Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 11 lipca


Sezon ogórkowy w pe?ni. O czym przez dwa kolejne wieczory rozprawiano by w telewizji, gdyby nie by?o upa?ów? Wi?c pokazywano omdla?ych z gor?ca, umieraj?cych z pragnienia, poparzonych s?onecznymi promieniami - wszystko w tonie kataklizmu, jakby lipiec i kaniku?a nie by?y czym? najbardziej oczywistym. Dzieci?stwo sp?dzi?em na rozgrzanych kamieniach nad Rab?, gdy jedyn? ochron? przed promieniowaniem naszej gwiazdy by? krem Nivea, tak?e li?? babki po?o?ony na nosie. Nie s?yszeli?my jeszcze wtedy nic o ozonowej dziurze, nie straszono nowotworami skóry, opalenizna by?a czym? po??danym i musia?a wystarczy? do nast?pnych wakacji. Przecie? solaria, popularne poprawiacze naszej karnacji, pojawi?y si? znacznie pó?niej.

W redakcyjnej poczcie dwie koperty. Pierwsza zawiera ksi??eczk?-album po?wi?con? Liceum Ogólnokszta?c?cemu im. Stefana ?eromskiego w Kro?cienku nad Dunajcem. Do wydawnictwa do??czono przemi?y list, napisany przez kole?ank? ze studiów - nauczycielk? tej zas?u?onej placówki. Skar?y si? Danusia, ?e szkole grozi likwidacja - takie s? skutki reformy edukacyjnej, ?e próbuj? za?o?y? inne liceum, tylko brakuje pieni?dzy i ?ebym wspar? t? inicjatyw? dobrym s?owem. Czyni? to zatem ochoczo w g??bokim przekonaniu, ?e malowniczej miejscowo?ci pod Trzema Koronami, znanej z kajakowych i nie tylko kajakowych sp?ywów, nie wolno zabiera? czego?, co ma ponad 50-letni? tradycj?, czego?, co wychowa?o i wykszta?ci?o pokolenia ludzi. W czasach, gdy hurtownie i puby rosn? jak grzyby po deszczu, zastanówcie si? stukrotnie nim tkniecie jedn? bodaj szko??.

Drugi li?cik z pretensjami, wi?c anonimowy. Nie mam ?alu do autorki, gdy zarzuca mi zbyt ma?e zainteresowanie wizyt? Papie?a. Zosta?a opisana tak dok?adnie i z takim pietyzmem, ?e nie podj??em próby powtarzania tych samych ocen, refleksji, wra?e?, koncentruj?c uwag? jedynie na tym fragmencie, który najbardziej mnie zainteresowa?.

Rozbawi?y mnie natomiast dwa pytania, które przytocz?:... Czy wy musicie jako znany zespó?, przyjmowa? absolutnie wszystkie propozycje i t?uc si? po ró?nych grajdo?kach, o czym czytam w Dzienniczku?... a dalej I czy pa?ska solistka, bardzo mi?a zreszt? osoba - ju? zawsze b?dzie wyst?powa?a w mini?. Cha, Cha, Cha!!! Mi?a pani, nasza praca polega mi?dzy innymi na wyst?powaniu wsz?dzie tam, gdzie nas chc? s?ucha?. Dotyczy to tak?e ma?ych miejscowo?ci, nazywanych przez pani? z prawdziwie chrze?cija?sk? tolerancj? grajdo?kami. Mieszkaj? w nich wra?liwi i og?adzeni ludzie, którym nie przeszkadza mini mojej (sk?d ta dzier?awczo???) kole?anki z zespo?u. Ta za? ma po prostu zgrabne nogi, po diab?a wi?c mia?aby je zas?ania??

Mój ulubiony minister - szef resortu spraw wewn?trznych - facet o aparycji karpia po trzech zawa?ach, oznajmi?, ?e przest?pczo?? b?dzie ros?a, ?e b?dziemy coraz mniej bezpieczni, ?e handel narkotykami rozkwitnie pod jego okiem, bo najbardziej w Warszawie. Có? za szczero??! To tak, jakbym oznajmi?, ?e b?d? ?piewa? coraz g?upsze piosenki, a niniejszy felietonik postaram si? spapra? a? do bólu. Tylko wtedy naczelny Dziennika kopn??by mnie w ty?ek. Kto jest naczelnym ministra Tomaszewskiego?

Spotykam w Rynku Joann? Rawik, pozna?em j? dawno temu przy okazji jakiego? programu telewizyjnego, w którym wykonywa?em wiersze Norwida, z muzyk? krakowskiego jazzmana Jana Jarczyka. Estradowa kariera Joanny mia?a dziwne koleje, z okresami wzlotów najwi?kszych (sukces "Romantyczno?ci" na Festiwalu w Opolu) i momentami ciszy ca?kowitej. Piosenkarka nale?y do artystów niestrudzonych, wci?? ?piewa, ale tak?e pisze, przybli?y?a polskiej publiczno?ci sylwetk? Edith Piaf, któr? jest zafascynowana, czyni ?wietny po?ytek ze znajomo?ci obcych j?zyków, s?owem robi swoje. Wymieniamy uwagi na temat wszechobecnej komercji i rozstajemy si? do nast?pnego razu. Mo?e takowy nast?pi, mimo ?e wokó? strasz? ko?cem ?wiata prolonguj?c Apokalips? z dnia na dzie?.

Na razie wyst?pujemy w ulewnym deszczu w Ustroniu, a potem pod bezchmurnym niebem w Zamo?ciu. Zamojski Rynek urzeka urod? renesansowych fasad, od których odbijaj? si? nutki i frun? nad dachami kresowego miasta. To rodzinne strony popularnego zespo?u wokalnego "Vox". Jeden z rewelersów ma tutaj swoj? knajpk?. Nie mamy czasu, by odwiedzi? Witka, kto wie, mo?e te? gdzie? na drugim ko?cu Polski wy?piewuje "Bananowy Song"? Mimo ?e sezon ogórkowy w pe?ni.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki