Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 12 pa?dziernika


Tydzie? pod znakiem Studenckiego Festiwalu Piosenki, którego organizatorzy wci?gn?li mnie w wir wydarze? prokuruj?c urodzinowy koncert (10. min?? 54. rok moich doczesnych zmaga?). Na nim zacne grono polskich estradowców wykona?o wiele piosenek, jakie napisa?em. Od strony literackiej ca?y bez wyj?tku repertuar by? moim dzie?em, kompozycje dzieli?em z Janem Hnatowiczem - on to bowiem wspiera mnie w muzycznej materii i pozostaje jedynym bodaj w tym kraju w lot odczytuj?cym "malinowe" intencje. Tote? brawa, jakie bito, tak?e Ja?kowi si? nale?a?y.

Dwa dni wcze?niej obejrza?em podobn? w zamy?le imprez?, tyle tylko, ?e dotyczy?a utworów Zygmunta Koniecznego. Radzono sobie z nimi ró?nie, g?ównie za spraw? niezwyk?ego talentu autora, który wsparty zjawiskowymi interpretacjami Ewy Demarczyk zawiesi? poprzeczk? bardzo, bardzo wysoko - prawie nie do przeskoczenia. Najbardziej podobali mi si? zatem ci wszyscy, którzy próbowali zmierzy? si? z klasyk? po swojemu, nie demoluj?c jednak pierwowzoru. Uda?o si? to g?ównie Katarzynie Groniec oraz fantastycznemu Mariuszowi Lubomskiemu. Jego wersja "Pszenicznego ?anu" - dotychczasowego ?elaznego hitu Mieczys?awa ?wi?cickiego - niew?tpliwie przed?u?y ?ycie pi?knej ballady, je?li tylko zostanie nagrana i lansowana.

Nie mam zamiaru porównywa? si? z wielkim Zygmuntem K., ale gdy chodzi o mój repertuar, to te? s?u?y?o mu raczej w miar? wierne na?ladownictwo naznaczone indywidualnym pi?tnem wykonawcy, mniej wersje rewolucyjne. Tutaj znowu uj?? mnie wspomniany Lubomski - tegoroczny juror ("Piosenka o mojej ulicy"), ale tak?e brawurowy Wiktor Zborowski ("Jak kapitalizm, to kapitalizm"), Piotr Machalica ("Panowie do sto?u"), Hania Banaszak z Mirkiem Czy?ykiewiczem ("Blues o starych s?siadach"). A mo?e jako facet, który na co dzie? ?piewa te piosenki i ma gdzie? zakodowany ich kszta?t i brzmienie, od razu uruchamiam mechanizm zbyt krytyczny wobec jakichkolwiek nowinek? A mo?e moja konserwatywna natura i przywi?zanie do tradycji s? przeszkodami w zrozumieniu i ca?kowitym zaakceptowaniu podobnych inicjatyw?

Jedno jest pewne - organizatorzy i twórcy ca?ego przedsi?wzi?cia po?wi?cili mu wiele serca i pracy i za to chcia?bym wszystkim gor?co podzi?kowa?. Nie ma na dodatek drugiego w Polsce takiego festiwalu, który podj??by podobne wyzwanie. St?d przecie? wyjrza?em na dzienne ?wiat?o, st?d wyro?li moi m?odsi ?wietni koledzy. To w?a?nie krakowskie zmagania pozwalaj? wierzy?, ?e krajowa lekka muza to nie tylko g?upawy u?mieszek telewizyjnego pseudoshowmana i zawodzenie panienki wybranej podczas jednego z dziesi?tek castingów. Udzia? publicznej telewizji by? tego roku bardzo powa?ny. ?ycz? zatem laureatom, by zostali gwiazdami mediów, bym o ich istnieniu nie dowiedzia? si? dopiero za rok, gdy przyjad? na kolejny konkurs pod Wawel. Tak, niestety, sta?o si? z ubieg?oroczn? zwyci??czyni?, niezwykle zdoln? i wykonawczo dojrza?? Iwon? Loranc. ?ycz? piosence studenckiej dalszych wspania?ych lat, twórcom weny, a organizatorom dalszej determinacji w staraniach. Trwajcie!

Nie by?em w Piwnicy pod Baranami na promocji ksi??ki Bogdana Loebla "Z?ota tr?bka". ?a?uj?, autora bowiem podziwiam od dawna za teksty Blackoutów, pó?niej nadwornego wierszopisa Tadeusza Nalepy, wreszcie za tomiki poetyckie i proz?. Ostatni? powie?? poch?on??em jednym tchem i wierzcie, niezwyk?a to lektura. Bo niezwyk?y te? twórca. Schowany gdzie? daleko od zgie?ku i jupiterów, nie bierze udzia?u w walce o presti?owe nagrody (oj, ta promocja!). Namawiam wszystkich, by zas?uchali si? w d?wi?ki z?otej tr?bki, zanim narodowym poematem stanie si? "Chamstwo w pa?stwie".



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki