Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 21 kwietnia


Pami?ta?em, ?e pierwszy "Dzienniczek" napisa?em wiosn?, ale gdy zajrza?em do teczki z wycinkami, zatka?o mnie. To by?o 20 kwietnia 1997 roku, a zatem 5 lat temu. Pi?? ju? lat notuj? swe prze?ycia, spostrze?enia, refleksje. Pi?? lat najlepiej jak umiem przelewam na papier w?asne do?wiadczenia - czasem zwyk?e, b?d?ce udzia?em ka?dego zjadacza chleba, czasem niecodzienne, bo zwi?zane ze ?wiatem show-biznesu, w którym si? obracam. Dzi?kuj? wszystkim Czytelnikom za wspólnie sp?dzone chwile, tak?e za uwagi i opinie. Jedne pochwalne, inne krytyczne - wszystkie jednakowo cenne, bo stanowi? dowód, ?e te notatki po prostu kogo? obchodz?.

W nast?pne 5-lecie wkroczy?em godnie, zasiadaj?c za sto?em restauracji - laureata Nagrody Z?otej Kawki. Przyznana przez Galicyjsk? Akademi? Smaku, w której pracach od niedawna mam zaszczyt uczestniczy?, statuetka przypad?a w udziale Kopernikusowi. Kawcze Z?ote Jajo za potraw? dosta? lokal "Jarema". Pisa?y o tym gazety, wi?c zachwytów nad frykasami nie powtórz?. Natomiast pragn? wyrazi? prywatne uznanie, ba, entuzjazm dla Piotra Klamerusa - twórcy plastycznych wizerunków owych nagród. Jego sympatyczne ptaszysko i to, z czego ptaki zwykle si? wykluwaj?, to ma?e rze?biarskie arcydzie?ka, finezyjne, dowcipne, inne od figurek nie przypominaj?cych nikogo, mimo dumnych imion, jakie nosz?. Oscar czy Fryderyk to przy Pietrusiowych cude?kach bezduszne kloce.

Pisz? Pietrusiowych, bo tak te? zwracam si? do zakopia?skiego artysty osiad?ego w Chocho?owie. Pozna?em go dawno, gdy udziela? si? w pracowni scenograficzno-dekoratorskiej Teatru STU. Dzi? jest twórc? samodzielnym, niestety, moim zdaniem nie docenianym na miar? talentu i mo?liwo?ci.

Ze zgroz? wys?ucha?em i obejrza?em teledysk z hymnem reprezentacji pi?karskiej. ?piewany przez t?ustego i spoconego eleganta o aparycji prowincjonalnego mafioza na tle chóru "kiboli" z marsowymi obliczami, heroiczny gniot jest popisem grafomanii i braku gustu. W czasach propagandy sukcesu, gdy Polska ton??a w patriotycznych frazesach, potrafiono zdoby? si? na dystans i ?art. "Entliczek pentliczek, co zrobi Piechniczek" - nuci? ?azuka i dalej "Uliczk? znam w Barcelonie, w uliczk? wychodzi Boniek" - lekko, bez emfazy i nachalnego optymizmu. Dzisiaj wolni, demokratyczni, pozbawieni kompleksów, bliscy cywilizowanemu ?wiatu, do nijakiej gry do??czamy pozbawion? wdzi?ku okropn? kantat? o narodowej wielko?ci.

Umar? norweski podró?nik i pisarz Thor Heyerdahl. Bohater dzieci?stwa. Jego ksi??k? o wyprawie tratw? z drzewa balsa zna?em niemal na pami??. Z?o?ony w kwadrat koc to by?a moja Kon-Tiki, a parkiet pokoju rodziców zamienia? si? w Pacyfik. To od niego dowiedzia?em si? o lataj?cych rybach, rekinach, Polinezji. Wspó?czesne dzieciaki maj? innych idoli, inne wzory. To supermeni o ?elaznych mi??niach, uzbrojeni w nowoczesny sprz?t, szybcy, zdecydowani, pragmatyczni w d??eniu do celu i ocenie sytuacji. Jak?e romantycznie naiwny jawi si? przy nich mój dobrotliwie u?miechni?ty, szczup?y Skandynaw. Jak?e n?dzna przy komputerowych zabawkach moja zrobiona z koca tratwa.

Nag?a wiadomo?? o ci??kiej chorobie Jacka Kaczmarskiego i imponuj?ca w swym rozmachu akcja pomocy dla barda. Oczywi?cie za?piewam i ja podczas studenckiej kwesty w klubie "38". Bo te? ze studenckim ?rodowiskiem zwi?za? swe losy najmocniej, ze studenckiego festiwalu wyrós?. Wiele lat temu w duecie z niejakim Gierakiem wykonywa? w Rotundzie song o tytanach, a ja wiedzia?em, ?e b?dzie tytanem autorskiej piosenki. Zawsze na powitanie mówi? do mnie "Cze??, byku" i rad b?d? us?ysze? te s?owa, gdy wróci zdrowy z Austrii.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki