Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 26 grudnia


Drugi dzie? ?wi?t Bo?ego Narodzenia. Za oknem zima jak z obrazka. S?o?ce odbija si? od bia?ych ?nie?nych po?aci, iglaste drzewa ko?ysz? na swych ga??ziach ptactwo rozmaite, gdzie? z oddali kol?da p?ynie niesiona przez dzieciaki z szopk?, a ja wszystko to odbieram przez szyb?, z?o?ony gryp? przywiezion? z Rzymu. Chyba staro?ytny jaki? szczep mnie dopad?, bo dawno tak nie chorowa?em. Na swój prywatny u?ytek nazwa?em to ?wi?stwo Koloseum, gdy? nie reagowa?o przez szereg dni na ?adne znane metody. Le?? tedy nafaszerowany witaminami, aspirynami, napojony hektolitrami herbaty z cytryn? i sokiem malinowym, ogl?dam telewizj?, która tradycyjne ju? karmi nas zimow? konfekcj?, md?? i zakalcowat?. Na seriale opuszczam zas?on? milczenia, bo obcowanie z tak byle jakim aktorstwem, s?uchanie tak ma?o pomys?owych dialogów po prostu mnie obra?a. Jednego wszak przemilcze? nie mog?. Otó? dawno temu pozna?em kabaret Ko? Polski. To by?o naprawd? ciekawe zjawisko w tym gatunku w powojennej Polsce. Przenikliwie i m?drze szydzili z naszych przywar, g?upoty i chamstwa, by dzisiaj t? g?upot? i chamstwo gloryfikowa?. Bo "Badziewiakowie" to dla mnie nic innego jak promocja wymienionych cech. Dlaczego? By?y w tym zakalcu tak?e rodzynki, wi?c z przyjemno?ci? jeszcze raz zobaczy?em ?wietny film "Forest Gump". Zasadniczo jednak odnosi si? wra?enie, ?e ?wi?teczny program za?atwiaj? rok po roku przy pomocy tych samych twarzy. Trafi?em moment, gdy na trzech równolegle kana?ach te same kol?dy ?piewali ci sami wykonawcy. Lito?ci!

Ale wracam jeszcze do stolicy W?och, jak obieca?em na zako?czenie poprzednich notatek. Zdarzy?o si? tu? po naszym wyst?pie. Ujrza?em znajom?, u?miechni?t? twarz. Jej w?a?ciciel sun?? do mnie z wyci?gni?t? prawic? i nim zdo?a? powiedzie? cokolwiek, krzykn??em: Marek Grela! Istotnie by? to mój kole?ka z podstawówki, niewidziany prawie 40 lat. Wiedzia?em jedynie, ?e wyjecha? z Krakowa i ?e ma co? wspólnego z dyplomacj?. Tymczasem zrobi? w tej dziedzinie prawdziw? karier? i po placówkach w Hiszpanii, Irlandii, ró?nych licznych woja?ach, pe?ni obecnie funkcj? ministra pe?nomocnego RP przy FAO, w?a?nie w Rzymie. Sp?dzili?my ca?y dzie?, d?ugi, uroczy, pogodny dzie?, podczas którego powiód? nas szlakiem rzymskich zabytków, pokaza? wa?niejsze bazyliki tego miasta, potem przetransportowa? do Castel Gandolfo, by?my mogli spogl?da? na przepi?kn? panoram? gór i wulkaniczne jezioro w dole. W takich pejza?ach wypoczywa tutaj papie?. Wieczorem podejmowali nas wyborn? kolacj?, któr? Ania, ?ona Marka, wyczarowa?a niczym dobra wró?ka. Pan domu wydobywa? natomiast kolejne butelki ?wietnego wina i gwarzyli?my o starych dziejach. Á propos wina. W Wiecznym Mie?cie spo?ywaj? g?ównie bia?e, co troch? mnie zaszokowa?o, tak?e miejscowych kelnerów, gdy zamawiali?my do posi?ków czerwone. Wybór tego trunku jest kolosalny i mo?na trafi? na prawdziwe cymesy, jeno wpierw jeszcze trzeba si? na tym zna?. Opowiada wi?c Marek, jak jeden z naszych artystów pozuj?cych na konesera win (w?asna piwniczka, w?chanie korków itd.) zachwyca? si? jak?? mark?, piej?c na jej temat pochwalne hymny. Po sprawdzeniu ?ród?a okaza?o si?, ?e to co? zupe?nie przeci?tnego i byle jakiego. Bo smaku nie oszukasz nalepk?, form? ani rocznikiem. Zawióz? nas tak?e pan minister do pochodz?cego z VI wieku roma?skiego ko?ció?ka Santa Maria in Cosmedin. Tam, w portyku wmurowane s? tzw. Usta Prawdy. Prawdopodobnie stara kamienna pokrywa rynny w kszta?cie twarzy z otworem w miejscu ust. Czy pami?tacie dawn? komedi? "Rzymskie wakacje"? Gregory Peck poddawa? si? w tym filmie testowi prawdy, wk?adaj?c d?o? mi?dzy pot??ne szcz?ki. Legenda g?osi, ?e k?amca móg? t? d?o? postrada? po?art? przez sprawiedliw? maszkar?. Postanowi?em i ja przej?? podobn? prób? i pokonawszy t?um Japo?czyków k??bi?cy si? wokó? wrazi?em ?ap? g??boko. Uda?o si?, jest ca?a. S?u?y wi?c nie tylko do trzymania pióra, tak?e termometru, pigu?ek, pilota odbiornika telewizyjnego, a w sylwestra b?dzie pewnie chwyta? za kielich i wznosi? toasty za miniony rok i te przysz?e, które przed nami, niech przynios? Pa?stwu tylko szcz??liwe dni! Do siego roku!



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki