Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 18 marca


Kolega z podstawówki, tak?e liceum, zatem m??czyzna po pi??dziesi?tce, poczu? si? nagle ?le. Zwyk?a chwila s?abo?ci podczas skrobania samochodowej szyby. Na szcz??cie, nie zlekcewa?y? dolegliwo?ci i skorzysta? z lekarskiej pomocy. Specjalistyczne badanie wykaza?o tak powa?ne zmiany mia?d?ycowe, ?e delikwenta natychmiast poddano zabiegowi za?o?enia bajpasów. Mia? ch?opak fart. Trafi? w r?ce artysty czarodzieja, ale przede wszystkim fantastycznego kardiochirurga dra Jerzego Sadowskiego i dzisiaj spaceruje po Rabce jako rekonwalescent.

A móg? powi?kszy? grono tych wszystkich, którym nigdy nic nie dolega?o. Przewracali si? na ulicach, ga?li w fotelach, ko?cz?c lub zaczynaj?c kolejnego papieroska. Jak?e doskona?? maszyn? jest nasz organizm, jak?e równocze?nie tajemnicz?. Gdy samochód ma zamiar odmówi? pos?usze?stwa, s?yszymy jakie? stukanie, dzwonienie, zgrzytanie, co? si? zacina, przerywa, rz?zi. Nasz ustrój psuje si? po cichu. W ciszy wapniej? naczynia, przepuszczaj?c z coraz wi?kszym trudem ?yciodajn? krew, w?troba obumiera bezbole?nie, by nagle powiedzie? koniec. Badania, analizy - po co? Przecie? czujemy si? doskonale, mkn?c bez wytchnienia po kolejne doznania, haruj?c w pocie czo?a, zmagaj?c si? z codziennymi problemami.

Takie refleksje snuj?, spaceruj?c pod reglami, bo Zakopane ze wzgl?du na specyficzny klimat nie jest miejscem wskazanym dla ludzi maj?cych k?opoty kr??eniowe, skoki ci?nienia itp. Czy sam do nich nale??? A czy ja wiem? Chyba nie, skoro wiosna szumi w g?owie i co chwil? ruszam w po?cig za Fig?, która penetruje le?ne zakamarki i znika bez przerwy z oczu. Nawo?uj? zatem suk? i z owymi okrzykami nie jestem sam. Dra?ni mnie jedynie coraz cz?stsze u?ywanie ludzkich imion w odniesieniu do czworonogów. Przede wszystkim jest nietaktowne, bo ka?e odwraca? si? spaceruj?cym opodal Ludwikom, Klarom, Zuziom, którym wpisano w metryki wymy?lone przez rodziców, uzgodnione cz?sto po ci??kich bojach imiona, nagle takie same jak psie. Uwa?a si? je ponadto jakby za gorsze. Nie spotka?em jamnika Andrzeja, Jaros?awa czy Arkadiusza, ale Filipa wiele razy.

Jakby dla potwierdzenia powy?szego wywodu fax od znajomego dziennikarza, korespondenta z Niemiec. Nazwa? swego ulubie?ca bosko, bowiem Whisky, który to jamnior wedle relacji:

"Pod Bundestagiem bez ?enady

Zostawia swe wymowne ?lady

Z nas dwóch jest wolny tylko on

Tak ci donosi Cywi?ski z Bonn".

Majka szaleje na ?wietnie przygotowanych zboczach Kasprowego, podczas gdy znajomi, o paradoksie, grz?zn? w Austrii w topniej?cym ?niegu.

Jeszcze raz rzuci?em okiem na krytykowany w ubieg?ym tygodniu telewizyjny przebój "Wielki Brat". Wyeliminowano pierwszego uczestnika. Ca?o?? przeprowadzono z pomp? w nastroju wydarzenia najwy?szej rangi. Psycholog Jacek Santorski, dy?urny specjalista od traktatów na temat "Dlaczego kura dziobie pszenic??", wyszukuje korzy?ci p?yn?cych z tej kryminalnej symbiozy, odnajduje urok w ubeckich przes?uchaniach, sens w kapowaniu i intryganctwie. Przestaj? definitywnie ogl?da? kolejny okropny serial. Przyrzekam tak?e nigdy ju? do? nie wraca? na ?amach.

Mniej atrakcyjna telewizja to jednak pewna korzy??. Pozostaje wi?cej czasu na czytanie. Pani Maria Burek przys?a?a kolejny tomik wierszyków i piosenek. Autorka z Brennej pisze rzeczy osobiste, szczere do bólu i prawdziwe - przez to ujmuj?ce. A ?e czasem rym ma?o wyrafinowany, ?e pomys? nie najnowszy - nie szkodzi. Chwytaj? za serce i to mi wystarcza. Wszak serca takie u?ciski nie m?cz?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki