Andrzej Sikorowski

Punkt widzenia

Coraz rzadziej mamy ostatnio okazj? - w ?wiecie wojen, katastrof i niemoralnej polityki - obcowa? ze sztuk?, która nie przesi?ka?aby programowo osaczaj?c? nas agresj?, nienawi?ci?, fa?szem i... pozerstwem.

Tym bardziej warto odnotowa? wydarzenie muzyczne, które tu, w polskim Pary?u, przez chwil? ?agodzi?o nasze obyczaje i t?sknoty za... normalno?ci?. Ot tak, si??? wieczorem przy kawiarnianym stoliku na krakowskim Rynku, nieopodal ko?cio?a Mariackiego i pogada? ze starymi znajomymi o ?yciu, jego filozofii i poezji, o Piwnicy pod Baranami, o s?siadach i o tych, co odeszli, i o sprawach uczu? m?sko-damskich te?. Tak z humorem, z sympati?, czasem lekko, czasem m?drze, ale i nie zobowi?zuj?co - ot, po krakowsku. Taki w?a?nie charakter mia? dla mnie koncert, z którym - dzi?ki determinacji i samozaparciu agencji Mythe Presse, czyli Alicji Zawadzkiej - przyjecha? do Pary?a, ju? od 20 lat znany i lubiany w?ród wymagaj?cej (wysokiego lotu od rozrywki, zreszt? nie tylko muzycznego i poetyckiego) publiczno?ci.

W pi?tek, 21 marca, w znanym teatrze SiIvia Monfort w XV dzielnicy Pary?a, nagle, gdy przygas?y ju? wszystkie ?wiat?a znale?li?my si? w kameralnej, pe?nej uroku i hejna?u krakowskiego atmosferze. Podprowadzili nas w ni? - pe?na emocji g?ówna organizatorka - wspomniana Alicja Zawadzka i, jak zwykle znakomity sw? francuszczyzn?, Micha? Lisowski. A potem ju? tylko dwie godziny doskona?ej poezji (autorem wszystkich tekstów jest A. Sikorowski) i nie ust?puj?cej jej muzyki, której autorstwem Sikorowski dzieli? si? z Janem Hnatowiczem. A tematyka tych mini-traktatów o ?yciu i ludziach? No có?, je?li s? w?ród Czytelników tacy, którzy nie znaj? przebojów "Grupy pod Bud?" niech do ich wyobra?ni przemówi? tytu?y piosenek: "Stowarzyszenie rannej rosy", "Bo przecie? razem" (tytu? ostatniego albumu, który po koncercie rozszed? si? bez reszty), "Znaków szczególnych brak", "Moje wyznanie"..."Nie przeno?cie nam stolicy do Krakowa", "Ballada o ciotce Matyldzie''...Je??, pi?. kocha?", "Babskie gadanie" czy "Ale to ju? by?o'. Nic doda?, nic uj??. Nic, zatem dziwnego, ?e wyst?p przerywany by? jedynie rz?sistymi oklaskami, tej krakowskiej, i tej innej publiczno?ci, któr? z minuty na minut? coraz bardziej wci?ga?a i rozgrzewa?a panuj?ca wokó? atmosfera, puenta, muzyka i lapidarny komentarz Sikorowskiego. Tak, ?e widzia?em nawet klaszcz?cego i samego Konsula Generalnego RP - min. Wojciecha Szcz?snego Kaczmarka, chocia? przecie? przyjecha? do Pary?a z Poznania.
Po koncercie organizatorzy i arty?ci z rzadk? "klas?" podj?li jeszcze publiczno?? winem, autografami i ci?giem dalszym paryskich Polaków rozmów.

Pawe? Osikowski

2003-03-21 - G?os Katolicki - Punkt widzenia

  w górę