Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 19 maja


To b?dzie historia o wi?niowym portfelu. Znalaz?em go ?ci?le rzecz ujmuj?c - znalaz?a moja Figa podczas spaceru na krakowskich B?oniach. Elegancki, skórzany przedmiot firmy Pelican by? pusty - wida? ukradziono go wcze?niej i opró?niono z zawarto?ci. Tylko w jednej ? przegródek tkwi?a legitymacja MPK, upowa?niaj?ca w?a?ciciela dokumentu do korzystania z autobusu 192. Obok zdj?cia nieznajomej dostrzeg?em imi? i nazwisko, zaraz wi?c po powrocie do domu otwar?em ksi??k? telefoniczn?, by nawi?za? kontakt z pani? Mari? Ba?el?.
Abonentów o takim nazwisku jest - niestety - wielu, tote? rozpocz??em ?mudne wydzwanianie, po??czone z ka?dorazowym t?umaczeniem powodu moich stara?. Bywa?o ró?nie - jedni dzi?kowali, informuj?c, ?e sprawa ich nie dotyczy, inni zachowywali nadmiern? ostro?no?? jakby przeczuwaj?c kant jaki? czy prób? naci?gni?cia na znale?ne. W pewnym momencie zdawa?o si?, ?e poszukiwania zako?cz? sukcesem, gdy pani po drugiej stronie drutu powiedzia?a, ?e chodzi o jej szwagierk? i poda?a numer telefonu. Szwagierka natomiast wyrazi?a zdziwienie, bo od dawna niczego pono? nie zgubi?a. Tak wi?c wi?niowy portfel, nale??cy do mojej rówie?niczki (okre?laj? to cyfry PESEL) le?y na pó?ce i czeka na powrót do damskiej torebki.
Spacery z psem to pouczaj?ce spotkania z innymi psiarzami, nieko?cz?ce si? rozmowy o ulubie?cach, ich charakterach, nawykach, upodobaniach. To tak?e coraz mocniejsze przekonanie, ?e ?adna si?a nie zmusi mnie do wzi?cia udzia?u w wystawie, ubieganiu si? o medale, dyplomy i zachwyty nad ukochanym czworonogiem. Psy maj? kompletnie gdzie? te wszystkie zaszczyty, s?u??ce jedynie ich panom do leczenia kompleksów i poprawiania samopoczucia. Na dodatek i tu, w kynologicznej bran?y, decyduj? koterie, uk?adziki i towarzystwa wzajemnej adoracji wydaj?ce nierzadko werdykty k?amliwe, sobie jedynie wygodne. Wiele razy s?ysza?em, ?e zwierz?, zdyskwalifikowane w krajowych konkursach, jecha?o za granic? i zdobywa?o najpowa?niejsze premie.
Pragn? by? w?a?ciwie zrozumiany i nie chc? nikogo urazi?, ale dostrzegam znami? koniunktury i totumfactwa tak?e w przyznawaniu honorów istotom dwuno?nym, czyli nam, ludziom. Przy okazji nadania honorowego obywatelstwa Krakowa Zbigniewowi Brzezi?skiemu czytam list? innych, wcze?niej wyró?nionych. Jakimi? to szczególnymi zas?ugami dla naszego grodu popisa? si? kontrowersyjny polonus Edward Moskal? Czy stawianie go obok takich autorytetów, jak papie? czy Jan Nowak-Jeziora?ski nie jest, delikatnie rzecz ujmuj?c, nadu?yciem?
Obejrzana przed paroma dniami wystawa fotograficzna Zbigniewa ?agockiego "Znajomi z Krakowa" to galeria ?wietnych zdj??, ale tak?e przegl?d twarzy, których w?a?ciciele zrobili dla tego miasta znacznie wi?cej ni? wielu "honorowych". Powinni koniecznie pami?ta? o tym wszyscy szafuj?cy tytu?ami. Po?ród wielkich nie mo?e by? miejsca dla przeci?tnych.
Obok okropnych "Spotka? z Ballad?" (werdykt ten stawiam z ?alem, bo kiedy? wyst?powa?em w tym programie) pojawi?o si? co? jeszcze bardziej szmirowatego i w z?ym gu?cie. To obsadzone niemal tymi samymi aktorami, ?enuj?ce widowisko "Statek szalony, czyli p?yniemy na wysp? bezludn?". Nieustaj?cy popis prostactwa, braku poczucia humoru i wykonawczej bezradno?ci firmuje satyryk Leszek Kuma?ski: -Zadziwia mnie jednak jeszcze jedna rzecz - sk?d twórcy tego gniota bior? publik?? Gdzie szukaj? gotowych do wspó?pracy, aprobuj?cych odgrzewane wice, rozentuzjazmowanych z byle powodu cymba?ów? Taka widownia przecie? sankcjonuje tych, którzy si? przed ni? popisuj?, daj?c im sygna?, ?e jest fantastycznie i ?miesznie, gdy tak naprawd? chce si? p?aka?.
Ci, którzy kiedy? oklaskiwali Stuhra i Sobczuka w ich na wskro? inteligentnej zabawie, wygwizdaliby dzisiejsze nieudolne na?ladownictwo. Ale oni siedz? w domu i za?amuj? r?ce nad losem dawnych, ambitnych telewizyjnych przedsi?wzi??.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki