Andrzej Sikorowski

Jak Smok Wawelski

Wystawia? mnie na chwile próby
ANNA TRETER


Co ja mog? krótko powiedzie? o Malinie, co mog? powiedzie? po ?wier?wieczu przyja?ni i mieszkania po s?siedzku - niegdy? w bloku, teraz dom w dom... Jaki jest? Utalentowany, dowcipny, towarzyski i inteligentny, obdarzony nieprawdopodobn? pami?ci? - gdzie on to wszystko gromadzi? - otwarty na ludzi. Ale zdarza si?, ?e podczas trasy koncertowej przez kilka godzin wspólnej jazdy samochodem milczy, co sprawia, ?e my, jad?cy z nim, ?le si? czujemy. Ja przynajmniej bardzo nie lubi? tych jego chwil wyobcowania, cho? wiem, ?e w naszym zawodzie, polegaj?cym na ci?g?ych kontaktach z wieloma lud?mi, s? one bardzo potrzebne. Zdarza mu si? te?, ?e - jak na choleryka przysta?o - wybuchnie, ale po chwili mu przechodzi. Pami?tam tak?e, jak wystawia? mnie na chwile próby. Na przyk?ad w czasie nagrywania jednej z p?yt Pod Bud? wr?czy? mi dopiero co napisany tekst na 10 minut przed moim wej?ciem do studia.
Jeste?my ze sob? od tylu lat, ?e znamy si?. wzajemnie, wyczuwany i rozumiemy bez s?ów. Gdy trzeba za?piewa? dwug?os, który, jak wiadomo wymaga precyzji i zgrania, robimy to perfekcyjnie, bez prób i przygotowa?. Ale wida? tak musi by? po ponad 25 latach:.. uchodzenia . za ma??e?stwo. Jest' to przekonanie u wielu osób tak silne, ?e je?li nawet Malina w trakcie wyst?pu mówi, i? nie jestem jego ?on?, to i tak potem hotelowa recepcjonistka, mimo ?e by?a na koncercie, wr?cza nam jeden klucz...

Ataki furii pogodnego cz?owieka
GRZEGORZ TURNAU


Andrzej, z którym znamy si? prawie 20lat, a przyja?nimy si? i wspó?pracujemy od z gór? 10, urodzi? si? pod znakiem Wagi, jest zatem cz?owiekiem ?rodka ze sk?onno?ci? do krótkotrwa?ych i niegro?nych ataków furii na dowolny temat. G?ównie jest jednak ( czego potwierdzeniem wyznanie, którego by?em ?wiadkiem) postaci? pogodn? i autoironiczn?. Oto sp?dzamy wakacje w Grecji, a dodam, ?e Andrzej jest doskona?ym p?ywakiem i gdyby urodzi? si? po raz drugi, by?by pewnie sumem lub inn? podwodn? istot?... Le?ymy zatem na pla?y i nagle Andrzej, po wielominutowej obserwacji horyzontu, wyznaje: Jak ja si? ?wietnie znam na nicnierobieniu. I spogl?daj?c wymownie na ?on? dodaje: Do jakich bym doszed? rezultatów, gdyby mi nie podcinano skrzyde?. Bo faktycznie, to ?ona, Chariklia, dba o wype?niony kalendarz. Wi?c mimo woli Andrzej jest bardzo pracowity, a przy tym skromny, unika zatem patosu w my?leniu i mówieniu o pracy. Podoba mi si? to i ciesz? si?; ?e ?atwo si? porozumiewamy, mimo i? Andrzej jest starszy ode mnie "o matur?", czyli o 18 lat. Jego ojciec by? przecie? w "Dzienniku" redakcyjnym koleg? mojego dziadka...

Wali prawd? prostu z mostu
ZBIGNIEW WODECKI


Poznali?my si? z Andrzejem we wczesnej m?odo?ci, zanim który? z nas spróbowa? ?piewania. Wi?zi przyja?ni przetrwa?y jednak prób? piosenkarskiej konkurencji. Wiele razy wyst?powali?my na jednej scenie. Z wszystkich wspólnych tras koncertowych pami?tam szczególnie jedn? - by?o to na pocz?tku lat 80.; w kraju zima, bieda, stan wojenny, a my dostali?my zaproszenie na koncerty do RFN... Sporo sobie po nich obiecywali?my! Kiedy znale?li?my si? w Niemczech, okaza?o si?, ?e trasa jest kompletnym niewypa?em: organizator zawali? reklam? i zamiast, siedmiu dali?my jeden wyst?p. Sp?dzili?my kilka nocy st?oczeni w ma?ym pokoiku hotelowym wspólnie z Krzysiem Piaseckim i Andrzejem Zauch?. Byli?my w?ciekli i za?amani. Od tamtej pory starali?my si? szuka? odbiorców naszej muzyki przede wszystkim w kraju..:
Andrzej jest wspania?ym bardem, w swych piosenkach wali prawd? prosto z mostu, ale ubiera j? w pi?kny, literacki j?zyk. W ci?gu trzyminutowego utworu potrafi powiedzie? to, co innym z trudem udaje si? wyrazi? na ?amach wielostronicowego artyku?u czy w ci?gu d?ugiego wywiadu.

Trafne komentarze do rzeczywisto?ci
WIKTOR ZBOROWSKI


Andrzej Sikorowski jest mistrzem zwi?z?ej formy, jego piosenki stanowi? idealne po??czenie chwytliwej i przebojowej muzyki oraz dowcipnych i trafnych tekstów. Ka?dy z jego utworów to potencjalny przebój. B?d? mia? szcz??cie za?piewa? jeden z nich - Jak kapitalizm, to kapitalizm. To z?o?liwy, czy wr?cz szyderczy utwór - wyj?tkowo trafny komentarz do naszej rzeczywisto?ci. Bo Andrzej taki w?a?nie jest - spotka?em go kilka razy w okoliczno?ciach zarówno koncertowych, jak i biesiadnych i za ka?dym razem jawi? mi si? jako cz?owiek obserwuj?cy wnikliwie to, co si? wokó? niego dzieje. Trzeba nam, takich ludzi - to oni u?wiadamiaj? nam niejednokrotnie prawdy, na które sami nie zwracamy uwagi.

Kap, kap, p?yn? ?zy
IWONA LORANC:


- Osobi?cie nie mia?am przyjemno?ci pozna? Pana Andrzeja. Jego twórczo?? kojarzy mi si? g?ównie z Kap, kap, p?yn? ?zy. Fenomen Grupy Pod Bud? polega na konsekwencji. Ró?ne zespo?y zmienia?y si?, a Andrzej Sikorowski zawsze by? ten sam. Jego piosenki przemawiaj? bardziej do ?rodowiska studenckiego, ale z pewno?ci? maj? szerszy odbiór. Darz? Pana Andrzeja du?? sympati?.

To swego rodzaju prowokacja
STEFAN BRZOZOWSKI


Andrzej pisz?c, a potem ?piewaj?c piosenki, uciele?nia swoje g??bokie przemy?lenia, a wyst?pem podkre?la sens utworu. Nie mo?na go oderwa? od jego twórczo?ci. Dlatego uwa?am, ?e koncert, podczas którego ró?ne s?awy b?d? ?piewa? jego piosenki, to swego rodzaju prowokacja, eksperyment. Niemniej ch?tnie w nim wezm? udzia?. Walczy?em o to, by za?piewa? Kap, kap, p?yn? ?zy...

Komfort spokojnego ?ycia
MARIUSZ LUBOMSKI


Pozna?em Andrzeja, gdy podczas Studenckiego Festiwalu Piosenki w 1987 r. otrzyma?em od niego... g?ówn? nagrod?! Tego si? nie zapomina. Pó?niej nasze relacje sta?y si? mniej oficjalne - dzi? jeste?my kolegami. Spotykali?my si? wielokrotnie - a to w jury kolejnych edycji krakowskiego festiwalu, a to podczas ró?nych koncertów... Zauwa?y?em, ?e jeste?my do siebie bardzo podobni: zahaczamy o hedonizm, lubimy komfort spokojnego ?ycia, on ma swoje Zakopane, gdzie ucieka przed wielkomiejskim t?umem, ja - swoj? wie?... Staramy si? sta? na uboczu ca?ego show-biznesu, nic nie robimy na si??, zachowujemy zdrowy dystans do rzeczywisto?ci. Nie rozbijamy si? o laury, nagrody, zaszczyty... Co? jednak nas ró?ni: Andrzej jest bardziej otwarty i bezpo?redni ni? ja. W swoich tekstach pozwala sobie na wi?ksze z?o?liwo?ci, ostrzejszy dowcip, soczystsz? ironi?...

Odwaga wypowiedzi i ci?ty j?zyk
ADAM NOWAK


Ceni? Andrzeja przede wszystkim za konsekwencj? w ?yciu i w twórczo?ci. Jako jeden z niewielu polskich artystów zachowa? on twarz przez wszystkie lata swej dzia?alno?ci -zarówno w czasach komunistycznej deprawacji, jak i dzikiego kapitalizmu. Opar? si? pokusom komercji i nie wyprzeda? tego, co ma najcenniejsze - swego talentu. A to naprawd? nie?atwe w tym zawodzie. Dzi? Andrzej mo?e stanowi? prawdziwy wzór dla m?odych artystów - nie tylko pod wzgl?dem konsekwencji w realizowaniu swej wizji artystycznej, ale równie? kultury j?zyka i wykonawstwa. I jeszcze jedno: szanuj? Andrzeja za odwag? wypowiedzi i ci?ty j?zyk - zarówno w piosenkach, jak i w ?yciu prywatnym. Sam tego do?wiadczy?em, kiedy w jednym ze swoich felietonów skrytykowa? Raz Dwa Trzy za porwanie si? na piosenki Agnieszki Osieckiej... Ale w?a?nie tego potrzeba w pisaniu o sztuce: bezkompromisowo?ci wypowiedzi i szczero?ci intencji.

Wielki bard miasta i mieszcza?stwa
MIROS?AW CZY?YKIEWICZ


Po raz pierwszy spotka?em Andrzeja Sikorowskiego w 1979 r., kiedy to w Krakowie wyst?pi?em obok niego wraz ze swoim ówczesnym zespo?em Ostatnia Wieczerza W Karczmie Przeznaczonej Do Rozbiórki. Byli?my wówczas pod ogromnym wp?ywem jego pierwszej p?yty nagranej z Grup? Pod Bud?. Wynios?a ona wysoko poprzeczk? dla wszystkich twórców piosenki poetyckiej. Ten koncert by? dla nas wielkim prze?yciem. Nie podszed?em jednak wtedy do Andrzeja, wstydzi?em si?, traktowa?em go jak swego mistrza... Poznali?my si? bli?ej kilka lat pó?niej podczas krakowskiego festiwalu - okaza? si? bezpo?rednim, niezwykle mi?ym cz?owiekiem. Ceni? go przede wszystkim za to, ?e nadzwyczaj pi?knie i ze wzruszaj?cym pietyzmem opisuje szar? codzienno?? oraz powszechne; proste sprawy i uczucia, które jej towarzysz?. Sikorowski to wielki bard miasta i mieszcza?stwa (ale nie drobnomieszcza?stwa), liryczny spowiednik, piewca tradycyjnych warto?ci, roztropny i rozs?dny, daj?cy w swych piosenkach wiele nadziei.

Poczucie humoru nakrapiane cynizmem
RENATA PRZEMYK


Darz? Andrzeja du?? sympati?. Spotykamy si? na ró?nych imprezach ze Studenckim Festiwalem Piosenki w??cznie. Ma niezwyk?e poczucie humoru nakrapiane cynizmem. Stoi to w opozycji do jego lirycznej twórczo?ci, ale te dwie natury uzupe?niaj? si?. Niew?tpliwie - ciekawy cz?owiek.

Dreszcz przebieg? mi po plecach
PAULINA BISZTYGA


Kiedy mia?am sze?? lat, znalaz?am w domu kaset? z piosenkami Andrzeja Sikorowskiego, któr? artysta podarowa? mojemu ojcu. W?o?y?am j? do magnetofonu i ws?ucha?am si? w s?owa p?yn?ce z g?o?nika: a w bajce tej czarodziej z?y i smok, co skarbu strzeg?, za ka?dym drzewem czyha? wilk lub rozbójnika cie?... Do dzi? pami?tam, jak dreszcz przebieg? mi po plecach. Zacz??am wyobra?a? sobie te wszystkie postacie, strasznie si? ba?am, ale równocze?nie odczuwa?am wyra?n? fascynacj? ?wiatem wy?aniaj?cym si? z tego utworu. Czu?am si? tak, jakbym czyta?a ba?nie braci Grimm... ?adna z pó?niejszych piosenek. Sikorowskiego nie zrobi?a na mnie tak wielkiego wra?enia!

Niczym smok wawelski
JAN WO?EK


Oj, znamy si? z Andrzejem bardzo d?ugo... Jeste?my wielkimi przyjació?mi, mimo ?e nie mieszkamy w jednym mie?cie
i spotykamy si? zaledwie kilka razy w roku. Ale co to s? za spotkania! Ile? emocji w nas wyzwalaj?! A dzieje si? tak, poniewa? obaj mamy bardzo pokrewne natury: krytycznie postrzegamy ?wiat, ale dalecy jeste?my od krytykanctwa. Od kiedy pami?tam, Andrzej boksuje si? z ?yciem, zachowuj?c przy tym postaw? Janosika - kogo? m?odego duchem, nie zepsutego doros?ym konformizmem i nieuczciwo?ci?. Nadal doskonale potrafi odró?nia? dobro od z?a, wyci?ga z tego wnioski i otwarcie je manifestuje. To jego sposób na zmienianie ?wiata na lepsze. Ale myli?by si? ten, kto pomy?la?by, ?e Andrzej jest ca?kowicie odporny na ciosy. Przeciwnie - jest bardzo wra?liwy: walcz?c samotnie, buduje wokó? siebie pancerz, pod którym skrywa rozterki, ból, a nawet ?zy.
Andrzej potrafi by? nieprawdopodobnie wierny - nie tylko wyznawanym przez siebie zasadom, ale równie? ludziom i miejscom. Jest prawdziwym ambasadorem Krakowa, niczym... smok wawelski! Umi?owa? tak?e Zakopane. By? czas, ?e w?a?nie tam spotykali?my si? cz?sto na wspólnych biesiadach na kempingu u Krzysia Tla?ki. Schodzi?o si? po 20-25 osób, m??czy?ni przynosili gorza?k?, kobiety - co? do jedzenia, siadali?my wspólnie do sto?u i bawili?my si? do siódmej rano! Cho? wszystkim szumia?o we ?bach, nikt nie spad? pod stó?. Zgodnie ze studenck? zasad? "Jak sobie zagrasz, tak zata?czysz", nie s?uchali?my muzyki mechanicznej, tylko ?piewali?my sami - oczywi?cie Andrzej wodzi? prym w tej zabawie: od?piewywa? nieprawdopodobne ilo?ci piosenek - swoich, cudzych, bez jakiegokolwiek wstydu... Oj, dzi? takich biesiad ju? nie ma!
Cz?sto je?dzimy razem z Andrzejem do jego ulubionej miejscowo?ci w Grecji - Afitos (kolejne miejsce, któremu pozostaje do ko?ca wierny - jego zdaniem to najpi?kniejszy zak?tek na ?wiecie). Czasem, wieczorami siadamy w jakiej? kafejce i zaczynamy ?piewa?... Bywa, ?e w?a?ciciel, który pocz?tkowo chce nas po jedenastej ucisza?, ze zdziwieniem stwierdza, ?e nasze wyst?py przyci?gaj? nowych klientów, robi wi?c wszystko, aby?my zostali jak najd?u?ej... No wi?c gramy i ?piewamy do samego rana! Jakie? by?o nasze zdziwienie, gdy pewnego razu us?yszeli?my w jednej z kafejek, jak greccy grajkowie od?piewuj? piosenki Pod Bud?...

To po prostu prawdziwy m??czyzna!
MARYLA RODOWICZ


Znam Andrzeja od 20 lat i uwielbiam go! Dos?ownie - zarówno jako twórc?, jak i cz?owieka. Podoba mi si? jego pisanie - m?skie, troch? szorstkie, ale i troch? czu?e. Tak potrafi? pisa? tylko faceci, którzy wywodz? si? ze studenckiego nurtu piosenki. Mimo up?ywu lat uda?o si? im zachowa? czaruj?c? m?odzie?czo?? i pewien idealizm - to poeci, którym nie jest wszystko jedno, je?li chodzi o ?ycie: oni nadal chc? je zmienia? na lepsze, walcz? z nim, upadaj? i nadal si? podnosz?.
Andrzej jest takim typem m??czyzny, jaki mi najbardziej odpowiada. On uwielbia kobiety- jest wielkim koneserem ich urody. Mówi o nich dosadnie bez ogródek, cz?sto sypi?c koszarowym dowcipem. To po prostu lekki erotoman. I tu zdradz? jego sprytnie skrywan? tajemnic?: Andrzej kocha kobiece piersi! Jest wr?cz ich fetyszyst?. Ma?o tego - wiem, ?e bardzo ch?tnie ogl?da pornosy.:. To? to po prostu prawdziwy m??czyzna! Kiedy spotykamy si? prywatnie, lubimy si? napi?, pokl??, powyg?upia?. Andrzej z zewn?trz wygl?da na spokojnego i wyciszonego, ale wystarczy mu da? tylko wódki - wtedy dopiero wychodzi z niego diabe?! I za to go kocham: ?a?uj? tylko, ?e tak rzadko znajduje czas, aby dla mnie co? napisa?...

Zebrali: PAWE? GZYL, ANNA DRYGALSKA, (WA

2003-10-08 - Dziennik Polski - Jak Smok Wawelski

  w górę