Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 16 maja


Juwenalia - okres radosnej studenckiej zabawy - czas ?akowskich harców - splamiony krwi?. B?agam, nie pos?dzajcie mnie o wapniackie gderanie w stylu: "za moich czasów tego nie by?o", ale przecie? wychodzili?my na ulic? barwnym t?umem, pili?my piwko, robili?my pewnie cz?sto ró?ne idiotyzmy - wsz?dzie jednak towarzyszy?a nam sympatia gapiów, akceptacja spo?ecze?stwa wyrozumia?ego dla m?odzie?czej fantazji go?ow?sów. Nikomu nie przysz?o zap?dza? nas do enklaw, koszarowa? w akademikach. Obdarzeni przywilejem darmowych przejazdów miejsk? komunikacj?, przemierzali?my Kraków wzd?u? i wszerz przez okr?g?? dob?, maj?c ?wiadomo??, i? naprawd? wzi?li?my gród w posiadanie. Dzisiaj wspomniane wydarzenia zminimalizowano do lokalnych wymiarów terytorialnych, mimo to budz? agresj? bandziorów, jak wszystko, co obce krety?skiej ideologii spod znaku szalika.

Nie mam zamiaru wraca? do rozwa?a?, kto zawini?, nie mam zamiaru os?dza? policji, w?adz miasta ?odzi, przed?u?a? beznadziejnej debaty o stanie pa?stwa i jego s?u?b. Wiem jedno - dziwnym zrz?dzeniem losu kule trafi?y nie tych, których nale?a?o pacyfikowa?. Wiem tak?e, ?e sejmowej dyskusji na temat tragicznych zaj?? przys?uchiwa?a si? zaledwie garstka parlamentarzystów! To skandal za nasze pieni?dze. Z takimi "elitami" daleko nie zajedziemy.

Tymczasem Klub Absolwenta UJ og?osi? konkurs na anegdot? z ?ycia prastarej uczelni pod tytu?em "O tempora! o mores!". Jako ?e poproszono mnie o zostanie jurorem zabawy, przegl?dam nades?ane internetow? poczt? facecje, by w ko?cu wraz z Mieczys?awem Czum? i Leszkiem Mazanem wyda? w?a?ciwy werdykt w sprawie. Historyjki bliskie, bo z udzia?em osób cz?sto dobrze znanych, osadzone w realiach, w których kiedy? funkcjonowa?em jako posiadacz indeksu. Te starsze, odkszta?cone nieco przez cz?ste podawanie z ust do ust, mo?e nawet ubarwione zgodnie z oczekiwaniami s?uchaczy. Te nowsze - bardziej autentyczne, bo mniej odleg?e w czasie, ?atwiejsze do zweryfikowania.

Zacytuj? tak? s?dziw? i tak? m?od?. Pierwsza, mimo wieku, jak?e aktualna. Jeden z najwspanialszych znawców polskiej literatury Kazimierz Wyka pyta seminarzystów o niejakiego Cezarego Le?e?skiego. Po raz trzeci bowiem nie pojawi? si? na zaj?ciach. "Zapisa? si? do szko?y nauk politycznych" - t?umaczy koleg? Ludwik Flaszen (pó?niejszy znany cz?owiek teatru). "Czy?by chcia? zosta? dyplomat??" - zastanawia si? profesor. - "Ee, to by nie potrzebowa? studiowa?".

Druga krotochwila pochodzi z Collegium Medicum. Egzamin z ginekologii i po?o?nictwa - nale?y poda? objawy ci??y. Nieszcz?sny indagowany duka: "Brak miesi?czki, powi?kszenie brzucha". "To ja jestem w ci??y!" - wykrzykuje profesor - "mam brzuch, nie mam miesi?czki, a jak pana s?ucham, to mam nudno?ci".

Nie nale?a?em do prymusów. Otrzymywa?em wprawdzie nieraz noty bardzo dobre, ale tak?e oblewa?em kolejne podej?cia. Gramatyka historyczna stanowi?a trud ponad moje si?y, zw?aszcza ?e na IV roku polonistycznej edukacji pojawi?a si? jak?e kusz?ca przygoda z gitar?, zako?czona w moim przypadku uprawianiem zawodu estradowca, a nie nauczyciela. Mi?ym wi?c dla mnie wydarzeniem by?o pojawienie si? ksi??ki Ewy Lipi?skiej pt. "Ksi??yc w butonierce". S? to ?wiczenia dla cudzoziemców, doskonal?ce sprawno?? rozumienia ze s?uchu na podstawie tekstów piosenek ni?ej podpisanego. Adnotacja w górnym rogu ok?adki - poziom zaawansowany.

Zatem ja, który nie napisa? magisterskiej pracy, w roli tego, który przybli?a ojczyst? mow?. Podr?cznik zosta? pi?knie wydany, zawiera tak?e p?yt? z nagraniami i wyszed? nak?adem wydawnictwa Universitas. Jeszcze jedna mi?a sercu anegdota.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki