Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 29 pa?dziernika


Szkoda, ?e grecka muzyka zawita?a do namiotu ustawionego na Ma?ym Rynku tak pó?no. Jesienne ch?ody nie pomagaj? wszak gor?cym po?udniowym rytmom, ale przecie? lepiej pó?no ni? wcale. I chwa?a organizatorom owych wieczorów za wysi?ek, dzi?ki któremu mogli?my pos?ucha? zespo?u "Zorba" czy Grigorisa Ikonomou. Jest jaka? magia w tym graniu i ?piewaniu, jest si?a zmuszaj?ca zzi?bni?tych, szcz?kaj?cych z?bami widzów, do powstania z miejsc, do ta?ców spontanicznych, oklasków szczerych. A mo?e to klimat w?a?nie, który nas nie pie?ci, wyzwala t?sknot? za krainami, gdzie ciep?e morza, dojrza?e owoce, rado?ni ludzie, gor?ce kobiety? Czym bowiem wyt?umaczy? nieprawdopodobn? popularno??, jak? cieszy si? nad Wis?? wszystko to, co naznaczone egzotyk??

O inwazji muzyki etnicznej rozmawiam w sobot? przed mikrofonem Radia Olsztyn. Poprzedniego dnia zagrali?my tutaj dla blisko tysi?ca widzów. ?ci?gn?? nas Piotrek Ba?troczyk, dzi? wicedyrektor wspomnianej rozg?o?ni - popularny prezenter telewizyjnego programu "Zwyczajni niezwyczajni", ale nade wszystko dusza cz?owiek i artysta jak si? patrzy. W?a?nie wr?czy? mi swój tomik "Krawiectwo miarowe". Wiersze i poetycka proza pisane przez wiele lat, bo ich autor zaczyna? kiedy? z gitar? na studenckiej estradzie. Spora cz??? utworów dotyczy zmar?ego w ubieg?ym roku ojca Piotra i te robi? najwi?ksze wra?enie.

Zamy?li?em si? nad spostrze?eniem dotycz?cym starej fotografii. To smutne, ?e tak zwyczajny w swej zwyk?o?ci papier, tak nijaka w swej nijako?ci filmowa klisza, s? trwalsze ni? my, ludzie. Ale tak?e - pocieszam si? natychmiast - utrwalaj? nasze wizerunki, gesty, u?miechy, pozwalaj? wiedzie? potomnym, jak wygl?dali?my.

Z Olsztyna poci?g uniós? mnie do Sopotu. Pochmurne niebo nad równym jak stó? Ba?tykiem, dobrze znany pejza? widziany z okien Grand Hotelu. Ruszam na spacer, na molo prawie pusto. Po pla?y przechadzaj? si? nieliczni mi?o?nicy morza. Drobi? zakupiony wcze?niej bochenek chleba i rozdaj? mewom, kaczkom, ?ab?dziom. Potem, wdychaj?c jod, id? w miasto, wypijam herbat? w malowniczym dworku Sierakowskich i maj?c do wyboru kino lub teatr, wybieram ten drugi przybytek. "S?ug? dwóch panów" Goldoniego wyre?yserowa? na kameralnej scenie teatru Wybrze?e Giovanni Pampiglione - W?och znany w Polsce z wielu inscenizacji. W nie?atwej materii farsy porusza si? znakomicie, wype?niona wi?c po brzegi (sic!) sala bawi si? ?wietnie i nie szcz?dzi braw ma?o znanym aktorom.

Moj? wizyt? w Sopocie zawdzi?czam Marii Szab?owskiej i Krzysztofowi Szewczykowi, twórcom i gospodarzom programu "Przeboje 40-latków". Tym razem rozmawiamy o nieobecnych, za plecami szary horyzont z sylwetkami statków stoj?cych na redzie. Bli?ej brzegu kutry rybackie, a nad nimi chmura krzykliwego ptactwa. Oto sceneria wspominków, pomaga w nich magnetowid, odtwarzaj?cy stare programy. Rozbrzmiewaj? piosenki Andrzeja Zauchy, pojawia si? zgarbiona sylwetka Bu?ata Okud?awy, jest Wojtka Belona "Wolna Grupa Bukowina", jest Agnieszka Osiecka, Piotr Skrzynecki i tylu, tylu innych.

I nagle czuj? wdzi?czno?? dla elektronicznego urz?dzenia, ?e pozwala ich wszystkich zobaczy?. Bo jak inaczej opowiedzie? talent, jak s?owami przekaza? poczucie humoru, barw? g?osu, opisa? charakter tych, których nie ma.

Wracam do domu. Pi?kna dziewczyna z s?siedniego przedzia?u wysiada w stolicy i d?ugo ca?uje si? na peronie z jakim? szcz??liwcem. A potem... wraca do poci?gu. Na dworcu w Krakowie rzuca si? w ramiona innemu m??czy?nie z nie mniejsz? nami?tno?ci?. Bo przecie? wci?? ?yjemy, cho? czasem ponad si?y.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki