Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 22 czerwca


Rozpada?o si? na dobre, czyby zapowied? kolejnego deszczowego lata? We wtorek mi?y obiad ze starymi znajomymi z Warszawy i kiedy je? zjedzony w "Chimerze" faszerowany szpinakiem mostek ciel?cy zacz?? przyjemnie uk?ada? si? w ?o??dku, z?apa?em "gum?". Po?egna?em przyjació?. których w?a?nie wioz?em na dworzec, i musia?em zmienia? ko?o w strugach ulewy. Czysta rozkosz.

W ?rod? znów restauracja. tym razem bez konsumpcji. Telewizja rejestruje cykl wakacyjnych opowie?ci o ró?nych krajach, zatrudniaj? mnie wi?c jako speca od Grecji. Siedzimy w "Helladzie' przy ul. Królewskiej i gadamy o tym pi?knym kraju. Ju? nied?ugo si? tam udaj? i licz? dni do wyjazdu. Zanim to jednak nast?pi, mkn? do stolicy, s?uchaj?c po drodze radia. Doniesienia o wci?? nowych rozbojach mro?? krew w ?y?ach. Znów ofiar? pada m?ody, uzdolniony ch?opak. Oprawcy bezwzgl?dni, okrutni i zwyrodniali. Ale mnie dodatkowo uderza jeszcze sposób informowania o tym. Oto "Radio dla Ciebie" opisuje zdarzenie, potem s?ycha? ?ami?cy si? g?os wstrz??ni?tej zbrodni? nauczycielki zabitego maturzysty, a w tle leci muzyczka, jak? normalnie "podpiera si?" informacje o tym, gdzie znajduje si? hurtownia z papierem toaletowym. Na wierzchu ludzki dramat, pod spodem ?upu cupu, bezmy?lne i bezduszne. Niestety, nasze "media", zamiast zwalcza? znieczulic? i okrucie?stwo banalizuj? te zjawiska, czyni?c z nich papk?, któr? wciska si? do uszu razem z nieciekaw? muzyczk?.

W drodze do Warszawy lody. Bia?obrzegi, ma?e miasteczko, 30 km za Radomiem, to mój obowi?zkowy postój. Przy drodze lodziarnia, a tam prawdziwe ch?odne rozkosze. S? gryla?owe, bakaliowe, truskawkowe. Polecam wszystkim.

Po czwartkowych odwiedzinach w Gorzowie, gdzie ulewa stara si? zepsu? obchody 740-1ecia tego miasta, kolej na Kalisz. Tam w sobot? wielki sobótkowy festyn. Szare jakby przedmie?cia Kalisza nad jeziorem. Przeja?ni?o si?, wi?c t?um popija piwko i oddaje zabawie.

A w niedziel? tradycyjne "Wianki" pod Wawelem. Tutaj piwa nie u?wiadczysz, bo w?adze zabroni?y. Kolejny przyk?ad nadgorliwo?ci. To nieprawda, ?e wyszynk rodzi awantury. Ogl?dam dziesi?tki imprez pod go?ym niebem, gdzie z?ocisty p?yn leje si? do kufli i nic z?ego z tego nie wynika. Wieczorne opuszczanie wianków na wod? i pokaz ogni sztucznych poprzedza specjalna edycja imprezy "?piewa? ka?dy mo?e". Co? w rodzaju mikrofonu otwartego dla wszystkich, tym razem nie w Rotundzie, ale na bulwarze nad Wis??. Prowadz?cy zabaw? Zbyszek Ksi??ek bardzo dobrze radzi sobie z t?umem, a ten oklaskuje ?mia?ków, zmagaj?cych si? o 500-z?otow? nagrod?. Nagroda Przypada w udziale... ksi?gowej, która przepi?knie wykonuje wzruszaj?c? ko?ysank?.

?wiat robi si? na chwil? jaki? ?adniejszy, gdy p?ynie ten ?piew i unosi nad naszym zachmurzonym miastem.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki