Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 7 listopada


Jak naj?atwiej zrobi? audycj? radiow?? Trzeba wywo?a? problem, najlepiej z cyklu dy?urnych i poda? numer telefonu. S?uchacze sami za?atwi? reszt?, dzwoni?c i wyg?aszaj?c swoje opinie. S?ucham takiego programu z za?enowaniem. Rozmowa dotyczy ?wi?ta Zmar?ych. Dukaj?cy pan redaktor chce dowiedzie? si? od spo?ecze?stwa, czy d?u?ni jeste?my co? naszym przodkom, czy wdzi?czni, czy wspominamy? I spo?ecze?stwo plecie oklepane frazesy, a czas p?ynie i honorarium tak?e. Mnie za? ciekawi, czy w pierwsze dni listopada obsypujemy cmentarze rozmaitym kwieciem i roz?wietlamy ?unami, bo rzeczywi?cie pami?tamy, czy te? robimy to ze wzgl?du na wymóg obyczaju. Osobi?cie nie mieszam si? z wyfiokowanym t?umem i znicze pal? tacie kiedy indziej, za to my?l? o nim cz?sto.

Ciekawy wywiad z Krzysztofem Piesiewiczem. Mia?em okazj? pozna? go osobi?cie. Ceni? rozleg?o?? horyzontów oraz g??bok? m?dro?? senatora. Tak?e humanizm wywodu, do jakiego sprowokowa?y go dziennikarki. Ale ton stoickiego spokoju potrafi? tylko podziwia?, gdy wszystko wrze we mnie, jak czytam, ?e gwa?ciciel 9-letniej dziewczynki dostaje mniejszy wyrok ni? z?odziej kilku zabytkowych ksi??ek. Odzywa si? w moim wn?trzu prymitywny odwetowiec i nic na to nie poradz?.

Wci?? w naszym ?yciu publicznym napotykam paradoksy, z którymi trudno by? w zgodzie. Oto wysoki pa?stwowy order przyznaje si? du?skiemu ?u?lowcowi, gdy jeden z czo?owych polskich poetów, Adam Ziemianin otrzymuje... Srebrny Krzy? Zas?ugi. Gdzie tu logika, sens i w?a?ciwe proporcje. Czy?by?my dalej operowali gierkowskim modelem wyró?nie?? Pami?tam grad medali, jakimi obsypywano ró?nych mi??niaków - wtedy mia?y one jeszcze taki walor, ?e dawa?y dodatek do pó?niejszej emerytury. Osobi?cie, Adasiu, odes?a?bym blaszk? z podzi?kowaniami lub zrobi?bym z niej u?ytek w ustronnym miejscu. Mog?aby s?u?y? za r?czk? od rezerwuaru.

Troch? podró?owali?my. W Trzebini impreza w dworze Zieleniewskich. Pi?kny budynek z restauracj? w podziemiach zajmuje placówka kulturalna. Nale?a? kiedy? do rodziny zas?u?onej tak?e dla naszego miasta. Starzy krakowianie ?wietnie pami?taj? zak?ady Zieleniewskiego. Potem pogna?em do Koszelówki, o?rodka Telekomunikacji Polskiej nad jeziorem Zdworskim na Mazowszu. Wci?? pi?kna jesie? i samochodowe w?drówki dostarczaj? niebanalnych wra?e? estetycznych. Natomiast w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego widoczek mniej przyjemny. Oto na wielkim ornym polu kilkunastu m??czyzn ubranych w my?liwskie uniformy z broni? gotow? do strza?u. Kilkaset metrów dalej tyraliera naganiaczy w pomara?czowych kamizelkach. Mi?dzy nimi szaraki czekaj? na smutny koniec.

Nie znosz? tej pasji, któr? samozainteresowani nazywaj? ?owiectwem. W nosie mam w?t?e argumenty, ?e wspó?pracuj? z natur?, ?e dokonuj? koniecznej selekcji gatunków. Nie wiem, co sobie udowadnia go?? faszeruj?cy ?rutem z niewielkiej odleg?o?ci oszala?e ze strachu zwierz?. Obrzydliwo??. Tak?e wstr?tne s? programy w?dkarskie, podczas których pokazuj? nam "szlachetne" zmagania cz?owieka z ryb?. Ten pierwszy obja?nia, jak holowan? zdobycz trzeba wym?czy?, jak poddusi?, gdy zaczerpnie powietrza nagle wynurzona. Zapewnia tak?e, ?e dysponuje zestawem wystarczaj?co wytrzyma?ym, wi?c sandaczyk lub sumik na pewno mu nie umknie i za moment poca?uje go w w?siska. Ten moment oczywi?cie nast?puje i rybka l?duje w worze, a potem na patelni. Brawo, dzielni ch?opcy! W cywilizowanych krajach jest mierzona, wa?ona i wypuszczana na wolno??. I to jest sport.

W sobot? mi?e towarzyskie spotkanie. Lekarze - absolwenci krakowskiej Akademii ?wi?tuj? 25-lecie zako?czenia studiów. Umilam im czas, ale przede wszystkim wspominam dawne dzieje, bo przecie? w?ród medyków przyjació? mam serdecznych jeszcze z liceum. A teraz to dostojni i utytu?owani ludzie, w których wspominki budz? dawn? szczypt? szale?stwa, wi?c balujemy do bia?ego rana.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki