Andrzej Sikorowski

Generalnie jestem krytyczny



MARIUSZ HUJDUS: Razem z zespo?em "Pod Bud?" jest Pan ju? od 24 lat. "Razem" to tak?e tytu? nowej p?yty...

ANDRZEJ SIKOROWSKI: Tak, to w?a?nie tytu? nowej p?yty, zreszt? tytu?owa piosenka próbuje w jakim? sensie dotyczy? tego, ?e co? d?ugo trwa, ?e jaka? grupa ludzi robi ze sob? co? konsekwentnie od wielu lat. Jest to o tyle ciekawe zjawisko o ile mo?na si? nim zajmowa?, ?e nie jest codzienne, bo zapewne jest niewiele kapel, który potrafi?y przez tyle lat przetrwa? i nie rozlecia?y si? gdzie? po drodze. Nie jest to te? kategoria jubileuszy, bo to nie ma s?u?y? temu, by otrzymywa? medale, czy adresy okoliczno?ciowe za to, ?e si? co? bardzo d?ugo robi. My przez 24 lata potrafili?my utrzyma? jak?? grup? fanów, która jest nami zainteresowana. Ci ludzie przez te lata kupuj? nasze wydawnictwa. Wszystko to trzyma si? na pewnym ustabilizowanym poziomie i mo?na to uzna? za pewn? ciekawostk? w naszym rodzinnym show biznesie. Je?eli za? chodzi o now? p?yt? - to mo?na na niej znale?? 13 nowych piosenek, które s? utrzymane w stylistyce zbli?onej do poprzednich p?yt "Pod Bud?". Tutaj nie odbywa si? ?adna rewolucja stylistyczna i trudno mi t? p?yt? reklamowa?, jako jaki? szok dla ludzi, którzy nas znaj?. Oczywi?cie my ca?y czas próbujemy stosowa? w aran?acji czy instrumentacji takie zabiegi, które te p?yt? czyni? bardziej atrakcyjn? - pojawia si? np. sekcja d?ta, pojawia si? gitara steel. Natomiast ca?y czas jest to muzyka pop, dobarwiana nieco, po prostu nasza muzyka. Ja mam nadziej?, ?e ludzie b?d? wiedzieli, ?e to gra i to ?piewa "Pod Bud?". Je?li chodzi o teksty to s? tak samo jednorodne, bo ca?y czas pisze je jedna i ta sama osoba. Ca?y czas opowiadaj? one o naszej rzeczywisto?ci, o tym co si? dzieje za naszym oknem. Tak te? jest równie? na nowej p?ycie. P?yta jest do?? urozmaicona, dobrze si? jej s?ucha - to oczywi?cie do?? niezr?czne stwierdzenie ze strony osoby, tak bardzo zaanga?owanej w produkcj? tej p?yty, jak ja. Ale mam nadziej?, ?e ci ludzie, którzy na ni? czekaj?. A ci fani, którzy s? z nami od lat - oni czekaj? na ka?d? p?yt? nie b?d? zawiedzeni i z przyjemno?ci? jej pos?uchaj? i mam nadziej?, ?e powiedz?, i? jeste?my je?li nie im starsi tym lepsi, to przynajmniej im starsi nie gorsi.

Irena Santor, Ryszard Rynkowski, Grzegorz Turnau, Jorgos Skolias, Andrzej Zaucha, Maryla Rodowicz, Jacek Wójcicki to osoby, z którymi zdarzy?o si? Panu za?piewa? duety. Co daje Panu taka forma ?piewania i czy na nowej p?ycie us?yszymy jaki? kolejny znany g?os?

?piewanie duetów z innymi wykonawcami daje mi zwyk?? przyjemno??. To jest próba zmierzenia si? z inn? materi? ni? ta, z któr? cz?owiek na co dzie? si? styka. Przewa?nie s? to ludzie bliscy, z którymi jestem zaprzyja?niony albo z którymi dobrze si? znam. Z Rynkowskim by? to pretekst do napisania wspólnie piosenki, z Turnauem, ?eby za?piewa?o dwóch ludzi z tego samego ?rodowiska, Maryla Rodowicz to dla mnie sprawdzian, jako dla autora, który musia? napisa? repertuar dla innej osoby - obdarzonej innymi warunkami. Ja odnosz? wra?enie, ?e to jest pewnego rodzaju przygoda. Ja nie zwi?za?em si? z ?adn? z tych osób na dobre, w tym sensie, ?e nie nagra?em np. p?yty okoliczno?ciowej lub czego? podobnego. To wszystko by?y incydenty. Natomiast na nowej p?ycie - pojawia si? moja córka ?piewaj?ca solo albo z nasz? solistk?. Nie pojawia si? natomiast nikt z tzw. Tuzów estrady. Mo?e zabrak?o mi w tym przypadku pomys?u na tak? osob?.

Nie da si? ukry?, Pa?skie pasje to pi?kne kobiety i dobre trunki...

Czy moj? pasj? s? pi?kne kobiety? 25 lat po ?lubie to przychodzi cz?owiekowi przygl?da? im si?, cz?sto z zainteresowaniem, ale trudno jest si? rzuca? w wir flirtów, romansów, itd. Natomiast je?li chodzi o dobre trunki, to ja nie jestem specjalnie wybredny. Ja lubi? ?ycie biesiadne - lubi? ze znajomymi je?? i pi?. Natomiast je?li to nast?puje, to powiem szczerze ja nie jestem jakim? koneserem trunków - nie jestem znawc? wina, czy piwoszem. Ograniczam si? raczej do czystego alkoholu, bo jak mówi? alkohol ma dla mnie funkcj? towarzysk?. On mi pozwala si? bardziej otworzy?, troch? lu?niej sp?dza? czas.

Dr hab. Wojciech Lig?za z Uniwersytetu Jagiello?skiego powiedzia? o Pa?skiej twórczo?ci, ?e nie jest ona jeszcze poezj?, gdy? Sikorowski za bardzo upraszcza sobie form? poetyck?. Jak pan odbiera tak? ocen??

Przede wszystkim strasznie trudno dyskutowa?, czy co? jest poezj?, czy ni? nie jest. Je?li przyjmiemy bowiem takie kryterium, ?e co? jest do rymu, co? jest zwersyfikowane i ma jakie? metrum to jest poezja. Natomiast je?eli ten pan chcia?by bardziej skomplikowanych metafor, albo je?li chcia?by radykalnych rozstrzygni?? lub tego, bym penetrowa? zagadnienia ambitniejsze ni? np. rodzinne podwórko, to by? mo?e oczywi?cie uzna, ?e to moje pisanie jest zbyt proste, czy zbyt prostackie. Natomiast trzeba pami?ta? o jednej rzeczy - ja nigdy nie nazywa?em si? poeta, pisz? teksty piosenek - natomiast je?li kto? mi próbowa? tak? ?atk? przypina? to jakby na w?asn? odpowiedzialno?? i jest to na wyrost. Mnie to wcale nie boli, ?e kto? mówi, ?e nie jest to poezj?. Natomiast b?d?c ostatnio w Lublinie spotka?em ju? drug? niewiast?, która pisze prac? magistersk? o tych piosenkach. Wida? co? tam dostrzeg?y...

Nie ukrywa Pan, i? jest prawdziwym molem ksi??kowym. Ile ksi??ek potrafi Pan przeczyta? w ci?gu dnia, miesi?ca, roku?

To zale?y od tego, jak mam wiele czasu i od tego, jak ciekawe s? to pozycje. Zdarza si?, ?e je?eli ksi??ka mnie zafascynuje potrafi? siedzie? tak d?ugo a? j? sko?cz?. Zajmuje mi to kilka lub kilkana?cie godzin. S? jednak ksi??ki, które mi si? tak podobaj?, ?e je sobie dawkuje. Tak jak ?asuchy dawkuj? sobie czekolad?, ?eby si? szybciej nie sko?czy?a. Teraz w?a?nie czytam du?y wywiad Fija?kowskiego z Lemem i ze wzgl?du na to, co mówi Lem i ?e ja si? zupe?nie identyfikuje z jego opiniami - czytam t? ksi??k? powoli, bo ona po prostu sprawia mi rado??. Dawkuj? j? sobie po rozdziale. Przeczyta?em rzeczywi?cie bardzo du?o ksi??ek, ale s?dz?, ?e jest to nawyk wyniesiony jeszcze z dzieci?stwa. To jest generalnie nawyk ludzi z mojego pokolenia, moich rówie?ników, którzy czytali nie maj?c jak gdyby ?adnego substytutu ksi??ki. Nie by?o wtedy prawie telewizji, radio z jakimi? dwoma programami, nie by?o wideo, komputerów, itd. My?my sp?dzali czas albo graj?c w pi?k? albo czytaj?c ksi??ki.

Niedawno w pa?skim domu pojawi? si? komputer. Z pocz?tku nie ukrywa? Pan l?ku przed tym urz?dzeniem...

Mo?e to nawet nie jest kwestia l?ku. To natomiast zupe?ny brak zainteresowania. ?wiadomo??, ?e to jest co? co u?atwia ?ycie idzie w tym wypadku w parze z blokad?, która nie pozwala mi si? prze?ama?, usi??? i zacz?? to rozgryza?. Podobno nie jest to specjalnie trudne, ale trzeba np. wzi?? jak?? ksi??eczk?, instrukcj? i zacz?? punkt po punkcie j? studiowa?, by opanowa? jakie? podstawy. Nie mówi? oczywi?cie o jakim? pisaniu programów, bo to jest poza moim zasi?giem. Ja niestety nie potrafi? si? przedrze? przez t? instrukcj?. By? mo?e dlatego, ?e szczerze powiedziawszy nie jest mi to niezb?dne. Jeszcze ca?y czas felietony, które pisz? chc? ode mnie przyjmowa? przez telefon. Jestem ogromnie wdzi?czny za to paniom maszynistkom. Na dobr? spraw? ten komputer s?u?y mi po to by u?o?y? pasjansa.

Wracaj?c na moment do kwestii literatury - jakie skojarzenia nasuwaj? si? Panu, gdy s?yszy nazwisko Gabriela Zapolska?

W tej chwili - rzewne. Rzewne, dlatego, ?e ja z rozrzewnieniem wspominam przesz?o??. Przypomina mi si? profesor, z którym mia?em seminarium na V roku, nie?yj?cy ju? ?wietny facet Tomasz Weiss. Przypominam sobie moment, kiedy mia?em pisa? prac? magistersk? na temat nowelistyki Gabrieli Zapolskiej i chwil?, kiedy z tego zrezygnowa?em. Chodzi?o naprawd? o to, ?e oprócz niech?ci do przeczytania sporej ilo?ci tych nowel - to ja s?dz?, ?e tu ju? tak daleko zap?dzi?em si? z gitar? i ju? mia?em tak wiele planów, a mo?e po prostu zadzia?a?o lenistwo - zacz??em upatrywa? swoj? przysz?o?? w graniu na gitarze i ?piewaniu piosenek - nagle uzna?em, ?e ta praca magisterska nie jest mi do niczego potrzebna, bo ja i tak nie pójd? do szko?y i nie b?d? musia? nigdzie za?wiadcza? si? dyplomem uko?czenia filologii polskiej, aby dalej bytowa?.

Stwierdzi? Pan, ?e nie sprawdzi? si? w roli dziennikarza pracuj?cego w dziale miejskim "Gazety Krakowskiej". Tymczasem podejmuje Pan próby dziennikarskie wcze?niej w "Supertempie", obecnie w "Dzienniku Polskim"....

Teraz podejmuje jednak próby felietonowe, a one narzucaj? inny re?ym i zupe?nie innych umiej?tno?ci wymagaj?. Praca w dziale miejskim ka?dej gazety, czyli reporterska wymaga szybkiego podawania informacji, sta?ego przemieszczania si?, podawania informacji bardzo cz?sto zupe?nie nieinteresuj?cych. Jest to rodzaj takiego terminu dziennikarskiego, czyli tak, jak dawniej terminatorzy szewscy latali po gwo?dzie, tak ci terminatorzy w dzia?ach miejskich spe?niaj? niejako rol? mi?sa armatniego, czyli oni musz? robi? rzeczy, które ich zupe?nie nie interesuj?, ale musz? je robi?, bo to jest etap przez który si? musi przej??. Mnie to nie interesowa?o. Kiedy za? mia?em okazj? rozpocz?cia prób felietonowych, bo wówczas to ju? mnie chciano, robi? to z prawdziw? przyjemno?ci?, bo mam tak? swoj? male?k? trybunk?, swoje forum, na którym mog? wyg?osi? w?asne s?dy i to jest bardzo mi?e.

Napisa? Pan kiedy? "Oni z g?b? roze?mian?, chocia? z butów sterczy siano" - charakteryzuj?c w ten sposób polskie spo?ecze?stwo. Sk?d bierze si? taka doza krytycyzmu wobec rodaków?

To jest dawka krytycyzmu, równie? wobec mnie samego. Ja wcale nie uwa?am, ?e jestem innym Polakiem. Ja mo?e troch? inaczej my?l?, ja mo?e wyros?em troch? z innego domu, innej tradycji. Generalnie - jestem krytycznie nastawiony do polskiego spo?ecze?stwa, gdy? ja uwa?am, ?e nie jeste?my Chrystusem Narodów za jakiego si? bardzo cz?sto uwa?amy, zas?aniaj?c si? romantycznym dramatem. Jeste?my natomiast do?? obrzydliwym, ma?o tolerancyjnym i zapyzia?ym narodkiem, który potrafi budzi? si? do wielkich zrywów. Natomiast w swojej masie bardzo niech?tnie realizuje jakikolwiek wytyczony plan, bardzo niech?tnie zabiera si? do ci??kiej pracy. To moje krytyczne spojrzenie podziela ca?y t?um moich znajomych - wystarczy popatrzy? na to, co si? dzieje wokó? nas, by stwierdzi?, ?e jeste?my do?? ponurym narodem.

Pa?skie dwie ojczyzny to Polska i rodzinny kraj ?ony - Grecja. Co urzek?o Pana w Helladzie?

Ja s?dz?, ?e tam urzeka wszystko. Ludzi, którzy mieszkaj? w ?rodkowej i pó?nocnej Europie podlegaj? fascynacji ?wiat?em; ciep?em; krystalicznym i bardzo ciep?ym morzem; du?? ilo?ci? owoców; pewn? rado?ci?, która tam wisi w powietrzu; pewn? spontaniczno?ci? mieszka?ców cho? to w zasadzie dotyczy wszystkich mieszka?ców basenu Morza ?ródziemnego. Tam s? ludzie, którzy zdaj? si? mie? nerwy na wierzchu i z nimi si? bardzo dobrze obcuje. Moje wra?enia na temat Grecji nie s? jednak kompletne. One dotycz? tego mi?ego aspektu bycia w Grecji, czyli sp?dzania wakacji. Ja nigdy nie musia?em podj?? trudu utrzymania rodziny w Grecji, czy te? zmierzenia si? z tamtejsz? obyczajowo?ci? - bardzo zreszt? konkretn? i cz?sto przykr?. Grecja ma w?a?nie taki posmak wakacyjny i dlatego jest pi?kna. Nie wiem, jak bym si? do niej zapatrywa? gdybym musia? tam zacz?? walczy? o byt, mieszka?, by? na sta?e.

Pa?skie dwa miasta to z kolei Kraków i Zakopane...

Kraków ze wzgl?du na to, ?e si? tam urodzi?em i do dzi? tam mieszkam, cho? aktualnie w podkrakowskiej Rz?sce. Jest to jednak miasto magiczne. Mo?e bierze si? to st?d, ?e przez te lata, a ?yje ju? od 52 lat to wszystko si? nawarstwia?o - ja tak du?o ludzi znam w Krakowie, którzy pe?ni? ró?ne funkcje, cz?sto s? to moi koledzy szkolni z podstawówki, liceum czy studiów. Ten Kraków jest do?? hermetyczny, ludziom z zewn?trz jest do niego trudno wnikn??, to w?a?nie powoduje pewn? atmosfer?. Ma swój specyficzny urok, nawet z t? swoj? prowincjonalno?ci?, z tym swoim zwolnionym rytmem - bo w Krakowie rzeczywi?cie ?yje si? jakby wolniej i to jest takie moje miasto. Z kolei Zakopane to jest ten aspekt, ?e ja tam je?dzi?em od dziecka, co jest o tyle dziwne, ?e nie je?d?? np. na nartach, co podobno powinno si? robi? w Zakopanem. Natomiast mam tam du?o znajomych. Znalaz?em tam met? w postaci niewielkiego mieszkania - traktuj? to jako mo?liwo?? oderwania si? od tego wszystkiego, co jest codzienne. Je?li nawet za t? codzienno?? uznam spraw? koncertów, kariery estradowej, od spraw zawodowych i od spraw prywatnych - od mojego domu, od moich kobiet i od studiów córki i wielu innych problemów. Potrafi? si? od tego wszystkiego oderwa?, kiedy bior? psa do samochodu i wyje?d?am do Zakopanego, gdzie kilka dni pozwala na na?adowanie akumulatorów poprzez zwyczajne kontakty z lud?mi, z którymi nie ??czy mnie ?adna zale?no?? zawodowa, ani nic innego, oprócz tego, ?e mamy ochot? posiedzie? w jakiej? knajpie i pogada? o przys?owiowej... Marynie.

Pa?sk? wielk? pasj? jest sport, a w szczególno?ci pi?ka no?na...

Teraz nie ma specjalnie warunków, bo to trzeba by by?o chodzi? do jakiej? sali, w lecie jest troch? lepiej, ale nie ma ju? tylu rówie?ników, z którymi mo?na by?oby polata? za t? pi?k?. Ja je?eli mog? to bior? rakiet? tenisow? i staram si? odbija? pi?k?. O graniu w wieku 52 lat to mo?e mówi? McEnroe. Ja usi?uje przebi? t? pi?eczk? na drug? stron?. Gdy mam chwil? czasu, to zak?adam jakie? ?y?worolki, gdy jestem w Grecji to du?o czasu sp?dzam w wodzie, bo to ciep?e mo?e legitymuje cz?owieka, by siedzia? w wodzie nawet kilka godzin. W pewnym wymiarze sportem sta?y si? dla mnie spacery z psem, bo wówczas mam okazj? troch? pochodzi?, troch? pobiega?, a wi?c okazj? do odrobiny ruchu, który jest cz?owiekowi niezb?dny.

W jednym z wywiadów powiedzia? Pan, ?e piraci fonograficzni nie s? w zasadzie zagro?eniem dla Pod Bud?, bo ich nie interesuje sprzeda? nagra? z nurtu piosenki poetyckiej...

Rynek jest taki sam dla nas, jak i dla piratów. Oni kopiuj? to co si? aktualnie najlepiej sprzedaje. A ja nie podejrzewam, ?e "Buda" to jest to co si? rozchodzi w setkach tysi?cy egzemplarzy, co oczywi?cie nie oznacza, ?e oni w ogóle nas nie kopiuj?. Oni s? na pewno znacznie wi?kszym zagro?eniem dla Brathanków, czy Golec uOrkiestra, bo to s? kapele, które w tej chwili prze?ywaj? absolutny szczyt popularno?ci. Rynek jest wi?c w stanie wch?on?? wi?cej ich nagra? ni? "Pod Bud?". Piraci szkodz? jednak wszystkim i z tym problemem nie uporamy si?, dopóki nie b?dzie porz?dnie skonstruowana litera prawa - ale skoro w tej chwili facet w?amuje si? do domu, a na drugi dzie? go puszczaj?, bo uwa?aj?, ?e szkodliwo?? czynu jest znikoma - to tym bardziej nic nie grozi piratom. My b?dziemy mogli jedynie ponarzeka?, inna kwestia, ?e to co si? dzieje na rynku fonograficznym to kropla w morzu na porównaniu z tym, co dzieje si? na rynku mediów.

Pod Bud? nigdy nie by?o pupilem mediów, a od 24 lat wci?? znajduje nowych sympatyków. Jaka jest tajemnica tego zespo?u?

Mo?e w?a?nie dlatego. Pupile mediów po pewnym czasie staj? si? niestrawni dla widzów, je?eli si? kogo? ogl?da bez przerwy to nie mo?na robi? tego przez wiele sezonów, chyba, ?e jest obdarzony tak nadzwyczajnym talentem, ?e wci?? si? b?dzie zmienia?, bo inaczej musi si? znudzi?. Wi?c mo?e ten brak zainteresowania mediów nam pomaga. My?l?, ?e ludzie, którzy s? z nami to nie jest publiczno?? chwilowa. Nasza publiczno?? sk?ada si? ze ?redniej klasy inteligenckiej. To s? ludzie, którzy poczekaj? na kolejn? p?yt?, wyszukaj? w jakiej? gazecie jaki? nasz kolejny koncert, ?eby si? z nami spotka?. Natomiast oni nie s? w stanie zapomina? i zast?powa? nas, jakim? innym sezonowym idolem. Nasze wielkie szcz??cie polega na tym, ?e ta publiczno?? to nie s? ludzie, którzy kochaj? jednego dnia, a za trzy tygodnie wyrzuca z pami?ci, bo na to miejsce ma nowego, fantastycznego, fikaj?cego nogami. My nie nape?niamy z tego powodu sal sportowych, czy stadionów - ale mamy publiczno?? na ustabilizowanym poziomie i mo?emy si? spodziewa?, ?e gdy przyje?d?amy raz w roku do jakiego? wi?kszego miasta to ta sala wielko?ci 600 osób, b?dzie nape?niona. To jest nasza si?a, dlatego, ?e od pewnego czasu obywamy si? niemal bez pomocy mediów. Teraz nale?a?oby sobie zada? równie? pytanie - czy nie stworzy si? w Polsce takiego rodzaju drugiego obiegu, który b?dzie polega? na tym, ?e ludzie wiedz?c o tym, ?e jest "Pod Bud?" b?dzie nas szuka?o na w?asn? r?k?, tak jak dawniej szuka?o si? wydawnictw nieoficjalnych, których nie by?o w ksi?garniach - a jednak si? do nich dociera?o.

Powiedzia? Pan - oceniaj?c aktualnie wyst?puj?ce teksty piosenek - ?e odbieraj?c je ma wra?enie, jakby s?ysza? tablice logarytmiczne lub tablic? Mendelejewa, które kto? do Pana recytuje z ekranu. Czy ta teza jest nadal aktualna?

Zdecydowanie jest aktualna, bo je?eli telewizja obrazi?a si? na takich ludzi, jak M?ynarski, Osiecka. Je?eli tek?ciarzem roku og?asza si? kogo?, kto ledwie rymuje to ?wiadczy o tym, ?e poprzeczka zosta?a gdzie? strasznie nisko zawieszona. Tekst przesta? w tym momencie pe?ni? jak?kolwiek funkcj? w piosence. Sta? si? wype?niaczem, chodzi tylko o to, ?eby co? si? tam zgadza?o, ?e by co? by?o do rymu. Zreszt?, prosz? zauwa?y?, ?e media zupe?nie ignoruj? autorów piosenek. Zwyczaj mówienia kto napisa? piosenk? przesta? w ogóle funkcjonowa?. Nie ma czego? takiego, nikogo to nie obchodzi. Autorzy piosenek, którzy dawniej byli lud?mi docenianymi, dowarto?ciowanymi - w tej chwili s? w ogóle niepotrzebni. W tym momencie muzyk? mo?e napisa? komputer, a s?owa jaki? dy?urny literat radiowy na przyk?ad. Nikogo to nie obchodzi. Teraz wyszed? pi?kny album pi?ciop?ytowy Kabaretu Starszych Panów, czyli piosenki Przybory, Wasowskiego. Mo?na powiedzie?, ?e jest to elementarz piosenki, tek?ciarstwa i arogancja tych naszych dupków od show biznesu jest tak wielka, ?e on do Fryderyków jest mianowany i tam z kim? w rz?dzie. Dla mnie to nietakt, skandal, bo jak?e mo?na taki album postawi? obok pocz?tkuj?cej artystki, która w dowolnej kategorii ledwie raczkuje. Zamiast przyzna? jakiego? honorowego Fryderyka, ?eby uzna? wielko?? tych facetów, którzy przecie? przerastaj? wszystkich o g?ow?, to oni wchodz? w jaki? ranking z byle kim i to w?a?nie jest dowód na to, ?e si? zupe?nie nie szanuje czego? takiego, jak tekst w piosence.

Gusta publiczno?ci bywaj? ró?ne. Dzi? szczególna moda jest na folk. Jak Pan odbiera popularno?? takich zespo?ów, jak Brathanki, czy Golec uOrkiestra?

Odbieram ze spokojem, bo zdaj? sobie spraw?, ?e jest sporo ludzi, którzy lubi? s?ucha? rzeczy bezproblemowych, weso?ych skocznych, u?atwiaj?cych zabaw?, u?atwiaj?cych pój?cie w tany. Trzeba tu odda? jedn? rzecz, to jest wszystko zawodowe granie, to s? wszyscy zawodowi muzycy, którzy potrafi? sobie z tym doskonale radzi?. W tym wypadku merytorycznych zastrze?e? nie mam ?adnych. Moje zastrze?enia s? natomiast tej natury, czy to spo?ecze?stwo ju? potrzebuje tylko i wy??cznie Golców, Brathanków, Kiepskich, bo w kategoriach artystycznych to s? dla mnie Kiepscy. Ja "brathanków" akurat wszystkich znam prywatnie i o ka?dym z nich mog? powiedzie?, ?e jest ?wietnym wymiataczem, fantastycznie gra na instrumencie, ale id? o zak?ad, ?e to co oni teraz robi? to nie jest muzyka ?adnego z nich. Oni to robi? dlatego, ?e jest koniunktura i mog? czerpa? kas?. Natomiast graj? bzdety i tyle.

Jest Pan równie? krytykiem aktorów, którzy daj? si? skusi? na wyst?py w serialach telewizyjnych. Jest to o tyle ciekawe, ?e przeciwstawia si? Pan tym samym wi?kszo?ci Polaków, która bez ?ledzenia losów filmowych bohaterów nie potrafi si? oby?...

Aktor jest tak? osob? troszeczk? do wynaj?cia. Sko?czy? szko?? i musi z czego? ?y?, wi?c przyjmuje ka?d? rol?. Ja mniej obwiniam aktorów, bardziej obwiniam nasze media, które s? tak bardzo zainteresowane komercj? i tak daleko s? posuni?te w tym aby sprzeda? towar, ?e zatraci?y po drodze swoj? ambicj?. Przesta?o si? liczy?, czy co? ma sens - wa?ne jest, czy ogl?dalno?? wynosi 15, 16 czy 20 procent.

Stwierdzi? Pan kiedy?, ?e nie b?dzie si? t?uk? po Polsce d?u?ej ni? do 2000 roku. Tymczasem ta data min??a, a pa?scy fani dalej w dobrej dyspozycji mog? Pana spotka? na koncertach...

Nie t?uk? si? ju? tak jak si? t?uk?em np. w 97. W pewnym sensie tych podró?y jest mniej , to jest sprzyjaj?ce. Trudno mi by?o rozsta? si? z tym w ogóle, bo w styczniu 2001 musia?bym powiedzie?, ?e rozwi?zujemy zespó? i przestajemy to robi?. W momencie, kiedy tak si? nie sta?o, to zrozumia?e, ?e je?eli pada pewna ilo?? propozycji, które trzeba zrealizowa? je?li si? z tego ?yje. Jest ich mniej, nie wiem czy za spraw? tego, ?e my nie jeste?my medialni, czy za spraw? tego, ?e to spo?ecze?stwo troch? jednak zubo?a?o i problem biletu, który kosztuje 35-40 z?otych ju? si? pojawia. Jakby samoistnie los sprokurowa? sytuacj?, która nie ukrywam jest mi troch? na r?k?. Mam wi?cej czasu, by posiedzie? w domu, czy pojecha? do Zakopanego.

"??czy nas niech?? do g?upawych w?adców i ch?? na piwo w chwile z?e" to fragment "Wizytówki" grupy Pod Bud?. Tymczasem lider zespo?u zaanga?owa? si? w kampani? prezydenck? Andrzeja Olechowskiego.

Niech?? do g?upawych w?adców, to jedna sprawa. To po prostu niech?? do tych, którzy mówi? bzdury. Ja natomiast próbuje w tym t?umie znale?? ludzi, którzy jednak potrafi? mówi? sensownie i maj? jaki? patent na nasz? rzeczywisto?? Popar?em w kampanii prezydenckiej Olechowskiego - poniewa? uwa?a?em, ?e on taki patent posiada i moim zdaniem powinien zosta? prezydentem. Niestety si? nie uda?o. Teraz Olechowski podj?? prób? tworzenia Platformy. Razem z Tuskiem i P?a?y?skim, do których te? mam raczej ciep?y stosunek i poproszony o udzielenie poparcia, t? propozycj? przyj??em. Nie próbowa?bym natomiast startowa? w jakich? wyborach, miesza? si? w polityk?, bo si? po prostu na tym nie znam. Nie mo?na jednak by? ca?kowicie apolitycznym, bo wówczas musia?bym zamkn?? si? w swoim domu w Rz?sce i w ogóle z nikim si? nie kontaktowa?, nie odbiera? telefonów.

Czy na kolejn? p?yt? poczekamy nast?pne trzy lata?

Tutaj nast?puje co? takiego, ?e ja po napisaniu tekstów na jedn? p?yt? jestem "wypstrykany" i ja raczej przez najbli?szy rok nie napisz? ?adnego tekstu dla Pod Bud?. Kiedy zbierze si? odpowiednia ilo?? materia?u b?dzie mo?na pomy?le? o nowej p?ycie. Mo?e to b?dzie akurat za trzy lata, aby zachowa? pewn? regularno??, ale mo?e okaza? si?, ?e nast?pnej p?yty w ogóle nie b?dzie. Nie mówi? jednak, ?e jest to ostatnia nasza p?yta.

Rozmawia?: MARIUSZ HUJDUS

2001-05-26 - Gazeta Wyborcza (Gazeta Bielska) - Generalnie jestem krytyczny

  w górę