Andrzej Sikorowski

Nie chcia?em by? ?mieszny

- Nie mog? powiedzie?, ?e zacz??em tworzy? w latach licealnych. Nie nale?a?em do grona tych nawiedzonych facetów, którzy zamiast kopa? pi?k? na podwórzu, siedzieli z nosem w ksi??kach. Gra?em, podobnie jak moi rówie?nicy, w zo?k? i ani w g?owie by?o mi pisanie tekstów. Mam za sob? tyle samo ulicznych bójek i guzów na g?owie, co napisanych piosenek.

Moja radosna twórczo?? przysz?a dosy? pó?no. By?y to chyba próby stymulowane ruchem hippisów i piosenk? protestu, jak? w owym czasie uprawia? Bob Dylan. Takie by?y moje pierwsze piosenki. Pami?tam, ?e na pierwszym roku polonistyki napisa?em utwór o ?o?nierzach, którzy id? gdzie? gin?? bez sensu. Patrz? na to teraz z przymru?eniem oka i nut? pob?a?liwo?ci. Przyznaj?, ?e nikomu wtedy z kolegów studentów nie mówi?em o swych próbach literackich. Nie chcia?em si? narazi? na ?mieszno?? w gronie przysz?ych literatów i poetów. Swoje teksty odk?ada?em do szuflady. W pewnym momencie zdecydowa?em si? jednak je ujawni?. Podobnie zreszt?, jak umiej?tno?? gry na mandolinie i gitarze. Wcze?niej nikt o nich nie wiedzia?. W czasach, kiedy moi koledzy podrywali panienki, ja kaleczy?em sobie na strunach palce, próbuj?c osi?gn?? jako tak? bieg?o?? gry na instrumencie. Z gitar? bywa?em potem na wszystkich prywatkach, spotkaniach towarzyskich, wakacyjnych wyjazdach. Kiedy zdecydowa?em si? zagra? ju? jako student, koledzy namówili mnie do udzia?u w Festiwalu Piosenki Studenckiej. Zdoby?em tam jak?? nagrod?. Tak wi?c, jako autor ujawni?em si? dopiero w czasie studiów na Uniwersytecie Jagiello?skim.

1999-07-03 - Wieczór Wybrze?a - Nie chcia?em by? ?mieszny

  w górę