Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 27 czerwca


Gdyby przyj?? istnienie jakiego? turystycznego kanonu, to w Hiszpanii jednym z najistotniejszych jego punktów jest niew?tpliwie corrida. Podj??em zatem heroiczn? decyzj?. Postanowi?em pokona? wszelkie s?abo?ci, podda? ci??kiej próbie manifestowan? wci?? i wsz?dzie mi?o?? do czworonogów. Zasi?gn??em j?zyka, uzyska?em informacj?, gdzie, kiedy, za ile? Widowisko nie jest tanie, a ceny biletów zale?? nie tylko od po?o?enia miejsc siedz?cych wzgl?dem areny, rosn? te? gwa?townie, gdy owe miejsca kryje b?ogi cie?. Jednak?e dwa dni przed oczekiwanym spektaklem, zupe?nie przypadkowo wieczorow? por? w??czy?em w hotelu telewizor. Transmitowano akurat wydarzenie, jakiego naocznym ?wiadkiem mia?em zosta? niebawem. Po kilku minutach spojrzeli?my na siebie z ma??onk? z g??bokim niekonsultowanym werbalnie przekonaniem, ?e ?adna si?a nie ka?e nam ogl?da? tej obrzydliwej ka?ni. Nie nazw? bowiem inaczej jatki, podczas której kompletnie wyczerpane i zdezorientowane zwierz? kolejny raz z trudem próbuje d?wign?? si? z piasku pola zmaga?, by wreszcie otrzyma? ostateczne pchni?cie od wyszywanego z?ot? nici? bohatera.

Nie próbujcie przytacza? g??bokich historycznych motywacji i uwarunkowa?, nie podpierajcie si? autorytetami wielkich tego ?wiata. Je?li Hemingway lub Picasso kochali rze?ni? - trudno. Jednak adoracja wstr?tnego procederu do rangi szlachetnej walki nie podnosi. Kto w ogóle nada? tej ohydzie miano walki byków? Gdyby? to one mi?dzy sob? bój toczy?y - pó? biedy. Tymczasem s? metodycznie torturowane przez zgraj? wykwalifikowanych os?abiaczy, by w ko?cu stan?? bez cienia szansy przed idolem podnieconego krwi? t?umu. Jeden z najwi?kszych tutejszych matadorów, niejaki Manolete, zosta? ?miertelnie raniony przez byka w 1947 roku na arenie w Linares. Jest to chyba jedyna corrida, jak? potrafi?bym znie??.

Do Toledo po?o?onego o godzin? jazdy od Madrytu trafiamy w Bo?e Cia?o. Muzea i wi?kszo?? ?wi?ty? s? zatem zamkni?te, ale mamy jedyn? w roku okazj? ogl?da? wspania?? kolorow? procesj?, pochód niezwyk?y i bajkowy. Który? z wielu placów miasta, udekorowany flagami narodowymi oraz ko?cielnymi, zalewa wsz?dobylskie s?o?ce, balkony i okna oblepione od?wi?tnie ubranymi gapiami. Jad? konni w paradnych strojach, za nimi orkiestra, pó?niej 3-metrowa srebrna monstrancja z 1524 roku, noszona tylko podczas tej w?a?nie uroczysto?ci.

Notable miejscy z insygniami w?adzy zawieszonymi na piersiach, dziewcz?ta w ?nie?nobia?ych sukienkach i dostojne matrony w czerni z przepi?knymi koronkowymi mantylami, czyli ozdobnymi chustami na g?owach. I jak to cz?sto u po?udniowców, dostoje?stwo pomieszane z atmosfer? pikniku, nabo?ne skupienie z szerokim u?miechem. Wyszli z gotyckiej katedry i wróc? do niej, pokonuj?c d?ug? p?tl? po?ród w?skich i kr?tych uliczek. Jeszcze tylko rozlegn? si? salwy, a pó?niej kolorowy t?um wype?ni bary i restauracje. To tutaj powstawa?y arcydzie?a ze s?ynnej toleda?skiej stali, to tutaj sp?dzi? ca?e niemal ?ycie El Greco - rodak w ko?cu mojej lepszej po?owy. Wpatrywa?em si? w jego strzeliste, natchnione malarstwo w Prado, zadziwiony nowatorstwem tej kreacji. Goya mnie urzek? - wspomniany Krete?czyk za? zadziwi?. Podpisywa? zreszt? swoje dzie?a u?ywaj?c greckiego alfabetu.

I jeszcze wycieczka do Segowii po?o?onej na wzgórzu ze s?ynn? fortec? zwan? Alkazarem. Przypomina nieco ba?niowy zamek, ale gdzie? mu, b?d?cemu rekonstrukcj? zniszczonej przez po?ar twierdzy, do oryginalnego rzymskiego akweduktu z I w. naszej ery. U?ywano go jeszcze do ko?ca XIX w.!

Po drodze wizyta w Eskurialu, pa?acu-klasztorze, gdzie pochowano hiszpa?skich królów. W marmurowej krypcie wolne trumny czekaj? na obecnych w?adców, a grube ?ciany z szarego granitu gwarantuj? wieczyst? cisz? i ch?ód. W Dolinie Poleg?ych ogromny, 150-metrowy krzy? zbudowany przez genera?a Franco dla uczczenia ofiar wojny domowej. Pod nim wykuta w litej skale bazylika zrealizowana przez republika?skich je?ców. Wielu z nich nie prze?y?o kator?niczej roboty, w efekcie której powsta?o monumentalne miejsce wiecznego spoczynku dyktatora. Na p?ycie nagrobnej ?wie?e kwiaty - wida? pozostawi? po sobie nie tylko z?? pami??.

Inna rzecz, ?e faszystowski re?im nape?nia? krymina?y politycznymi przeciwnikami, ale równocze?nie budowa? autostrady i podwaliny obecnego dobrobytu gospodarczego wtedy, gdy nas czerwoni kacykowie spychali w ekonomiczn? i kulturaln? otch?a?. Dlatego rozp?yn?li si? na wietrze jak dym z klubowych.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki