Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 11 maja


"Spotkany na ulicy Marcin Daniec chwali si?, ?e ksi??na Yorku powiedzia?a o nim, ?e jest z sekty Zapyta?em czy po fakcie".
Powy?szy idiotyzm zosta? wydrukowany w poprzednim wydaniu "Mojego Dzienniczka" - i to dwa razy, gdy? redakcja wyt?u?ci?a to jeszcze jako podtytu?. Krew mnie zala?a, skandal - wrzasn??a moja rodzina, bo przeinaczenie tekstu robi z kolegi Da?ca sekciarza, który na dodatek tym si? chwali, a ze mnie idiot?, który t? przechwa?k? kwituje durnym pytaniem. A mia?o by? tak: "Spotkany na ulicy Mancin Daniec chwali si?, ?e ksi??na Yorku powiedzia?a o nim, ?e jest sexy". Wtedy pytanie, "czy po fakcie", ma sens. Prostuj? wi?c, przepraszam Marcina, mam nadziej?, ?e wi?cej nieporozumie? nie b?dzie.


Jest cudowna pogoda i w ogródkach doko?a sza?. Ania Dymna co? okopuje i nawozi, i sprawia wra?enie szcz??liwej, cho? dla Radia ZET powiedzia?a, ?e najlepiej czuje si? w domu rozebrana do naga potem doda?a, ?e to w przeno?ni. Lornetk? mam mimo wszystko w pogotowiu.

Pogoda sprzyja sportowym wyczynom, zacz??em wi?c sezon deskorolkowy i poszala?em troch? z córk? w parku Jordana. Widzia?em na niektórych twarzach zdziwienie w stylu taki stary i jeszcze rolek mu si? zachciewa. Najbardziej wi?c lubi?, je?dzi? rano, gdy spacerowiczów brak, tylko nieliczni "nawiedzeni" jak ja. Obserwuj? z rado?ci?, ?e ich przybywa i mo?na zobaczy? na przyk?ad ludzi uprawiaj?cych chi?sk? gimnastyk? w?ród naszych polskich drzew. Brawo!

Sportowych prze?y? nie dostarczy? ligowy ?rodowy mecz Wis?y, przegrany zreszt? z Katowicami. Na dodatek by?em ?wiadkiem s?dziowania tak skandalicznego, ?e ?apa?em si? za g?ow? co pi?? minut. Coraz wi?cej dziedzin naszego ?ycia obrasta lud?mi, którzy zachowuj? si? tak, jakby ich wzi?to do roboty z ?apanki ulicznej: Polityka, estrada, media, sport. Je?li kto? nie wierzy, to niech zobaczy "popis" Krzysztofa Ibisza w telewizji Wis?a. Robi on w?asny teleturniej, a robi go nieudolnie, prezentuje nachaln? bufonad? i mizdrzy si? do ludzi, których obra?a równocze?nie banalnymi pytaniami i komplementami. Z cyklu ?wier?inteligenci pó?inteligentom.

Trwa prasowa debata nad losami Piwnicy pod Baranami. Smutne to, ale jak?e polskie, te listy, petycje, frakcje, grupki, koterie. A sprawa jest prosta. Miejsce trzeba zostawi?, niech kwitnie tam dzia?alno?? artystyczna, natomiast kabaret zamkn??, jak uczyni? to Ferster.
Bo je?li za spraw? trzecioligowych "artystów", bez kontroli Piotra S. zejdzie on na psy, a stanie si? tak niechybnie, to szkoda b?dzie wielka i wstyd

Jeszcze jedna charytatywna impreza w hotelu Forum - chodzi o pomoc dzieciom i m?odzie?y niepe?nosprawnej. Jest aukcja prac plastycznych wykonanych przez osoby niepe?nosprawne, jest ma?y pocz?stunek, lecz przede wszystkim ?wiadomo?? sensu, ?e si? tam jest, ?e kto? wyniesie z tego wymiern?, okre?lon? korzy??.

W sobot? w Rynku, który pi?knieje z ka?dym pogodnym dniem, spotykam Danusi? Rinn. W?a?nie napisa?em dla niej piosneczk?, bo nagrywa p?yt? po d?ugiej przerwie i chce oprze? repertuar na krakowskich autorach. Danka ?mieje si?, gdy cytuj? kawa?ek refrenu:

"Odchudza? si? nie musz?,
do woli mog? je??,
sprzeda?am diab?u tusz?,
sprzeda?am, no i cze??".

Tak?e w sobot? przed po?udniem na cudownej wystawie "Koniec Wieku". Widzia?em przecie? te rze?by; obrazy, rysunki, ale zebrane razem robi? nies?ychane wra?enie. Duma rozpiera, ?e oto przed 100 laty mniej wi?cej, gdy nie by?o pa?stwa polskiego, nasi arty?ci tworzyli dzie?a wielkie i pi?kne, nie ust?puj?ce europejskim mistrzom. Jaki? to wielki malarz Ferdynand Ruszczyc, jaki? to wielki malarz - W?adys?aw ?lewi?ski - notabene zaprzyja?niony z Gauguinem, jaki? to wielki malarz Józef Mehoffer, jak?e wspaniali inni. Urocze chwile, rado?? tym wi?ksza, ?e zwiedzaj?cych t?umy, g?ównie m?odzie?. Niech widz?, ?e mamy si? czym pochwali? i szczyci? w czasach, gdy wspó?cze?ni coraz mniej godni pochwa?.

Od redakcji: Autora i Czytelników za b??d przepraszamy!



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki