe... Lata sze??dziesi?te wywo?ywa?y taki sam odd?wi?k w Polsce jak w innych krajach na ?wiecie, to znaczy to by?o po Woodstock i my?my wszyscy mieli tak? sk?onno??, ?e albo pisa? o jakiej? zawiedzionej mi?o?ci, albo pisa? protest songi, ?eby niepotrzebnie nie gin?li ludzie na zb?dnych wojnach, itd... I mnie si? takie piosenki przydarzy?y. Pami?tam, ?e chyba pierwsz? tak? moj? ?wiadom? piosenk?, by?a piosenka "Gdzie ?o?nierza id??", z retorycznym do?? pytaniem po co maj? i?? i traci? ?ycie, w jakiej? sprawie która nie jest wcale ich? Natomiast rok pó?niej, odby? si? Festiwal Studencki w Krakowie, Ogólnopolski Festiwal Piosenki i Piosenkarzy Studenckich, bo wtedy to si? odbywa?o w dwóch kategoriach. Ja wystartowa?em w kategorii autorskiej i dosta?em I nagrod? za piosenk? "Nowy Rok", któr? tam wy?piewa?em, i zupe?nie przypadkowo si? to zdarzy?o, ?e w tym 1970 w grudniu - a w grudniu w?a?nie odbywa? si? festiwal - pad?y strza?y w Stoczni Gda?skiej i moja piosenka "Nowy Rok si? przecie? zbli?a, nowe niesie kalendarze", by?a przyj?ta jako rodzaj piosenki proroczej, która wy?piewa?a jakby nowe rzeczy w tym Kraju, czy zmiany jakie zasz?y, przy czym by?a napisana znacznie wcze?niej i ja nie mia?em zielonego poj?cia... to by? zbieg przypadków, ?e tak si? zdarzy?o, i nie mia?em ?adnych wieszczych zap?dów... Ale ta piosenka natychmiast zosta?a ob?o?ona zakazem propagowania jej, bo po prostu by?a taka jakby nie bardzo po my?li... Chocia? jak mówi? zdzia?a? to przypadek, i ja nie nale?? do twórców którzy mog? powiedzie?, ?e w swoim ?yciorysie maj? zapisan? pi?kn? kart? walki z caratem, poniewa? moje piosenki niespecjalnie walczy?y z caratem, i moja taka przygoda z piosenk? zacz??a si? tak "na powa?nie" od tego festiwalu krakowskiego...


PIOSENKA LIST DO ?WIATA


AS: Potem przysz?y propozycje z radia i telewizji. G?ównie z takiego programu który najpierw by? radiowy a potem telewizyjny. To si? nazywa?o "Spotkanie z ballad?". Zacz??o si? w studiu radiowym w Krakowie, a w zasadzie by?a to transmisja radiowa z klubu studenckiego "?aczek". Przerodzi?o si? potem w audycje telewizyjne, które zrobi?y si? w pewnym momencie, w siedemdziesi?tych latach popularne, nawet dosta?y chyba "Z?oty ekran" po której? tam edycji. To by?y te s?ynne "Spotkania z ballad?" prowadzone przez Jurka Stuhra i Sobczuka i by?o to program naprawd? bardzo ogl?dany, potem zszed? na psy zupe?nie... Ja w tych audycjach pojawia?em si? bardzo regularnie, maj?c tam do odrobienia tak? jakby swoj? dzia?k?, tzn. mia?em do napisanie piosenk? na okre?lony temat, którego dotyczy?a ta "Ballada". Có?, w mi?dzy czasie sko?czy?em studia, zacz??em nawet pó?etatow? prac? w O?rodku Telewizyjnym w Krakowie w Redakcji Rozrywki, która to praca szczerze mówi?c nie specjalnie mnie pasjonowa?a, bo tak naprawd? to mnie pasjonowa?o ?piewanie. W momencie w którym trafi?em do Kabaretu "Pod Bud?", bo to by? kolejny etap i taki "kamie? milowy" mojego ca?ego ?piewania - to by? rok 1976. Trafi?em tam do?? przypadkowo, po prostu przyszed?em na zast?pstwo za dziewczyn? która tam ?piewa?a a pojecha?a na wakacje. Ówczesny szef, czy te? filar tego kabaretu Bohdan Smole? - obecna gwiazda kabaretowa z innych rejonów Polski, bo z Poznania, poprosi? mnie, ?ebym tam za?piewa? kilka piosenek za t? kobiet?... Zrz?dzeniem Opatrzno?ci tak si? z?o?y?o, ?e ona potem wróci?a z wakacji, wróci?a do kabaretu, ale ja nie opu?ci?em tego kabaretu...
Ona zosta?a moj? ?on?, a ja zosta?em z kabaretem. Tam si? zdarzy?o co? takiego, ?e istniej?ca ju? wtedy przy kabarecie "Pod Bud?" grupa muzyczna której przewodzi? Janek Hnatowicz - gitarzysta i kompozytor, jako? znalaz?a wspólny j?zyk ze mn?, który tam wnios?em swoje piosenki i fuzja tych dwóch ludzi g?ównie: Hnatowicza i mnie, poparta jeszcze brzmieniem ?e?skich wokali tej grupy, brzmieniem skrzypiec, gitary basowej które tam ju? by?y, spowodowa?y po prostu, ?e narodzi? si? zespó? muzyczny, który zosta? zauwa?ony. Ostatnia kabaretowa premiera, na dobr? spraw? przesz?a bez specjalnego echa, natomiast wszyscy zgodnie podkre?lali, ?e grupa muzyczna tego kabaretu, to jest rzecz warta jakiej? uwagi. W 1977 roku dostali?my nagrod? na Famie - jakby w?a?nie na potwierdzenie moich s?ów - zostali?my przez fachowców dostrze?eni, i rozpocz??a si? samodzielna dzia?alno?? czego?, co si? nazywa do dzi? dnia zespó?, czy grupa "Pod Bud?"...


BARDZO SMUTNA PIOSENKA RETRO


AS: Rozpocz?li?my w?drówk? po Polsce. G?ównie by?y to kluby studenckie, bo w tym ?rodowisku czuli?my si? najmocniej, i w tym ?rodowisku - ?e tak powiem - najbardziej nas ho?ubiono, kupowano czy tam nawet wielbiono... A? tu w rok pó?niej, czyli w 1978 roku, nasza piosenka "Blues o starych s?siadach" znalaz?a si? w plebiscycie "Studia gama" i tam dosta?a w g?osowaniu rozg?o?ni - nie pami?tam ju? w którym miesi?cu - III nagrod?. Nabra?o to ju? takiego formatu ogólnopolskiego, chocia? ledwie dopiero zaczepionego o program I Polskiego Radia. Program I Polskiego Radia ma to do siebie, ?e nadaje okropnym pasmem. Jednak jest to program s?uchany, i powiedzmy sobie szczerze, ?e nie mo?na nie doceni? lansuj?cej roli tego programu. Wi?c gdy w nast?pnym roku nasza piosenka "Bardzo smutna piosenka retro" dosta?a II miejsce w kwietniowym plebiscycie tej "Gamy", to trafili?my za spraw? regulaminu Festiwalu Opolskiego, który pierwsze i drugie miejsce danego miesi?ca premiowa? udzia?em w koncercie, trafili?my za spraw? tej piosenki do Opola. Dostali?my tam wyró?nienie i powiedzmy sobie szczerze, ?e wtedy ju? jakby - mo?na powiedzie? - Polska o nas us?ysza?a...

RR: Przeszli?cie na zawodowstwo...

AS: Przeszli?my na zawodowstwo, bo my?my w mi?dzy czasie zd??yli zda? jakie? tam egzaminy ministerialne, które dawa?y uprawnienia piosenkarskie, ale przede wszystkim uda?o nam si? wylansowa? piosenk?, wylansowa? przebój, a to jest podejrzewam wsz?dzie, na ca?ym ?wiecie rzecz która jest kluczem do czego? takiego jak dzia?alno?? na szersz? skal?... I rzeczywi?cie - "Pod Bud?" zacz??o by? zespo?em który coraz wi?cej ludzi chcia?o zobaczy?. Pocz?tkowo - mam ?wiadomo?? - wi?kszo?? chcia?a zobaczy? nas czy te? us?ysze? t? jedn? piosenk? któr? znali, i któr? wtedy gra?y wszystkie knajpy w Polsce. Bo "Kap, kap, p?yn? ?zy" by?o szlagwortem który si? wbi? ludziom w pami??. Za nimi posz?y piosenki pt. "O la ri ja" czy "Przy niedzieli zabawa" które te? tam punktowa?y na tej li?cie "Gamy", no i tak rozpocz?? samodzielny ?ywot estradowy zespó?, który trwa do dzisiejszego dnia, który w mi?dzy czasie zd??y? wyst?pi? tu i ówdzie - za granic? równie? - , dosta? jeszcze jakie? nagrody, nagra? ile? p?yt, ile? kaset... Przy czym tu nie chc? rozwija? tego tematu uwa?aj?c, ?e cz?owiek który zajmuje si? zawodowo dzia?alno?ci? estradow?, po prostu musi to robi? i to nie jest nic specjalnego, godnego podkre?lania, bo je?eli si? jest na estradzie, to si? musi nagra? nast?pn? p?yt?, musi by? w radiu i w telewizji, i musi pojecha? za granic?... To jest rzecz jakby nieroz??cznie zwi?zana z tym zawodem i to jest rodzaj pewnej rutyny nawet, dlatego ja nie uwa?am, ?e jest to jakie? osi?gni?cie. Je?eli dzia?amy ju? 17 lat, i powiem, ?e byli?my w paru krajach, no to kto? mo?e wzruszy? ramionami i powiedzie?: no dobrze, bo tak mia?o by?...

RR: No niekoniecznie... Jeste?cie lepsi od innych którzy nie byli... Dzia?acie do?? d?ugo jednak...

AS: Tylko wiesz, ja bym chcia? jedn? rzecz podkre?li?, s?dz?, ?e to si? nied?ugo zweryfikuje... Par? lat temu, czy kilkana?cie lat temu, fakt wyjazdu zagranicznego na przyk?ad do Ameryki, to by?a nobilitacja, to by?o co? czego mogli tylko nieliczni dost?pi?. Nie mieli?my zielonego poj?cia, ?e wyje?d?aj? wcale nie najlepsi, tylko tacy którzy na przyk?ad maj? uk?ad w PAGARCIE, albo ci, o których tam co? gdzie? nagle g?o?no powiedzia?o. Bywa?o tak, ?e do Stanów Zjednoczonych dla Polonii ?piewali wcale nie ci których ta polonia chcia?a, czy których by ewentualnie polubi?a, tylko ci którzy tam po prostu wyje?d?ali bo tak by?o... Wyjazdy zagraniczne by?y zwi?zane z okre?lonym zarobkiem, wymiernym, przeliczalnym na dewizy. Lat temu pi?tna?cie, jak si? zarobi?o 100 dolarów to to by?y wielkie pieni?dze, a w tej chwili te zarobki tu i tam s? porównywalne, i je?eli ja mam pojecha? za kilkaset dolarów do Stanów Zjednoczonych, i prze?ywa? stres zwi?zany z podró?? lotnicz? i dyskomfort wynikaj?cy z tego, ?e tam wcale niekoniecznie ci przychodz? "na mnie" którzy chc? mnie s?ucha?, tylko przychodz? bo jaki? polski zespó? przyjecha?, bo jest taki zwyczaj, i którzy jeszcze maj? takie przekonanie, ?e za dwadzie?cia dolarów to ja "Sz?a dzieweczka do laseczka " powinienem im za?piewa?, albo na przyk?ad jakiemu? jubilatowi siedz?cemu na sali "waln?? 100 lat". Ja wol? te pieni?dze zarabia? tutaj w Polsce, w warunkach komfortowych - blisko domu, i ?piewa? dla tych którzy chc? mnie s?ucha?. Aspekt krajoznawczy czy turystyczny, wchodzi w rachub? wtedy kiedy jedzie si? tam pierwszy raz. A ja w Stanach by?em, w Kanadzie równie?, Niagar? widzia?em, tak ?e "folderowo" "odklepa?em" t? powinno?? i w tej chwili mnie tam zupe?nie nie ci?gnie...


PRZY NIEDZIELI ZABAWA


RR: "Pod Bud?" to jest jakby jedna strona Twojej dzia?alno?ci, a druga sprawa to twoje piosenki solowe, recitale...

AS: Ja po prostu w którym? momencie dzia?alno?ci Grupy "Pod Bud?", zda?em sobie spraw? z pewnej nieuniknionej konsekwencji, jak? jest czas, jak? niesie czas... To znaczy, ja wiem, ?e ?eby by? na estradzie, to trzeba mie?: raz - pe?n? sprawno?? i kondycj? i wydolno?? - ja zawsze mówi?em, ?e ja nigdy nie pogodz? si? z faktem i wtedy natychmiast zejd? z estrady, je?eli u?wiadomi? sobie, ?e dostaj? brawo za to potrafi? wysta?. Ja nie chc? brawa które jest ja?mu?n? za to, ?e si? facetowi uda?o - ?e si? nie przewróci? i ?e nie zemdla?. Mnie si? los Mieczys?awa Fogga wcale nie marzy, dlatego ja kiedy? z tej estrady zejd?. Natomiast zdaj?c sobie spraw?, ?e zespó? muzyczny to te? jest sprawa ulotna, ?e to si? kiedy? musi sko?czy?, pomy?la?em, ?e jeszcze bardziej usprawiedliwione i sensowne b?dzie, je?eli ja na tej estradzie zostan? mo?e troch? d?u?ej, jako ?piewaj?cy autor. A ?e jestem autorem tych piosenek w ca?o?ci, to znaczy i s?ów i melodii, no to postanowi?em zacz?? tak? dzia?alno??, i rzeczywi?cie ona trwa od paru lat. To s? spotkania autorskie, które maj? taki bardziej intymny kontakt z publiczno?ci?, one s? mniej estradowe. Ja wi?cej troszeczk? z lud?mi rozmawiam, opowiadam im wiele rzeczy, to nie jest tak do ko?ca recital piosenki sensu stricte, to jest bardziej mo?e takie spotkanie autorskie. Ja bardzo lubi? t? form? dzia?alno?ci, ona jest takim troszeczk? antidotum na to co si? dzieje z "Bud?", bo koncerty "Budy" to jest po prostu dzia?alno?? estradowa, to jest pó?tora godzinny koncert, w czasie którego ja jestem na estradzie od pocz?tku do ko?ca, zapowiadam, gram, je?eli nie ?piewam to akompaniuj? kole?ance która ?piewa - jestem ca?y czas bez chwili wytchnienia. A ten wieczór autorski to te? oczywi?cie nie ma dla mnie mo?liwo?ci zej?cia z tej estrady i napicia si? czego?, ale on toleruje ju? na przyk?ad to, ?e mam ko?o siebie herbat?...

RR: Bardziej swobodne zachowanie i chwila na oddech...

AS: W?a?nie... i to na przyk?ad, ?e ja w pewnym momencie, jak nie mam ochoty ?piewa?, to opowiem im jak?? anegdot?... bo to jest inna formu?a, i mnie to bardzo - jako, ?e jestem do?? gadatliwym cz?owiekiem - odpowiada...


PASJANS 1990


Piszesz s?owa nie tylko do swoich piosenek. Twoje teksty wykonuj? tak?e inni polscy piosenkarze. Czy w tym momencie kierujesz si? wzgl?dami tylko merkantylnymi, czy te? robisz to z przyja?ni, czy te? z potrzeby serca?

Oprócz kilku incydentów jak tekst który mi si? zd??y? w przypadku Krysi Pro?ko, Zbyszka Wodeckiego, Gajgi, czy Ali Majewskiej której ostatnio napisa?em jaki? tekst, to w zasadzie tak na sta?e wspó?pracuj? tylko z jedn? wykonawczyni? - to jest Maryla Rodowicz. To nie jest kwestia merkantylna, te piosenki gdybym ja je ?piewa?, to by tak samo zarabia?y na siebie, uzyskuj?c tantiemy autorskie...

RR: To znaczy odpowiada Ci osoba Maryli Rodowicz...

AS: To znaczy ja od lat J? podziwiam, uwa?am, ?e jest to osoba która od pocz?tku do ko?ca wie co ma ze sob? na estradzie zrobi?, jest niezmienna i jest zawsze sob?, poza tym Ona mi jedn? rzecz gwarantuje - i to jest komfort wspó?pracy wielki - , ?e je?eli ja t? piosenk?, w postaci najprostszego demo, nagranego w domu przy gitarze, wy?l? do Warszawy, a potem bez ?adnych konsultacji z Ni? us?ysz? j? nagran? ju? przez Maryl? z jej zespo?em, to ja wys?ucham tej piosenki, i mog? tylko kiwn?? g?ow?, ?e jest w porz?dku. Ja nie musz? konsultowa? z ni?, sugerowa? sposobu wykonania, po prostu pracujemy jakby na podobnej fali, rozumiemy si?, i ona bierze i nagrywa to tak, jakbym ja sobie to wyobrazi?, i potrafi jeszcze piosenk? wylansowa?, bo ona dba o piosenki do których ma sentyment i które nam si? wspólnie uda?y. Pisz? dla niej, ale musz? si? przyzna?, ?e j? troch? zaniedbuj?, bo ostatnio jako? nie mia?em czasu, ale obiecuj? popraw?, ?e co? kolejnego jej tam napisz?... A poza tym, przynosi to efekt, bo je?eli piosenka w jej wykonaniu a mojego autorstwa, zostaje piosenk? roku, to jest przyjemnie...


ALE TO JU? BY?O


Mieszkasz w Krakowie, jeste? z tym miastem zwi?zany pod ka?dym wzgl?dem, jeste? na sta?e wpisany w krajobraz kulturalny Krakowa. Pomówmy chwil? o tym jaki jest Kraków. Czy co? si? zmieni?o przez te 20, 30 lat? Czy jest lepiej, czy gorzej?

Wiesz, jak si? jest tam ca?y czas na miejscu, to nie ma si? dystansu... Kraków jest takim specyficznym miejscem, ?e jak ludzie przyje?d?aj? nawet po dziesi?ciu latach, i id? w kilka miejsc typu Rynek G?ówny, jaka? kawiarenka ko?o Rynku, to mówi?, ?e si? nic nie zmieni?o. Ci sami ludzie tam siedz? i jest tak, jakby si? czas zatrzyma?. Kraków jest takim magicznym miejscem. Czy ta mapa kulturalna Krakowa si? zmienia? Trudno mi powiedzie?... Oczywi?cie, ?e przybywaj? m?odzi ludzie - nowe nazwiska - bo to jest zupe?nie zrozumia?e...

RR: A czy masz tam jakie? swoje miejsce, gdzie wiesz, ?e kiedy przyjdziesz, to tam zawsze czekaj? na ciebie, tam mo?esz wyst?pi?...

AS: Kraków je w ogóle jednym takim miejscem, gdzie ja wsz?dzie wchodz? i jestem u siebie w domu. To nie znaczy, ?e koniecznie tam na mnie czekaj?... Je?eli chodzi o miejsce fizyczne, to w tej chwili przy ulicy Grodzkiej 42 znajduje si? "Fisher Pub", to jest taki bardzo niewielki piwny pub, który jest takim moim miejscem, bo ja tam w dowolnym terminie - poniewa? ten termin czasami wynika z tego, ?e ja akurat jestem w Krakowie, pojawiam si? z gitar?, i tam ludzie przychodz? w jakim? sensie "na mnie". Odbywaj? si? takie spotkania wieczorne przy piwie, które ja sam wtedy te? pij?, i przy gitarze ?piewam swoje piosenki, ale nie tylko swoje, tak?e ró?ne zas?yszane, równie? grecki piosenki, i oni si? tam rewelacyjnie bawi?. To jest takie moje miejsce. To si? nie nazywa "Lokal Andrzeja Sikorowskiego" tylko "Fisher Pub", ale to jest moje miejsce rzeczywi?cie. Natomiast takich miejsc o których wspomnia?a?, takich jak "Piwnica pod baranami" która jest takim nie?miertelnym miejscem i kilka miejsc takich w centrum miasta, w Rynku samym, no to s? moje miejsca... Ja mam czelno?? twierdzi?, ?e to jest moje miasto, ja w Krakowie czuj? si? gospodarzem po prostu i jak tam przyje?d?aj? ludzie, i chc? ?ebym na przyk?ad ich oprowadzi?, to ja to potrafi? zrobi? i pokaza? im miejsc takie, których by normalnie nie zobaczyli, albo w których by si? tak dobrze nie czuli, jak wtedy kiedy tam s? ze mn?. Ale to wynika z tego, ?e ja tam ju? 45 lat...


MGLISTA PIOSENKA O MOIM KRAKOWIE


RR: "Nie przeno?cie nam stolicy do Krakowa" . Ta piosenka narobi? sporo zamieszania na antenie Programu I Polskiego Radia w plebiscycie...

AS: Nie wiem czy narobi?a zamieszania... Chcia?em podzi?kowa? Rzeszowowi, ?e do??czy? swój g?os na t? piosenk?...

RR: Ale by?y komentarze na antenie, z wielu rozg?o?ni... Po prostu ta piosenka sprowokowa?a wielu ludzi do tego, aby docina? sobie, pada?y uwagi...

AS: My?my t? piosenk? za?piewali z Turnauem, ja j? kiedy? tam napisa?em przy okazji swojego benefisu w Teatrze STU. Chodzi?o o stworzenie duetu z Grzesiem Turnauem, bo kiedy? tak obiecywali?my sobie, ?e za?piewamy co? razem. Przypadkowo, ja napisa?em akurat t? piosenk?...

RR: Czyli to nie by?a prowokacja...

AS: Nie... Oczywi?cie, ?e tu zadzia?a? prosty mechanizm, ?e Grzesiek jest rodowitym i ja rodowitym Krakowianinem, natomiast ja w tej piosence - chcia?bym by? dobrze zrozumianym - wyst?puj? przeciwko pewnemu mechanizmowi warszawskiemu, natury administracyjnej, a nie przeciw ludziom, bo ja w Warszawie mam mnóstwo przyjació? i ta piosnka nie jest wymierzona przeciwko nim - to od razu chcia?bym zastrzec. Natomiast mi si? wydaje, ?e to jest w ogóle jaki? taki mankament polskiej piosenki - i to nie tylko tej lansowanej przez Program I PR - ,?e pop music polskie w ogóle cierpi na totalne des une teresmoux wobec tekstów które prezentuje. To znaczy ?piewa si? byle co, i kiedy pojawi si? piosenka w której postawiony jest jaki? problem, to si? nagle okazuje, ?e ona wywo?uje jakie? straszne emocje, a ona jest po prostu tylko jedn? z piosenek o czym?, na jaki? temat. Ja nie lubi? ?piewa? piosenek o kwiatkach, stokrotkach bo jak mia?em lat 19 to takie piosenki ?piewa?em, ?e mi si? nie uda?a prywatka, czy co? tam... Cz?owiek czterdziestoletni, powinien formu?owa? jednak swoje s?dy - no nie wiem - w jaki? sposób widzenia ?wiata i ja ten ?wiat akurat tak widz?, w innej piosence b?d? go ogl?da? z innej strony, i powiem szczerze, ?e jak s?ysz?, ?e kto? ?piewa, ?e nikt nie mo?e ca?kiem wolnym by?, lecz nie?atwy jest ka?dy nowy dzie?, jak ja s?ysz? takie "ble, ble" ?piewane przez szesnastolatk?, to mnie to zupe?nie nie denerwuje i uwa?am, ?e ona ma prawo do takiego widzenia ?wiata. Natomiast kiedy to ?piewa pi??dziesi?cioletni facet, to albo próbuje si? krygowa? i adresowa? to w?a?nie do publiczno?ci która nie jest jego publiczno?ci?, ?e kokietuje, albo je?eli uwa?a, ?e tre?ci które wy?piewuje s? powa?ne, s? jego prywatne, no to znaczy ?e jest cymba?em po prostu i ja nie mam innego zdania. Natomiast wracaj?c jeszcze do tego "Nie przeno?cie nam stolicy do Krakowa", to jest przecie? troszeczk? przymró?one oko i jest to rodzaj ?artu, i wszyscy którzy maj? poczucie humoru...

RR: Ale wychwalacie tam przecie? Kraków bardzo, no i s?usznie zreszt?.. Patriotyzm lokalny daje zna? o sobie...

AS: Oczywi?cie, a poza tym ludzie przyje?d?aj? do Krakowa i mówi? bardzo cz?sto, ?e mamy racj?. Jest to miejsce jedyne w swoim rodzaju i ja ponosz? konsekwencje ?ycia w tym mie?cie i ja zdaj? sobie spraw?, ?e po?owa moich znajomych cierpi na alergie wywo?ane powietrzem krakowskim i kto? powiedzia? nawet - co brzmi strasznie i okrutnie - , ?e ?yj?c w Krakowie, wszyscy pracujemy na raka, tylko nie wiemy czy wcze?niej czy pó?niej go b?dziemy mieli, wi?c p?aci si? jak?? cen? za byciu w tym miejscu czarownym, ale ja po prostu tam chc? by? i koniec.


NIE PRZENO?CIE NAM STOLICY DO KRAKOWA


RR: Jak Ty ze swoj? rodzin? sp?dzasz ?wi?ta Wielkiej Nocy, bo - trzeba tu powiedzie? - spotykaj? si? tutaj dwie kultury: polska i grecka.

AS: Powiem Ci, ?e u nas ?wi?ta i jedne i drugie maj? taki wielki ci??ar gatunkowy, bo dla Polaków bardziej - ?e tak powiem - naznaczone emocj? s? ?wi?ta Bo?ego Narodzenia niew?tpliwie, i z tego wzgl?du my je bardzo pieczo?owicie obchodzimy i bardzo rodzinnie, nie zd??a?o si?, ?eby?my na ?wi?ta wyje?d?ali z domu... Natomiast Grecy ?wi?tuj? bardzo ?wi?ta Wielkiej Nocy, czyli tak zwan? Pasch?. To jest u nich szale?stwo zupe?ne. Wprawdzie ze wzgl?du na to, ?e inny katolicyzm jest w Grecji a inny w Polsce - bo tam to jest Ko?ció? Grecko - Katolicki, a u nas Rzymsko - Katolicki - w zwi?zku z czym te ?wi?ta greckie s? przesuni?te w kalendarzu troszk?, na nieco pó?niejszy okres. Moja ?ona, ?eby stworzy? sobie namiastk? tych ?wi?t, takich rodzinnych, z du?? pieczo?owito?ci? podchodzi do ?wi?t Wielkanocnych, no i my t? Pasch? Polsko-Greck? te? obchodzimy jak si? tylko da. Jest w Grecji niezwyk?y kult jedzenia, a u nas z reszt? te?... Tyle tylko, ?e w Grecji jest obowi?zkowe jagni?, a u nas jajko...

RR: Jak to godzicie?

AS: Staramy si? robi? jedno i drugie. Na przyk?ad moja ?ona przeszczepi?a na nasz grunt stukanie si? jajkami na twardo, i jak jest du?o ludzi, to jest zabawa. Ka?dy bierze jajo do r?ki, i stukaj? si? na przemian oboma czubkami tego jajka. Chodzi o to, ?eby zosta?a osoba, u której cho? jeden z tych czubków zostanie nienaruszony, niep?kni?ty...

RR: Co to oznacza?

AS: Taka osoba zostaje zwyci?zc? tej konkurencji i to oznacza, ?e ta osoba b?dzie mia?a szcz??cie przez najbli?szy rok. W ka?dym razie ja ogólnie lubi? ?wi?towa?, poniewa? ja bardzo lubi? jak przychodz? do nas ludzie i jak jest stó? zastawiony, lubi? za tym sto?em siedzie?, lubi? w ogóle atmosfer? biesiady, takiego spotkania towarzyskiego, lubi? jak si? ludzie bawi?, ?artuj?, jak rozmawiaj?...

RR: A czy w Twoim domu jest zwyczaj kraszenia pisanek?

AS: Tak, oczywi?cie... To znaczy to si? robi tak: My nie robimy pisanek ani kraszanek. One s? gotowane w przeró?nych wywarach - chodzi o uzyskanie ró?nych kolorów. Na przyk?ad cebula daje taki z?oto - br?zowy, a gotowanie w szafranie daje taki ?ó?ty z kolei... Wiem, ?e ?ona i córka maj? par? takich "patentów" ?eby te jajka by?y ró?nokolorowe. Potem si? je oliwk? naciera, ?eby b?yszcza?y ?adnie, uk?ada si? je w przemy?lne stosy, ?eby to ?adnie wygl?da?o, wszystko jak?? zielenin? obk??da... Oczywi?cie, ?e córa lubi na przyk?ad cienk? ig?? na tej kraszance co? wyrysowa?, czy flamastrem co? tam wypisa?... Obowi?zkowo oczywi?cie chodzimy w drugi dzie? ?wi?t na Odpust który si? odbywa w Krakowie - nazywa si? Emaus na Salwatorze - to jest taka dzielnica Krakowa. Emaus jest zwi?zany z wjazdem Chrystusa do tego miasteczka. To jest odpust, który jest mocno polewany, bo to jest drugi dzie? ?wi?t, czyli lany poniedzia?ek. W tej chwili ju?, chodzenie z moj? córk? nastr?cza pewnych trudno?ci, bo dopóki by? to siedmio, o?mioletnia dziewczynka to po prostu nie budzi?a zainteresowania wyrostków, a w tej chwili jest ju? czternastoletni? pann?, wyro?ni?t? i ja po prostu musz? sporo si? napoci?, ?eby ona nie wróci?a z zapaleniem p?uc do domu, a ja przy okazji.
?ona piecze takie przeró?ne greckie ciasteczka, to nie s? wypieki takie jak my robimy. Nie s? to placki ani ko?acze, od tego jest jakby moja mama. ?ona piecze na przyk?ad kouram - biedes to s? takie okr?g?e ciasteczka kruche, w których s? ca?e orzechy i migda?y, one s? robiona na t?uszczu, posypane ca?e cukrem pudrem z wierzchu i ja nazywam te kouram - biedes bomb? energetyczn?, bo takie jedno ciasteczko to jest po prostu zapotrzebowanie na kalorie na ca?y dzie?. Je?eli kto? na przyk?ad si? odchudza, to móg?by zje?? tylko jedno takie ciastko i przetrzyma? par? dni...

RR: A je?eli chodzi o literatur?, czy w tym czasie si?gasz jako? szczególnie do swoich ulubionych tekstów? Czy masz czas na rozmy?lanie...

AS: Ja musz? si? przyzna?, ?e ja jestem cz?owiekiem nastawionym bardzo konsumpcyjnie do ?ycia i mimo, ?e pisz? piosenki refleksyjne i z jak?? tak? nut? romantyzmu, to przyznaj? si? bez bicia: Jakby kto? próbowa? we mnie znale?? nawiedzonego intelektualist?, który si? zamyka w swojej bibliotece czy czytelni, i zajmuje si? studiowaniem filozofów, to srodze by si? zawiód?, bo ja uwielbiam chodzi? na najmniej, ?e tak powiem cenione filmy do kina. Bardzo lubi? filmy policyjne, gangsterskie, lubi? ogl?da? karate, lubi? jak sobie faceci wyrywaj? w?troby - co jest uwa?ane za sk?onno?ci co najmniej podejrzane intelektualnie prawda?

RR: Mo?e si? ?wietnie bawisz albo relaksujesz... Mo?e po prostu t?sknisz do takich mocnych facetów, "twardzieli"...

AS: Ja s?dz?, ?e wszyscy m??czy?ni s? gdzie? wewn?trz takimi twardzielami, albo drzemie w nich t?sknota za takim "twardzielem" i je?eli mówi?, ?e lubi? ogl?da? tylko Kie?lowskiego, to po prostu k?ami? w ?ywe oczy i ja takim facetom nie wierz?. Ja na przyk?ad nie znosz? ogl?da? Kie?lowskiego, bo mnie ?miertelnie nu?y, a filmy policyjne lubi?, bo po po prostu co? si? w nich dzieje, i ja ogl?dam w ?wi?ta filmy policyjne, albo co? tam ogl?dam na satelicie... Uwielbiam ogl?da? sport, czym te? lekko deprymuj? moj? ?on?. Ona nie mo?e zrozumie?, ?e mo?na ogl?da? przez ca?y dzie? sport, a ja mog? ogl?da? ca?y dzie? sport... No i lubi? siedzie? z moimi kolegami, na przyk?ad w piwiarni, lubi? gra? w bilard, lubi? gra? w tenisa, p?ywa?... Je?eli kto? czeka, ?e moja odpowied? b?dzie brzmia?a, ?e ostatnie ksi??ki Umberto Eco np. "Wahad?o Foucaulta" to jest moja pasja to si? srodze zawiedzie, bo ja uwa?am, ?e to jest "popelina" ta ksi??ka...

RR: A "Imi? Ró?y" ?

AS: To te? okropnie nudne...

RR: Dobrze, ju? Ci? przestaj? m?czy?... Jeszcze tylko jedno pytanie: Czy masz ju? list? go?ci na te ?wi?ta, czy te? go?cie do Ciebie przychodz? kiedy chc?, jak chc?...

AS: My?my z ?on? prowadzili zawsze otwarty dom i tak jest do dzi? dnia, ?e na dobr? spraw? on nie wymaga zapowiadania si? telefonicznego czy innego... Go?cie przychodz? i s? po prostu. To jest z jednej strony m?cz?ce a z drugiej daje mi komfort taki, ?e je?eli ja z tymi lud?mi blisko ?yj?, to ja na podobnej zasadzie ich traktuj? i te? ich odwiedzam bez specjalnych ceregieli...


DLA MOJEJ PUBLICZNO?CI NA PO?EGNANIE

1994-04-03 - Polskie Radio Rzeszów - Rozmowa z Andrzejem Sikorowskim

  w górę