Andrzej Sikorowski

Spl?tane ?yciorysy

S? najpopularniejsz? grup? muzyczn? w Polsce. Cz?sto goszcz? na radiowych listach przebojów. Ich piosenki komentuj? codzienno??. Jak kapitalizm, to kapitalizm czy Nie przeno?cie nam stolicy do Krakowa potrafi za?piewa? ka?dy Polak. Nagrali sporo p?yt, z których kilka zyska?o miano platynowych i z?otych. Ci?gle w trasie...

Andrzeja Sikorowskiego, lidera grupy Pod Bud?, spotykam w Masce -krakowskim klubie aktorów. Przy stoliku odizolowanym od pozosta?ych siedzi z Ann? Dymn?. Aktorka co? rysuje na papierowej serwetce, gestykuluje, ?mieje si? - on, ws?uchany w jej opowie??, popija kaw? z mlekiem w podpisanym swoim nazwiskiem kubku; bywalcy klubu s? tutaj uprzywilejowani.
- Dymna to moja s?siadka - Sikorowski chyba nie wie, ?e fama po mie?cie dawno to roznios?a; aktorki ju? nie widzi si?, jak z rozwianym w?osem mknie rowerem przez Rynek w kierunku Librowszczyzny, gdzie kiedy? na poddaszu mieszka?a razem z Wiesiawem Dymnym, dzi? legend? i kultowym poet? Piwnicy pod Baranami - teraz Dymna z Rz?ski pod Stary Teatr z fasonem podje?d?a autem.
- Co trzeba robi?, aby tak d?ugo by? z sob?? - pytam. Nie o zwi?zek z Dymn? -s?siadk? jednak mi idzie. Ciekawo?? budzi zespól kierowany przez 55 letniego barda, którego piosenki ?piewa Maryla Rodowicz, Irena Santor, Zbigniew Wodecki, a teraz i m?odzi.
- Mówienie o historii zespo?u Pod Bud?, to wywo?anie refleksji natury rodzinnej... z namys?em mówi Andrzej, polonista z wykszta?cenia, absolwent Uniwersytetu Jagiello?skiego.

Pod wspólnym dachem

Ta historia, jak si? okazuje, rzadko przydarza si? nie tylko na polskich, ale chyba i ?wiatowych estradach. Mo?na zacz?? opowiada? j? tak: dawno, nawet bardzo dawno temu spotkali si? m?odzi ludzie i za?piewali piosenk? pt. Zamieszkamy pod wspólnym dachem. Pó?niej t? piosenk? wstawili do repertuaru kabaretu, który prowadzi? Bogdan Smole? z Wy?szej Szko?y Rolniczej. Jeszcze pó?niej zaadoptowali j? do w?asnych ?yciorysów.

- I ten dach - podkre?la Andrzej Sikorowski, piosenkarz, autor tekstów, kompozytor -okaza? si? solidny. Jest wyrazem wierno?ci i mojej, i moich przyjació?.
A Grupa Pod Bud? rzecz bior?c w ca?o?ci,
To jedna pani i trzech panów te?,
Metr osiemdziesi?t wysoko?ci
I ze trzy metry wszerz.
Dach ze starej piosenki nie jest wi?c tylko literack? metafor?. Na?o?y?a si? na niego i rzeczywisto??. Grupa Pod Bud? zamieszka?a razem. Najpierw, w ko?cu lat 70, w kamienicy - plombie przy ul. Jasna Wola. Andrzej z ?on? zajmowali lokum pod numerem 8, Anna Treter z Janem Hnatowiczem, pierwszym gitarzyst? w zespole - pod 14, a basista Andrzej ?urek ze sw? ?on?, która jest zarazem siostr? Hnatowicza - pod 12. Pó?niej, bodaj pi?? lat temu, razem opu?cili podgórsk? dzielnic? i pobudowali si? w Rz?sce, wiosce przyleg?ej do granic Krakowa. Posesje Sikorowskich i Hnatowiczów dzieli p?ot z tui, domy pozosta?ych kolegów - ?urków i Tomczyków (Marek Tomczyk - gitara) wida? jak na d?oni - stoj? w odleg?o?ci jakich? dwustu metrów.
- Na gwizd mo?emy wszyscy si? skrzykn??, wypi? zimne piwo lub mocn? kaw?, po s?siedzku sobie pogwarzy? - o tak? wiedz? staj? si? bogatsza.

Maja

Ann? Treter, która ?piewa z Andrzejem na estradzie, ludzie cz?sto bior? za jego ?on?. Tymczasem jego ma??onk? jest Chariklia z domu Motsiou. Andrzej, kiedy? chudy blondyn w czapce z daszkiem maskuj?cym ?ysiej?ce czo?o, mia? w kabarecie zast?pi? czarnow?os? pi?kno?? tylko chwilowo - zast?pi? jednak na zawsze. Chariklia, zwyczajem wyniesionym z rodzinnego domu - po za?lubieniu syna przedwojennego dziennikarza IKC-owskiego koncernu prasowego, pó?niej redaktora Echa Krakowa - zaj??a si? tworzeniem wspólnego domu, wychowaniem córki...
- ...i menad?erstwem - dodaje Sikorowski. - Z kalendarzem w r?ku ?ona stara si? opanowa? trasy koncertowe zespo?u, umawia? spotkania itd.
Grupa Pod Bud? artystów z sob? splot?a. Spl?ta?a jednak i ich rodziny, przez co sta?a si? jedn? wielk? rodzin?. Tyle ?e dzieci - dzi? ju? m?odzi ludzie - krocz? ka?de swoj? drog?. Córka basisty jest doktorantk? prawa we Florencji. Syn gitarzysty, absolwent Akademii Ekonomicznej - jest bankowcem, jedynie hobbystycznie graj?cym na gitarze.
-Tylko Majka pod??a moimi ?ladami, stawia estradowe kroki- szczyci si? Sikorowski. I zaprasza na wieczór grecki, na recital jego córki. Ma ?piewa? nie tylko po polsku.

Z greckim rodowodem

W du?ej sali Centrum Sztuki "Solvay" s?ysz? obok j?zyka polskiego j?zyk grecki - pe?no tu bowiem Greków. Tych, którzy w Polsce od lat mieszkaj?, i tych, którzy tutaj si? urodzili - z rodziców politycznych emigrantów roku 1949. Spotkanie polsko-greckie to dowód dba?o?ci o kontakt z krajem przodków; ten kontakt teraz wzmocni dodatkowo tworzona Fundacja "Doza", któr? kieruje prof. Uniwersytetu Jagiello?skiego, archeolog Ewdokisa Papuci -W?odyka.
- Znam dobrze kraj ?ony, zna go i córka. Ka?de wakacje sp?dzamy w greckiej wiosce, w której ?yj? rodzice Chariklii. Cz?sto je?d?? tam i nasi przyjaciele - mówi Andrzej.
Charikli? znam, zapami?ta?am J? z czasów, gdy ?piewa?a w kabarecie Wy?szej Szko?y Rolniczej. Teksty dla tego kabaretu pisa?a mama Bogdana Smolenia, a pó?niej góral rodem z Maniów, dzi? znany dziennikarz Henryk Cyganik; czarnow?osa dziewczyna podoba?a si? widowni, mocno j? oklaskiwali?my. Teraz przysz?o mi bi? brawo jej jasnow?osej córce, która ?piewa greckie ballady.

Symbioza

Andrzej Sikorowski, Anna Treter, Marek Tomczyk - tak znamy ich z estrady. Oni, mi?dzy sob?, tytu?uj? si? swojsko: chrzestni, wuje i ciotki. Nawo?uj? si?: Malina, Andzia, Zupa... Dziwne stad?o, prawda? Wielu wielbicieli zespo?u pyta: czy po trzydziestu latach sp?dzonych wspólnie na scenie nie maj? zwyczajnie, po ludzku, siebie dosy??
- Na estradzie od siebie ju? troch? odpoczywamy. Ja od czasu do czasu ?piewam w duecie z Grzegorzem Turnauem lub z Maj?, Anka Treter koncertuje czasem sama, wyda?a bowiem pierwsza autork? p?yt? Na po?udnie. Ale to tylko "przerywniki" w wyst?pach publicznych, bo w ?yciu prywatnym, sk?d?e! Wci?? jeste?my razem - tak na to pytanie odpowiada Sikorowski.
Tu, jako reporterka, powinnam wróci? do genezy tak silnego zwi?zku grupy Pad Bud?. Zauwa?y?, ?e je?li w jednych zespo?ach ?ycie towarzyskie wynika?o z pracy, to w tej grupie praca wynikla z ?ycia towarzyskiego. Znali si?, akceptowali - dopiero pó?niej przyszed? im do g?owy pomys? na estrad?. Dok?adnie w 1979 roku.

Biesiadowanie

Jubileusze, imieniny, urodziny, ?wi?ta sp?dzaj? razem. To okazja do biesiadowania - czasem i do bia?ego rana. Ale nikt nie narzeka. Cho?by dlatego, ?e wszyscy lubi? wspólnie zasiada? do sto?u, chc? ze sob? rozmawia?, czasem i pi?knie si? poró?ni?. Ich dzieci tak?e.
-Ciesz? si?, ?e Majka wyrasta?a w takich warunkach. Nikt jej nie kr?powa?, mog?a sama sterowa? swoim ?yciem; po ?redniej szkole muzycznej (klasa fortepianu) wybra?a Akademi? Wychowania Fizycznego. Potem pojecha?a do Grecji, by nauczy? si? j?zyka swej matki. Teraz ?piewa po grecku, a jej pie?ni mocno wpisuj? si? w klimat grupy Pod Bud?:
Sikorowski napisa? dla córki wiele utworów. Uwa?a, ?e jako ojciec powinien dziecku na drog? taki posag sprawi?. Tyle ?e zupe?nie odr?bnym zagadnieniem jest kondycja piosenki literackiej w Polsce, a on od niej odej?? nie zamierza, moda go nie interesuje: Czy te piosenki przynios? córce, jak jemu, sukces ogólnopolski?
- Nie uganiam si? za s?aw?, nie chc? by? dziewczyn? z telewizyjnego "Idola" - mówi Maja. A ja za?wiadczam, ?e na w?asne oczy widzia?am, jak cieszy?o j?, gdy po koncercie ludzie do niej podchodzili i mówili, ?e im si? podoba?, ?e chcieliby jeszcze kiedy? pos?ucha?, jak ?piewa.

W ma?ym teatrze codzienno?ci

- Gdyby? mieszka? w Warszawie, czy u?o?y?by? ?ycie tak samo? - pytam Sikorowskiego tu? przed wyjazdem z Maj? do Brukseli, gdzie ?piewem mieli wprowadzi? Polsk? do Unii Europejskiej.
- Korci mnie, aby Kraków troch? odbr?zowi?. Nie chc? lansowa? tezy, ?e fakt urodzenia si? w tym mie?cie sprzyja wra?liwo?ci, daje komu? patent bycia np. poet?. Jednak jestem pewny, ?e w stolicy musia?bym ?y? inaczej. ?e taki zespól jak nasz, nie mia?by tam szans. Bo w Warszawie jest po?piech. Nie ma czasu na refleksj?, na nocne Polaków rozmowy. Trudno by?oby mi teraz by? lirycznym obserwatorem ?wiata. A w Krakowie? Tu ?ycie si? snuje, mog? mu przyjrze? si? uwa?niej i to przygl?danie odzwierciedli? w piosenkach. Albo jak napisano kiedy? o Budzie: "W ma?ym teatrze codzienno?ci".

Pointa

Andrzeja Sikorowskiego wielu ludzi postrzega jako cz?owieka staromodnego, osadzonego w tradycji mieszcza?skiej - ale to dla niego akurat komplement! Dla grupy te?. Ot, ?yj? po swojemu - w trwa?ych zwi?zkach rodzinnych, artystycznych i przyjacielskich.
-To cieszy, a piosenka? - zastanawia si? bard.
- Ta dla mnie jest wci?? ma?ym utworem literacko - muzycznym, który musi by? napisany poprawn? polszczyzn?. I musi opowiada? histori?, która ma swój pocz?tek i fina?. Wa?na jest pointa...
Kiedy? kto? powiedzia?: "Sikorowski jest niczym Rolls - Royce - ta sama karoseria, ten sam silnik, ta sama tapicerka".
My?l?, ?e to samo mo?na powiedzie? o grupie Pod Bud?.

Teresa B?tkowska

2004-07-09 - Przegl?d Polski - Spl?tane ?yciorysy

  w górę