Andrzej Sikorowski

"...w moich piosenkach jest promyk nadziei, pozwalaj?cy uwierzy? w tzw. lepsze jutro"

W?druj? ze swoimi piosenkami ju? od 20 lat. Pocz?tki kariery Grupy Pod Bud? si?gaj? po?owy lat 70. Zespó? sk?ada si? z grupy przyjació? posiadaj?cej ciep?y pogl?d na ?wiat, lubi?cej ze sob? by?, gra? i ?piewa?. Elementem sprzyjaj?cym trwa?o?ci zespo?u jest konsekwencja w tym co robi?, sposób podej?cia do melodyki, warstwy tekstowej i aran?acji. Brzmienie grupy - od lat takie samo, modyfikowane jest jedynie poprzez nowinki techniczne wprowadzane do instrumentów. Liderami zespo?u s?: autor wszystkich tekstów - Andrzej Sikorowski i Anna Treter - ich wykonawczyni. Pod Bud? bardzo du?o koncertuje w kraju, czasami za granic?. Grupa cieszy si? sympati? publiczno?ci, a grono to jest coraz wi?ksze, bowiem obejmuje ju? dwa pokolenia - tych, którzy mieli po dwadzie?cia lat, gdy zespó? zaczyna? gra? i ich dorastaj?ce teraz dzieci. Zespó? otrzyma? "z?ote p?yty" za albumy "Blues o starych s?siadach", "Lecz póki co ?yjemy" oraz "Tokszo?".

Merlin: Prosz? Pana, prosz? nam powiedzie?, sk?d si? wzi??a nazwa zespo?u "Pod Bud?". To by? Pana pomys?, czy którego? z cz?onków zespo?u?

Andrzej Sikorowski: Nazwa zespo?u nie by?a przypadkowa i nie ja j? wymy?li?em. Wywodzi si? jeszcze z czasów studenckiego kabaretu, który istnia? w latach 60-70 w Krakowie i zajmowa? piwnic? pod klubem. A poniewa? klub nazywa? si? "Buda", to kabaret i zespó? z nim zwi?zany, nazwa? si? po prostu "Pod Bud?". Kabaret ju? nie istnieje, ale nazwa zespo?u pozosta?a. Mo?e osobom, które nas nie znaj? i nie znaj? historii naszej grupy, ta nazwa wydaje si? troch? dziwna, troch? niejasna, budz?ca nie zawsze prawid?owe skojarzenia, a dla nas to jest tradycja, kojarz?ca si? z latami studenckimi i nigdy nikomu z nas nie zale?a?o na zmianach.

M.: Teksty piosenek "Pod Bud?" s? refleksyjne, pe?ne zadumy, zawieraj? trafn? ocen? naszej rzeczywisto?ci, s? romantyczne i poetyckie. Czy Pan - ich autor jest romantykiem? Czy Pana upodobania literackie s? bliskie temu, co wyra?a Pan, pisz?c tekst?


A. S.: Zdecydowanie tak. Najbardziej istotn? przyczyn?, dla której pisz? teksty tak, a nie inaczej, jest mój pogl?d na ?wiat, temperament i charakter. Jestem bardzo przywi?zany do tradycji, nieomal w ni? wro?ni?ty. Kultywuj? warto?ci takie, jak: rodzina i obyczaj zwi?zany z histori?. Tak próbuj? postrzega? codzienno??, rzeczywisto??, któr? opisuj? w piosenkach. Nale?? do pokolenia, które nie mia?o takiego kontaktu z cywilizacj? obrazkow?, jak dzieci teraz, a wyrasta?o w duchu sportowym i literackim. Ponadto ko?czy?em filologi?, mój ojciec by? dziennikarzem, st?d wynios?em z domu pietyzm dla s?owa i zainteresowanie literatur? pi?kn?. Te same upodobania pozosta?y mi do dzi?, staram si? du?o czyta?, tak?e poezji, tej wspó?czesnej. Uwielbiam pami?tniki, biografie, wspomnienia, diariusze, dzienniki, opracowania historyczne, jednym s?owem to, co wi??e si? bardziej z przesz?o?ci? ni? przysz?o?ci? czy tera?niejszo?ci?. Mam du?? niech?? do wszelkich nowinek technicznych, np. komputerów i ca?ej rzeczywisto?ci wirtualnej. Uwa?a?em i uwa?am, ?e w komunikacji z lud?mi, najwa?niejszy jest bliski i osobisty kontakt. Nie umiem rozmawia? z kim?, nie patrz?c mu w oczy czy nie czuj?c jego oddechu.
Co do ksi??ek, to zawsze z przyjemno?ci? wracam do "Mistrza i Ma?gorzaty" Bu?hakowa i jestem pe?en zachwytu, nad genialn? konstrukcj? tej powie?ci, ponadto do poezji Tadeusza Ró?ewicza, którego uwa?am za wielkiego poet? i my?liciela. Jestem fanem twórczo?ci Lema, ale niekoniecznie jego "beletrystyki", interesuje mnie ten autor jako filozof. Czytam teraz "?wiat na kraw?dzi", z któr? to ksi??k? obchodz? si? jak dziecko z kawa?kiem czekolady, czytam po kilka stron, ju? miesi?c, bo jest to dla mnie esencja cz?owiecze?stwa w naszych nieludzkich czasach. Ponadto jest to obcowaniem z czym?, z czym zgadzam si? od pocz?tku do ko?ca, z czym si? identyfikuj?. Lem jest dla mnie przede wszystkim realist?, wi?kszym od innych pisarzy, a nie wizjonerem. Natomiast ma?o czytuj? Mi?osza, jest co? takiego, ?e wokó? ludzi, którzy odnie?li taki sukces, ro?nie pewien rodzaj pietyzmu, który nakazuje ich czci? bezkrytycznie. Mi?osz to niezwyk?y erudyta i obserwator, ale jego poezja do mnie nie przemawia, mimo ?e jest ?wietna. Lubi? za to Herberta.
Natomiast w pisaniu Szymborskiej najbardziej urzeka mnie to, ?e czuje si? w nim kobiet?. Szymborska, jak nikt inny, potrafi napisa? wiersz o rzeczach prostych, cho?by o martwym, banalnym przedmiocie i z niewielkich rzeczy stworzy? nieomal traktat filozoficzny.

M.: Piosenki "Pod Bud?" s? optymistyczne. Czy jest Pan zdecydowanie optymist??

A. S.: Wy??cznie optymist?. Ja do?? zmys?owo odbieram otoczenie, bardzo cz?sto wywo?uje ono we mnie strach, przera?enie, oburzenie i zdecydowany sprzeciw. Jednak po chwili zastanowienia, w ka?dym zjawisku, niekoniecznie tym pozytywnym, próbuj? znale?? taki moment, który to zjawisko ulepszy albo zmieni go na lepsze. Szukam zawsze wyj?cia z ka?dej sytuacji, st?d w moich piosenkach jest promyk nadziei, pozwalaj?cy uwierzy? w tzw. lepsze jutro. Moja postawa wobec ?ycia wynika troch? z ?yciorysu, bo mog? tylko dzi?kowa? losowi, ?e tak d?ugo ?agodnie si? ze mn? obchodzi. Je?eli co? budzi mój niepokój, to fakt, ?e jak jest zbyt d?ugo dobrze, to mo?e w pewnym momencie zechcie? si? wyrówna?. ?ycie mnie g?aszcze i mój baga? do?wiadcze? jest wy??cznie pozytywny.

M.: Pisze Pan i ?piewa piosenki spokojne, balladowe. Nie korci Pana czasami by za?piewa? i zagra? g?o?niej, bardziej ?ywio?owo?

A. S.: Czasami mnie korci i takie próby s?ycha? na naszej ostatniej p?ycie. ?piewam tam jedn? piosenk? z sekcj? instrumentów d?tych. Jest ona mniej balladowa i "podbudowa", a bardziej agresywna. Wiem na pewno, ?e nie da si? zmieni? natury cz?owieka. Cz?owiek, który zazwyczaj mówi do?? spokojnie i cicho, ma rzadko ochot? podnie?? g?os i krzycze?. Nie jestem buntownikiem, nie mam odruchu burzenia czegokolwiek. Je?eli mam ochot? zmieni? rzeczywisto??, która mi si? nie podoba, to przy pomocy wzrusze?, ironii lub ?artu. To mo?e by? incydent, ?e sobie g?o?niej rykn?. W domu nie jestem zawsze taki ?agodny, potrafi? krzycze?, wybucha?, ale zaraz tego ogromnie ?a?uj?. S?dz?, ?e ca?a zewn?trzno?? ludzi co? tworz?cych, jest ?ó?wiowym pancerzem, po którym kryje si? ca?a reszta, zazwyczaj delikatna i wra?liwa. Jak si? z?oszcz? na co?, to potrafi? nawet ostro zakl??. Wydawa?oby si? to k?óci? z obrazem faceta, pisz?cego poetyckie teksty, ale to jest w?a?nie moja obrona przed czym? zewn?trznym, czego nie akceptuj?.

M.: Czy ma Pan swojego ulubionego gitarzyst?? Czy to jest Al Di Meola, czy mo?e Paco de Lucia?

A. S.: Chyba ten drugi, Hiszpan. Lubi? go, bo lubi? nastrojow? muzyk?.
Niekoniecznie interesuje mnie wirtuozerski popis, cz?owiek czysto i bezb??dnie wygrywaj?cy nuty, stosuj?cy jakie? specjalne chwyty, a raczej to, co z tego instrumentu potrafi wydoby?. Paco de Lucia potrafi p?aka? na gitarze. Mam sentyment, jak ca?e moje pokolenie, do Erica Claptona. Mimo ?e muzyka "Pod Bud?" nie kojarzy si? z jazzem, to ja go bardzo lubi? i sporo s?ucham. Jestem wielkim fanem Jarka ?mietany, to ?wietny gitarzysta.
To, na co szczególnie zwracam uwag? w muzyce rozrywkowej (od popu przez rock do arii operowych) jako cz?owiek pisz?cy teksty i ?piewaj?cy, to g?os i tekst. St?d je?eli mam swoich idoli, to s? to osoby bardziej ?piewaj?ce ni? graj?ce na instrumencie. Bardzo lubi? Makowicza, bo to fenomenalny pianista, i Chicka Corea. Bliscy mojemu sercu s? wszyscy ci, którzy zajmuj? si? piosenk? autorsk?, niezale?nie od tego, gdzie pracuj?. To mo?e by? George Brassens, Cohen, Okud?awa, ale nie Wysocki, bo jest zbyt drapie?ny, Jaromir Nohawica, mój kolega, którego sposób opisywania ?wiata jest mi bardzo bliski.

M.: A jazzowe wokalistki?

A. S.: Bez Elli Fitzgerald, to chyba o jazzie nie mo?na mówi?, to s? podstawy. Innych u nas w Polsce nie dostrzegam, chocia? s?, ale uwa?am, ?e ju? swoje za?piewa?y. Lubi? Areth? Franklin, cho? jest bardziej soulowa ni? jazzowa.

M.: Czy ma Pan równie? swoje fascynacje w?ród wykonawców i kompozytorów muzyki klasycznej?

A. S.: Mam szczególny podziw dla tego, co stworzy? Bach, bo po nim nikt nie wymy?li? nic, je?eli chodzi o rozwi?zania harmoniczne. Gdy przys?uchiwa?em si? jak moja córka ?wiczy Bacha, to zda?em sobie spraw?, ?e precyzja i konsekwencja tych utworów przypomina mi niezwykle dok?adnie przeprowadzony wywód matematyczny. Bach mo?e naprawd? fascynowa?. Mozart, równie genialnie potrafi? panowa? nad muzyk?, improwizowa?, konstruowa? j? w oparciu o inn? muzyk?. S? jeszcze wielcy W?osi, na czele z Rossinim, Puccinim i Verdim. Jestem wielbicielem jednego utworu Moniuszki, a mianowicie "Strasznego dworu". Uwielbiam nuci? arie z tej opery, odzywa si? wtedy we mnie taka dusza konserwatysty. Natomiast nie akceptuj? i nie rozumiem wspó?czesnej muzyki powa?nej. Tote? nie umiem powiedzie?, czy podoba mi si? Penderecki, czy nie, bo po krótkim czasie s?uchania jego muzyki, nie mam ochoty na kolejne minuty.
Wielbi? Kilara, który jest dla mnie przede wszystkim wybitnym kompozytorem muzyki filmowej.
Zafascynowa? mnie równie? w pewnym momencie Lutos?awski, bo potrafi? stworzy? w?a?ciwy nastrój utworu, napisa? kilka nut porywaj?co. Gigantem, którego uwielbiam jest Nino Rota, napisa? muzyk? filmow?, która nigdy nie przeminie, jak np. muzyka do "Amarkordu" czy "Ojca Chrzestnego".

M.: Je?li rozmawiamy o ?wiecie filmu, to prosz? mi powiedzie?, czego Pan w nim szuka?

A. S.: Kino jest dla mnie takim medium, które powinno przenie?? mnie w inny ?wiat. Szukam w kinie iluzji. Nigdy nie przepada?em za wspó?czesnym kinem moralnego niepokoju i Nowej Fali, nie lubi?, gdy próbuje si? odwzorowa? rzeczywisto??, z któr? stykam si? na co dzie?. Oczekuj? ?adnej bajki, która zabierze mnie w inny ?wiat, poetycki, je?eli to kino balladowe czy nastrojowe, dlatego potrafi? zachwyci? si? np. "Tess" Pola?skiego, mo?e to by? równie? zrobione z sensem kino akcji. Lubi? ogl?da? historie, których nie mog?em prze?y? lub zobaczy?, które nie mog?y sta? si? moim do?wiadczeniem. Wachlarz moich zainteresowa? jest bardzo du?y, nie dziel? kina na francuskie, ameryka?skie i inne. Potrafi mi si? podoba? film "?ycie jest pi?kne" i "Szeregowiec Ryan", cho? wiem, ?e jest to czysta komercja. Ale nie umiem nie zachwyci? si? w tym wypadku ?wietnym warsztatem filmowym, umiej?tno?ci? tworzenia fikcji tak, ?e sam czu?em si? tym, który l?duje na pla?y Normandii, a woko?o lataj? kulki. Nie rozumiem okre?lenia, ?e "kto? jest kultowy", np. Tarantino, nakr?ci? i dobre i z?e filmy, nie musz? odnosi? si? z pietyzmem do ca?ej jego twórczo?ci. Natomiast Lars von Trier jest dla mnie zbyt wydumany, komplikuje zbyt wiele prostych rzeczy.

M.: Czy chcieliby?cie jako zespó? za?piewa? z kim? w duecie?

A. S.: Nigdy o czym? takim nie my?leli?my. Za?piewa?em razem z Rynkowskim, Turnauem czy Santor.
Dla mnie ?piewanie z kim? na estradzie, nie jest tylko zwi?zane z ciekawo?ci?, jak zabrzmi? ze sob? dwa zestawione g?osy, ale z g??bokim przekonaniem, ?e tacy wykonawcy maj? razem co? do przekazania. Je?eli nie znajduj? takiej wspólnoty, to nie szukam kontaktu. Np. z Rynkowskim ?piewali?my piosenk? pt. "Urodzeni jesnieni?", bo przypomina?a nam te same do?wiadczenia okresu dorastania i tamtych upodoba?, spostrze?e?. W tej chwili przymierzamy si? do projektu, który mia?by zosta? zrealizowany pod koniec roku, a mianowicie do zagrania z Symfoni? Varsovia i Krzesimirem D?bskim. Bardzo ceni? tego kompozytora i dyrygenta za szeroki wachlarz mo?liwo?ci twórczych i niezwyk?y talent. Bardzo ceni? równie? Agnieszk? Duczmal, jej orkiestra brzmi znakomicie, a poza tym to atrakcyjna kobieta.

M.: Przetrwali?cie ze sob? razem w zespole ponad 20 lat. Czy ??czy Was przyja???

A. S.: S?owa przyja?? u?ywam bardzo ostro?nie. Na przyja?? trzeba zas?u?y?. Nas ??czy bardzo powa?na za?y?o??. Mieszkamy wszyscy w podkrakowskiej miejscowo?ci, widzimy si? niemal z okien, sp?dzamy razem wolny czas, wszelkie uroczysto?ci rodzinne, wakacje. Chcia?bym, ?eby moi bliscy koledzy z zespo?u pozostali nimi tak?e, kiedy przestaniemy gra?. Nigdy nie rozmawiali?my na ten temat, ale chcia?bym mie? z nimi zawsze bliski kontakt, z nimi ??czy mnie wielki ocean wspomnie?. Na naszej ostatniej p?ycie chcia?em si? odnie?? do tego, ?e nam naprawd? si? uda?o tyle lat wytrwa?, co jest zas?ug? sprzyjaj?cych okoliczno?ci, ale przede wszystkim nas - ludzi.

M.: Dzi?kujemy bardzo za rozmow?.

2001-04-20 - Merlin.pl - "...w moich piosenkach jest promyk nadziei, pozwalaj?cy uwierzy? w tzw. lepsze jutro"

  w górę