Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 25 grudnia


Mój komórkowy telefon dos?ownie co kilka minut wibruje i piszczy, daj?c zna?, ?e pojawi?a si? kolejna wiadomo??, czyli tzw. sms. ?wi?teczne ?yczenia we wszystkich mo?liwych odmianach, tak?e wierszowane sypn??y si? jak z r?kawa. Traktuj? je jako mi?y dowód pami?ci, wi?c z szacunkiem i wdzi?czno?ci?. Sam jednak telefonuj? do znajomych, których nie mog? u?ciska? bezpo?rednio - chc? s?ysze? chocia? ich g?os.

Natomiast jedna rzecz w modnym obecnie sposobie komunikowania si? irytuje mnie niepomiernie. Otó? wielu nadawców podpisuje swe wyznania jedynie numerem telefonu. Jak?e mam rozpozna? bezimiennych, których wiadomo?? wie?czy: od... i dalej szereg cyfr. B?agam na przysz?o?? o dok?adniejsze dane.

Anio?ek po?o?y? pod choink? wiele ksi??ek. Oj, wie doskonale skrzydlaty cherubin, co sprawia mi najwi?ksz? frajd?. Dwa tomiki poezji, czyli ostatnie zbiorki Wis?awy Szymborskiej oraz Urszuli Kozio?. Jak pi?knie i m?drze dystansuj? si? w nich obie panie od nieuchronnego przemijania. Odnosz? wra?enie, ?e tak? m?dro??, spokój, godno?? wobec ?mierci budujemy z up?ywem lat, jakby oswajaj?c przykre my?li, których unikn?? nie sposób.

Inn? zupe?nie lektur? stanowi sensacyjna powie?? "Total Cheobs" napisana przez Jeana Claude'a Izzo. Powracam w niej do dzieci?stwa, w którym odby?em egzotyczn? na owe czasy podró? do Marsylii. Akcja krymina?u trwa w tym w?a?nie ?ródziemnomorskim porcie i jest naszpikowana znajomymi nazwami ulic, placów, parków itd. I jeszcze "Ptaki polskie", bym pog??bia? ornitologiczn? wiedz?, przydatn? do rozpoznawania skrzydlatych sto?owników rozlicznych karmników, jakie zak?adam zim? w ogrodzie.

A skoro o ptakach mowa, kilka s?ów o Marku Grabowskim. Ksywa Dzi?cio?. Pozna?em go dawno na krakowskich Krzemionkach, gdzie czyni?em pierwsze kroki przed telewizyjnymi kamerami. On sta? po drugiej stronie jako operator. Szybko jednak zaj?? si? dziedzin? dekoracji, której z powodzeniem pozostaje wierny po dzi? dzie?. Zamieszka? w Rz?sce - widz? z okna dach jego go?cinnego domu, gdzie zagl?dam od czasu do czasu. Marek to dusza na wskro? artystyczna, na dodatek uwielbia spektakle. W okresie ?wi?t Bo?ego Narodzenia instaluje w ogrodzie gigantyczn? szopk? z postaciami naturalnych rozmiarów, u wrót stawia komitet powitalny z?o?ony z figur stra?aków. Wszystko to p?onie, migocze, gra, mami. Prawdziwe bajo bongo, jak mawia autor owych cudów.

Nie zamierzam przytacza? listy telewizyjnych realizacji "Grabola". Zaj??aby mnóstwo miejsca, na dodatek nie sposób opisa? czego?, co trzeba ogl?da?. Scenografia to szczególna dziedzina sztuki, wymagaj?ca przestrzennej wyobra?ni i umiej?tno?ci przewidywania, jak te wszystkie konstrukcje po o?wietleniu zagraj? na ma?ym ekranie.

Przegl?dam jakie? kolorówki. Pe?ne zmartwie? i sensacji oczywi?cie. Martwi? si? w nich przysz?o?ci? odchodz?cego prezydenta. Co pocznie biedaczek, jakiej roboty si? z?apie, czy presti? pozostanie czy odleci w sin? dal? Martwi? si? gwiazdeczk? estradow? opuszczon? przez ma??onka. Czy starczy jej si? i zapa?u, by wytrwa? i dalej fa?szowa?? Martwi? si? pi?karzem, który ju? nie b?dzie zarabia? miliona euro rocznie, tylko po?ow? tej kwoty.

Wobec powy?szego ?ycz? nam wszystkim tylko takich zmartwie? i problemów w nadchodz?cym roku.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki