Andrzej Sikorowski

W Nowym SÄ…czu Sikorowski w formie

Nie zawiódł swych miłośników krakowski bard Andrzej Sikorowski. Popularny "Malina" dał dwa koncerty w Domu Kultury Kolejarza. W obydwu przypadkach sala wypełniła się po brzegi. Sikorowski, do czego zdążył nas już przyzwyczaić, był w znakomitej formie. Wraz z publicznością (tak jest!) i akompaniującym mu gitarzysta zaśpiewał wszystkie swoje największe szlagiery.
Szedł na całość, nie przenosił stolicy do Krakowa, wybierał się do wróżki, użalał się nad losem ciotki Matyldy, uczestniczył w "tokszoł", podczas którego ktoś przed kamerą spodnie zdjął, broczył w kałużach łez. Bisom nie było końca. Po koncercie spora grupka fanek Andrzeja cierpliwie czekała na autograf i możliwość sfotografowania się z idolem.
- Dlaczego tak często przyjeżdżam do Nowego Sącza? Nie stronię od żadnych miast, gdzie mogę dać recital, ale tutaj, nad Dunajcem czuję się wyjątkowo. Mówię to naprawdę bez kurtuazji. Przyjmowany jestem przez was zawsze niezwykle serdecznie, mam wypróbowane grono sympatyków, których rozpoznaje na kolejnych koncertach. Jesteście wspaniali. Pobyty w Nowym Sączu są dla mnie wytchnieniem w trakcie tras koncertowych. Właśnie jadę na kolejne występy do Dąbrowy Tarnowskiej i do Wrocławia. Pozdrawiam wszystkich czytelników "Dziennika", w którym mam cotygodniowy felieton pt. "Mój Dzienniczek Polski". Chciałoby się strawestować: "Mój Sądeczek Nowy". Cześć! - powiedział zmęczony koncertami, ale usatysfakcjonowany Andrzej Sikorowski.

1998-03-09 - Dziennik Polski - W Nowym SÄ…czu Sikorowski w formie

  w górê