Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 29 czerwca


Doniesienia, jakimi karmi? nas media, s? cz?sto tak absurdalne, ?e a? wydawa?oby si? wyssane z palca - klasyczne dla tzw. sezonu ogórkowego. Tymczasem, o zgrozo, to ca?kowicie realne dowody coraz g??bszej psychozy, w jak? popadaj? elity. Zamiast sko?owanemu narodowi dawa? przyk?ad opanowania, rozwagi, zdrowego rozs?dku, mno?? bezsensowne inicjatywy, zg?aszaj? coraz g?upsze pomys?y, konsekwentnie d???c do stanu, w którym paranoja zacznie oznacza? normalno??.

Przecie? faceta wnioskuj?cego znakowanie kokardkami braci Kaczy?skich powinno si? natychmiast odzia? w kaftan i zawie?? do "czubów". Nie inaczej nale?a?oby post?pi? z pomys?odawcami sprowadzenia do kraju prochów gen. Stanis?awa Maczka. Uznali bowiem, ?e szcz?tki wybitnego rodaka nie mog? spoczywa? w plugawej ziemi holenderskiej, gdzie ruja i porubstwo, a aborcji dokonuj? w ka?dej bramie. Lada moment zaka?? handlu tulipanami i chodzenia w drewnianych trepach. Wiatrakom te? powiedz? precz, bo holenderskie. Nie potrafi? natomiast usun?? z naszego pejza?u jednego tamtejszego elementu - depresji. Tylko ?e w polskim wydaniu chodzi o umys?ow?.

Popularna solistka opuszcza popularny zespó?. Ma prawo. Czytam wi?c wypowied? jednego z jej by?ych towarzyszy estradowych podbojów. Stwierdza s?odko i wyrozumiale, ?e przecie? niewiasta chce urodzi? potomka, ?e chce zakosztowa? uroków wspólnoty ma??e?skiej. W takiej w?a?nie, a nie innej kolejno?ci. Zaiste kole?e?ska to przys?uga, w spo?ecze?stwie przyjaznym i tolerancyjnym dla nie?lubnych dzieci, dla wszelkiej inno?ci, dla jakichkolwiek odst?pstw od przyj?tych, skostnia?ych norm i regu?.

Jednocze?nie to samo spo?ecze?stwo przymyka oko na ?amanie podstawowych przepisów obyczajowych i moralnych, gdy w gr? wchodzi ch?? zysku, kariery, popularno?ci. Rodzicom pozna?skich chórzystów zale?y wy??cznie na tym, by ci je?dzili po ?wiecie, zdobywali uznanie i zaszczyty, wyró?niali si? w szarym t?umie. Ob??kany p?d do s?awy jest silniejszy ni? obawa o psychiczne zdrowie w?asnych dzieciaków.

Plenerowy koncert w Grodzisku Wielkopolskim pozwala obejrze? 700-letnie miasto, znane dzisiaj bardziej z powodu I-ligowej dru?yny pi?karskiej Groclin ni? popularnego niegdy? grodziskiego piwa. To ostatnie próbuje powróci? na rynek, jest specyficzne w smaku, do?? cienkie, o s?omkowej barwie, mocno spienione, mawiaj?, ?e powinno si? je pi? z sokiem. A zabytkowa studnia o. Bernarda z W?brze?na, z której kiedy? czerpano potrzebn? do produkcji trunku wod?, obudowana w po?owie XIX w. drewnian? a?urow? konstrukcj?, przypomina o niezwyk?ych w?a?ciwo?ciach tutejszej H20. Rzeczywi?cie, zaparzona w niej zwyk?a torebkowa herbata jest doskona?a.

I jeszcze wypad do My?lenic na Zarabie. T?umy ?wi?tuj? tutaj dni mojego wakacyjnego miasteczka. Po?o?one nad Rab?, w której nauczy?em si? p?ywa? i ?apa?em na r?k? ryby, odwiedza?em dawno temu, gdy trakt zakopia?ski przecina? jeszcze rynek. Przyje?d?a?em tu z Lubnia furmank? na targ. Podró? trwa?a kilka godzin w letnim skwarze pojazdem pozbawionym wygód. Mijali?my Pcim, Stró??, by dotrze? wreszcie do celu, jakim by? gwarny plac, gdzie handlowano wszystkim potrzebnym dla wiejskiej egzystencji.

Dzisiaj mkn? dwupasmow? drog? i na stacji benzynowej, tu? przed zjazdem w kierunku centrum, przesiadam si? do... samochodu renault mona - sic z 1920 r. Takim bowiem zabytkowym wehiku?em postanowili uhonorowa? mnie pa?stwo Gra?yna i Maciej Mirkowie - w?a?ciciele i pasjonaci zabytkowego auta. Rozparty zatem na tylnym siedzeniu owego cacka, w asy?cie jeszcze jednego "staruszka", ze wspomnianymi ju? sprawcami ca?ej niespodzianki odzianymi w stroje z epoki, przemieszczam si? dostojnie ulicami My?lenic, pozdrawiany przez przechodniów sun?cych w kierunku estrady. Dla cz?owieka nosz?cego w sobie tyle sentymentu dla przesz?o?ci, frajda nie lada.

A po imprezie jeszcze pi?kny prezent - namalowana przez Marka Ja?kowca akwarela przedstawiaj?ca mnie za kierownic? wiekowej maszyny. Takie chwile pozwalaj? zapomnie? o ca?ym zgie?ku wspó?czesno?ci i cz??ciej t?skni? za minionym.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki