Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 13 lipca


Zmar? Andrzej Jaroszewski. Radiow? karier? zaczyna? w Krakowie - pami?tam prowadzone przez niego przed laty gie?dy piosenki. Potem osiad? w stolicy zwi?zany z I Programem Polskiego Radia. Konferansjer, dziennikarz, znawca jazzu, obdarzony wieloma umiej?tno?ciami, ale przede wszystkim ogromnym towarzyskim urokiem. ?wietnie radzi? sobie na estradzie odziany w smoking, który umia? nosi? z gracj?, mimo ?e naprawd? najlepiej czu? si? w d?insowej koszuli z ekstra mocnym bez filtra w d?oni i szklaneczk? jakiego? trunku, w?ród znajomych, których mu nie brakowa?o. Ka?da moja nawet przypadkowa wizyta w warszawskiej rozg?o?ni by?a okazj? do zamienienia kilku ciep?ych s?ów.

Odszed? jeden z najciekawszych ludzi powojennych mediów - wzór do na?ladowania dla borykaj?cej si? z ojczystym j?zykiem m?odzie?y. Tymczasem poczytna gazeta ma na jego temat informacj?, ?e posiada? ciep?y g?os i ?e w ubieg?ym roku otrzyma? Z?oty Krzy? Zas?ugi. Jak?e znamienne to dla czasów, w których na piersiach tylu miernot zawis?y odznaczenia znacznie wy?szej rangi.

Badania sonda?owe wykazuj?, ?e ponad 40 proc. rodaków uwa?a Kraków za wizytówk? Polski. Dziennikarka prosi mnie o komentarz w tej sprawie, wyra?am zatem zdziwienie, ?e nie 90 proc. i ko?cz? wypowied? uwag?, ?e w Warszawie mo?na mieszka? jedynie za kar?. Jednocze?nie cz?sto stykam si? z opini?, i? tworzymy spo?eczno?? hermetyczn?, niech?tn? dla obcych, koteryjn?, a nade wszystko pe?n? uk?adów i zale?no?ci.

Ostatnia awantura zwi?zana bezpo?rednio z osob? Krzysztofa Pendereckiego zdaje si? takie s?dy potwierdza?. Wypowiedzi dyrektorów ró?nych podwawelskich festiwali próbuj? nie?mia?o zasugerowa?, ?e pomoc miasta dla ich dzia?alno?ci jest symboliczna, podczas gdy autorytet i si?a ra?enia s?ynnego kompozytora nakazuj? magistrackiemu trzosowi niezwyk?? hojno??. Czuje si? w tych wypowiedziach l?k przed oznajmieniem bolesnej prawdy, l?k charakterystyczny dla s?abszych, mniej utytu?owanych, po prostu mniej mog?cych.

Wyr?cz? zatem wszystkich, którym obawa sznuruje usta i powiem od siebie - faceta nie dotowanego przez nikogo, nie sponsorowanego przez ?adne gremia, zatem wolnego od obowi?zkowych uk?onów i konwencjonalnych uprzejmo?ci. ?yje w cieniu Sukiennic ca?a plejada osób wybitnych, zas?u?onych, uznanych na ?wiecie, ale nie wymagaj? od w?adz wyj?tkowego traktowania, specjalnych, przede wszystkim finansowych, wzgl?dów. ?enuj?ce s? pretensje ma??onki mistrza do prezydenta, ?e ten nie konsultuje z ni? personalnych decyzji. Do jakich funkcji uzurpuje sobie prawo wspomniana dama? Od kiedy to prywatne osoby rozdaj? stanowiska i fotele?

Wycofanie nazwiska z nag?ówka imprezy b?d?cej szans? dla m?odych muzyków to nie tylko pokaz ca?kowitego braku klasy, to oburzaj?ca postawa pedagoga, by?ego notabene rektora tutejszej Akademii Muzycznej. My?lenie w kategoriach - na z?o?? w?adzy zaszkodz? dzieciakom - dowodzi pychy i samouwielbienia, które nie przystoi wielkim. To oni w?a?nie powinni wyst?powa? w roli mecenasów i opiekunów, wspomaga? kas? i talentem.

Rang? festiwali wyznaczaj?, w moim przekonaniu, nie encyklopedyczne nazwiska i nad?te, wyfiokowane towarzystwo na widowni, ale rzeczywiste zainteresowanie i potrzeba wzrusze?. Potwierdzaj? to przedsi?wzi?cia: Zonia, Gierata czy nawet coroczne studenckie ?piewanie.

Kraków zawiód? pono? Pendereckich, rozczarowa?, nie dopie?ci?. ?a?uj? zatem pobytu w nim - przecie? mogli mieszka? wsz?dzie. Padaj? nazwiska ?wiatowych stolic, zamo?niejszych, g?o?niejszych, posiadaj?cych zupe?nie inne mo?liwo?ci.

Badania sonda?owe wykazuj?, ?e ponad 40 proc. rodaków uwa?a nasze miasto za wizytówk? Polski. Jestem g??boko przekonany, ?e ów wynik nie zmaleje nawet o u?amek, je?li pa?stwo P. przenios? si? do Tokio.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki