Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 12 marca


W telewizji dyskusja o pornografii. Franciszek Starowieyski porusza jej estetyczny aspekt, broni pi?knej nago?ci i stwierdza, ?e parlamentarzy?ci siedz?cy na co dzie? w paskudnej sali sejmowej nie maj? poj?cia o smaku. Ryszard Kalisz rzecz ujmuje od strony prawnej, zwraca uwag? na brak precyzyjnej definicji zjawiska, Stefan Niesio?owski twierdzi, ?e trzeba zakazywa? wszystkiego, co spo?ecznie szkodliwe. Przywo?uje nieco demagogicznie przyk?ad kierowców przekraczaj?cych dozwolon? pr?dko??, których ka?e si? przecie? wysokimi mandatami. Pytam wi?c: co zrobi? z alkoholikami? Jak pokona? t? plag? polskich rodzin, której zniszczenia s? nieporównywalne ze szkodami wyrz?dzanymi przez pornografi?? Za?o?? si?, ?e zwyrodniali ojcowie zmuszaj?cy do seksualnych stosunków swe nieletnie dzieci nie ogl?daj? "?wierszczyków", bo wol? wyda? ostatni grosz na tanie wino. Jak rozwi?za? prawdziwe problemy tego kraju?

Od lat przemierzam nasz? ziemi? wzd?u? i wszerz - ju?, ju? my?la?em, ?e znam jej wszystkie oblicza, a? tu nagle niespodziewany wypad do Olsztyna. Ale nie jak zazwyczaj zespo?owym samochodem, tylko kolej?. Do stolicy i kawa?ek dalej jeszcze wszystko jest w porz?dku. Potem nast?puje przesiadka w I?awie. Sp?dzam na tej stacji godzin? i coraz szerzej otwieram oczy, coraz wi?ksze ogarnia mnie przera?enie. Tutaj zatrzyma? si? czas. W brudnej i cuchn?cej toalecie jacy? faceci z porozbijanymi g?owami, w poczekalni zaduch i galeria typów z policyjnych kartotek. Ogromny dworcowy bufet, rodem z gomu?kowskiego okresu. Sto?y przykryte lepkimi ceratami, jad?ospis z fasolk? po breto?sku i udkiem z kurczaka, podgrzewanymi w kuchence mikrofalowej (jedyne znami? nowoczesno?ci). Królestwo kawy sypanej do szklanki, cynowego, pogi?tego widelca i zapachu st?chlizny.

Pojawiaj? si? dwaj wypasieni funkcjonariusze stra?y kolejowej - mundury moro, bro?, kajdanki, jak na ameryka?skim filmie i w?a?? na zaplecze, gdzie rozszczebiotana bufetowa cz?stuje ich rozgrzewk?. Za to w paskudnym wagonie, do którego wsiadam, pijany m?odzian terroryzuje pasa?erów, wypytuj?c o to, czy s? kibicami Stomilu Olsztyn. Przeklina siarczy?cie, gdy s?yszy wymijaj?ce odpowiedzi, ale wielkodusznie zapewnia, ?e nikogo nie uderzy. A ja naiwny my?la?em, ?e takiej Polski ju? nie ma. Tymczasem pami?? przywo?uje podobne obrazy, rejestrowane w by?ym Zwi?zku Radzieckim. T? przera?liw?, przygn?biaj?c? szaro??, smutek w oczach mijanych ludzi, pierwszy raz zobaczy?em ponad ?wier? wieku temu w Moskwie.

By? luty - mróz, zaspy ?nie?ne na ulicach. Nasza grupa wyró?nia?a si? tym g?ównie, ?e g?o?no mówi?a, ?e ?miali?my si?. Pami?tam, jak w metro zwrócono mi uwag?, bym nie siedzia? z nog? za?o?on? na nog?, pami?tam jak ze zgroz? patrzono na jaskrawoczerwon? czapeczk? Bogusia Sobczuka, noszon? do bia?ego ko?ucha. Pami?tam spojrzenia piorunuj?ce mnie, gdy obejmowa?em, a mo?e nawet ca?owa?em jedn? ze "S?owianek". I te przenikliwe, niczym rentgen, podczas wizyty w mauzoleum wodza rewolucji. ?adnych rozmów w kolejce, ?adnych r?k w kieszeniach, torebek, wi?kszych przedmiotów. Pami?tam kuriozalny sklep jubilerski w Magnitogorsku. Witryny by?y puste, a sprzeda? prowadzono metod? fantow?. Ekspedientka pyta?a: kto chce pier?cionek za 70 rubli? Ch?tny p?aci? i dostawa? przedmiot w papierku. Podobnie by?o z ?a?cuszkami, kolczykami itd.

Pami?tam cmentarz w Irkucku - co? pomi?dzy wysypiskiem ?mieci a placem budowy. I t? bezkresn? nijako??, widzian? z okien samolotów, którymi latali?my podczas wielu tam pobytów. A port lotniczy w Swierd?owsku? Podczas przesiadki nie wolno by?o wyj?? z budynku na ulic? - miasto mia?o wtedy status zamkni?tego, wi?c puszczano jedynie mieszka?ców. Nikt nie umia?, a raczej nie chcia? poda? przyczyny takiego stanu rzeczy. A taki sam terminal w Worone?u? I takie samo udko kurze, jak na stacji w I?awie. Jednoczymy si? z Europ?. Zma?my wi?c jak najszybciej plamy Azji, miast zajmowa? si? tematami zast?pczymi. Na pornografi?, gdy zakryta w kioskach, patrze? nie musz?, na brud wszechobecny i ba?agan, niestety tak.

Mówi?, ?e na Grzegorza idzie zima do morza, dzisiejszy spacer jakby to przys?owie potwierdza, za oknem ?ó?to od krokusów. W Piwnicy pod Baranami sk?adali?my ?yczenia zacnemu solenizantowi. Grzegorz Turnau przyjmowa? prezenty i dobre s?owa, gra? i ?piewa?, zaproszeni go?cie tak?e. Podawano wino, ró?ne kasze z grzybowymi sosami, wy?mienite s?odycze. By?o swojsko, prawie rodzinnie.

Umar? Jurek Waczy?ski - wieloletni kierownik produkcji krakowskiego o?rodka telewizji, historia tej instytucji. Pracowali?my razem wiele razy, przegadali?my wiele godzin. Nie powiem, ?e bankietowali, Jurek mia? k?opoty z sercem, wystrzega? si? wi?c forsownych dzia?a?. Przy pomocy aparatu fotograficznego dokumentowa? produkowane przez siebie programy - tak?e z moim udzia?em. Te zdj?cia b?d? go przypomina?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki