Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 12 pa?dziernika


Miniony tydzie? zacz?li?my mocnym uderzeniem. Nie spodziewa?em si?
tak serdecznej i gor?cej reakcji publiczno?ci, która przysz?a do
filharmonii na jubileuszowy (20 lat) koncert Pod Bud?. By?o rodzinnie i.., owocowo. Organizatorzy imprezy prosili bowiem widzów o przyniesienie jakiego? przetworu, wi?c foyer zape?ni?o si? d?emami, sokami i innymi pyszno?ciami domowego wyrobu. Kiedy kwiaciarki z Rynku G?ównego wnios?y na estrad? kosz kwiatów, ze wzruszeniem u?wiadomi?em sobie, jak bardzo jestem zwi?zany z tym miastem. Przy okazji zbieramy ponad 14 tys. z? dla krakowskiego Liceum Muzycznego.

Za? na Ma?ym Rynku wielki namiot. Wewn?trz ?awy i sto?y, estrada czyli rzecz wzi?ta z niemieckiego pejza?u. W takich miejscach przy d?wi?kach muzyki nasi zachodni s?siedzi jedz?, pij? i ?wi?tuj?. Poszed?em z ?on?,
by spo?y? golonk? i popi? piwem. I musz? stwierdzi?, ?e oprócz namiotu, beczek ze z?ocistym napojem, kie?basek skwiercz?cych na grillu, przyjecha?y do nas tak?e niemieckie ceny. Za dwie, skromne zreszt? porcje wspomnianej golonki i dwa du?e piwa (ma?ego nie podaj?!) zap?aci?em 46 z?. Lekka przesada. Za te pieni?dze zjedliby?my 3 porz?dne obiady w mojej ukochanej male?kiej jad?odajni opodal, bo przy Siennej.

W ?rod? jurorowa?em w Rotundzie na kolejnej edycji "?piewa? ka?dy mo?e". Idea mikrofonu otwartego bardzo spodoba?a si? publice. Bo ludzie lubi? patrze? na bli?nich, gdy ci wystawiaj? si? na strza?. A stawanie przed mikrofonem i gremium oceniaj?cych to wszystko zawodowców, stawanie oko w oko z pe?n? sal?, stawanie obok prowadz?cego imprez? Zbyszka Ksi??ka, który potrafi "przy?o?y?" - to nic innego, tylko w?a?nie wystawianie si? na strza?. Czasem jest ?miesznie, czasem ?enuj?co, czasem ciekawie. A ?e zabawa potrzebna, niech ?wiadczy fakt, ?e by?a jedn? z pierwszych artystycznych prób Grzegorza Turnaua.

W pi?tek sko?czy?em 48 lat. Tego dnia pracuj? w Teatrze STU - jaka? okoliczno?ciowa feta. Zaje?d?am na parking przy ul. W?óczków i widz? ?wiece p?on?ce w jednym miejscu. Na pami?tk? zdarzenia tragicznego, które
ju? do ko?ca ?ywota zawsze b?dzie zak?óca?o spokój mych urodzin. 6 lat temu zgin?? J?drek Zaucha, zastrzelony przy swoim aucie, gdy wybiera? si? do mnie na wódk?. Pami?tam ten wieczór, jakby to by?o wczoraj. Biesiadujemy przy stole, czekamy na Andrzeja, który ko?czy spektakl "Pana Twardowskiego". I dzwoni telefon z wie?ci?, ?e zdarzy?o si? co? strasznego i bezsensownego, co?, co w naszym ?yciu sporo zmieni?o, co?, co zabra?o nam kumpla, a naszej kulturze niezwykle utalentowanego artyst?.

Sobotni wieczór natomiast sp?dzam w Zakopanem. Tutaj na kempingu pod skoczni? odbywa si? od paru lat spotkanie znajomych; którzy ?ci?gaj? z ró?nych stron, by upiec barana, zabawi? si?, po?piewa?. Jest ch?odno gdy spacerujemy po zat?oczonych Krupówkach, podmuchy jesiennego wiatru ka?? wraca? do domu, gdzie zastawione sto?y. W ruch id? gitary, akordeon, wydzieramy si? do bia?ego rana, a repertuar jest obszerny. Od przy?piewek góralskich, przez piosenki biesiadne do ambitnych kawa?ków z tekstem. Rozstajemy si? na rok, wracam do Krakowa od?wie?ony tym spotkaniem, podczas którego zapomnia?em na chwil? o wszystkich codzienno?ciach, zapomnia?em o pi??dziesi?tce na karku i wielu jeszcze sprawach, które chcia?bym wyrzuci? z pami?ci.

W samochodzie s?ucham najnowszej p?yty Boba Dylam. którego czas si? nie ima, który wci?? ma co? nowego do za?piewania i zagrania który pozostaje sob? i nie poddaje si? modom. Ciekawe, czy gdzie? w dalekiej Ameryce ma grup? znajomych, z którymi raz w roku piecze barana



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki