Andrzej Sikorowski

Wakacyjna ojczyzna

Grecja Andrzeja Sikorowskiego, lidera grupy muzycznej "Pod Bud?"

Grecja to kraj kardiologów i okulistów, bo jak ?piewaj? to albo o sercu, albo o oczach, czyli g?ównie o mi?o?ci - ?artuje Andrzej Sikorowski.
- Mówi?c powa?niej, to kraj ludzi radosnych, spontanicznych i bardzo wra?liwych, jakby byli bez skóry.
T? Grecj? ma prawie we krwi, jest jego drug? ojczyzn? w której od ponad dwudziestu lat sp?dza wszystkie wakacje.
W czasach studenckich na polonistyce na Uniwersytecie Jagiello?skim nie my?la?, ?e los zwi??e go z pi?kn? Greczynk?. Pomog?a muzyka i gitara. W 1976 roku, ju? jako zwyci?zca Festiwalu Piosenki Studenckiej, trafi? do kabaretu "Pod Bud?", gdzie ?piewa?a Chariklia, studentka Akademii Rolniczej, urodzona w Polsce córka greckich emigrantów. Trzy lata pó?niej wzi?li ?lub. Te?ciowie pochodz?cy z ubogiej macedo?skiej wioski pobyt w Polsce traktowali tymczasowo. Przez trzydzie?ci lat ?yli na walizkach, hodowali w Bieszczadach barany i marzyli o powrocie. Wrócili do ojczyzny w 1980 roku. Razem z nimi wyjecha?a trójka wykszta?conych w Polsce dzieci, zosta?a tylko Chariklia.
- Te?ciowa, ca?e ?ycie t?skni?ca za ojczyzn?, marzy?a, by jej córka wysz?a za jakiego? Greka. By?em w trudnej sytuacji, wyczuwa?em u niej dystans, a nawet pewn? niech?? - wspomina Andrzej. - Dopiero gdy zobaczy?a, ?e ?ycie córki w Polsce nie jest pasmem udr?k nast?pi?o ocieplenie. Potem przysz?a na ?wiat Maja, która cz??? dzieci?stwa - stan wojenny - sp?dzi?a u dziadków w Grecji. Powoli zosta?em zaakceptowany.

***

- Grecja atakuje ?wiat?em, przyrod?, ciep?em morza, ilo?ci? warzyw i owoców a przede wszystkim ?ywio?owo?ci? ludzi. Pierwszy kontakt wzbudza fascynacj?, przynosi mocny zastrzyk optymizmu. I pewien szok. Jak u kreta, który wyszed? na ?wiat?o dzienne - t?umaczy Andrzej.
- Wydaje si?, ?e to raj na ziemi, gospodarze pogodni i rado?ni, ale trzeba czasu, by te fascynacje lepiej pozna? i zrozumie?. Porówna?bym Grecj? do kalejdoskopu. Przyjemnie jest przez szklany otwór zagl?dn?? do ?rodka, popodziwia?, ale bez wchodzenia do ?rodka. Bo przez nieuwag? mo?na si? skaleczy?.
Charakterystyczny jest ich luz, umiej?tno?? bawienia si? i przywi?zanie do swobody. U nich zawsze mo?na si? spodziewa?, ?e nawet w wa?nej sprawie us?yszymy: jutro. Bo dzi? lepiej si? zabawi?...
Mo?na Grecj? smakowa? z perspektywy urlopowej, sp?dza? ca?y dzie? nad morzem i popija? ?ywiczne wino. Mo?na te? zapu?ci? si? w g??b kraju, do ma?ych wiosek, gdzie przetrwa?y stare obyczaje. I gdzie ?ycie nie jest ?atwe, mimo wsparcia Unii Europejskiej.
- Dla przybysza z Polski szokuj?ce mog? by? niektóre greckie obyczaje, silny patriarchat i bardzo mocne przywi?zanie do miejsca urodzenia.
I nieco inny, bardziej bezpo?redni i u?yteczny stosunek do religii. Kiedy? w cerkwii by?em ?wiadkiem jak jeden z wiernych zawo?a? do rozpoczynaj?cego nabo?e?stwo popa:
- Zaczekaj chwil?, bo jeszcze mój s?siad nie doszed?.
I pasterz oraz wszyscy wierni bez zdziwienia zaczekali kilka minut.
- Zje?dzi?em Grecj? wzd?u? i wszerz, sp?dzi?em w niej w sumie ponad trzy lata i mam kilka ulubionych miejsc. Jest w?ród nich wioska Afitos na pó?wyspie Chalcydyckim. Wszyscy przyjaciele, których raz tam zawioz?em wracali w nast?pnych latach. Dobrze czuj? si? te? na wulkanicznej wyspie Santorini, gdzie o?lepiaj?co bia?e domy kontrastuj? z grafitowymi pla?ami. I na Krecie, w?ród dumnych, artystycznie utalentowanych górali. Ale w sercu mam Despotis, rodzinn? wiosk? mojej ?ony, cho? te?ciowie ju? nie ?yj?. Wszyscy si? tam znaj?, czas p?ynie wolniej, a ka?dy mój przyjazd ??czy si? z wizytami u krewnych i znajomych, i wspólnymi ?piewami. Traktuj? mnie jak swego.
Grecy z prowincji szczyc? si? swym pochodzeniem. Wiejskie korzenie s? dla nich nobilituj?ce. W Polsce ludzie czasem zapominaj?, ?e pochodz? ze wsi, Grek si? zawsze tym pochwali, cz?sto ju? w pierwszych pi?ciu minutach rozmowy.
Zabytki, skarby przesz?o?ci? - To mnie mniej interesuje.
Wol? poznawa? kraj przez ulice, knajpy i rozmowy z lud?mi, a nie przez kamienie.

***

Troch? greckiej atmosfery Andrzej Sikorowski ma na co dzie? w swoim podkrakowskim domu. Dbaj? o to Chariklia i córka Maja, licencjatka AWF, laureatka Festiwalu Greckiej Piosenki w Zgorzelcu, która idzie w ?lady rodziców i coraz cz??ciej z Andrzejem ?piewa na estradzie.
W kuchni panuje polsko-grecka symbioza. Na ?wi?ta Bo?ego Narodzenia Chariklia upiek?a kuorabiedes, greckie ciasto mi?o?ci, z orzechami i migda?ami, i wzbogaci?a tym przysmakiem polski wigilijny stó?.
Na Nowy Rok przygotuje greck? pit? - ciasto z farszem (z cebuli i sera) do którego tradycyjnie wrzuci monet?. Kto na ni? trafi, b?dzie mia? szcz??cie.
I po?piewaj? razem, po polsku, po grecku...

Leszek Rafalski

2003-12-31 - Gazeta Krakowska - Wakacyjna ojczyzna

  w górę