Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 3 wrze?nia


Piosenk? o Na??czowie pisa?em z dusz? na ramieniu i w sporej rozterce. Przede wszystkim nie przepadam za twórczo?ci? na zamówienie, ale skusi? mnie temat, bo stare uzdrowisko, w którym bywali Prus i ?eromski, pi?knieje z dnia na dzie?, przyci?gaj?c coraz wi?ksze t?umy. Musia?em tak?e unikn?? reklamowych aspektów, by nie wysz?a lukrowana laurka. W efekcie ?piewana premiera przed pijalni? uda?a si? znakomicie, a publika ochoczo podchwyci?a refren:

"Gdziekolwiek drogi mnie powiod?
to o krainie tej opowiem
o perle oprawionej wod?
starym klejnocie Na??czowie".

W malowniczej miejscowo?ci go?ci?em z okazji odbywaj?cych si? ju? który? raz z rz?du zawodów balonowych. Unikalny to sport, wart wi?c kilku osobnych zda?. Otó? w Polsce zarejestrowanych jest oko?o 100 balonów na podgrzane powietrze. Z tej liczby jedynie po?owa lata bez przerwy. Dla porównania Francuzi czy Niemcy mog? pochwali? si? ponad tysi?cem tych pi?knych obiektów poruszaj?cych si? bezszelestnie, zdanych na ?ask? b?d? nie?ask? wiatrów. Uprawianie takiego hobby jest kosztowne. Balon z gondol? czy koszem, tak?e urz?dzeniami nawigacyjnymi i najwa?niejsz? dmuchaw? do podgrzewania powietrza nap?dzan? propanem - to wydatek rz?du 200 tys. z?. Trzeba jeszcze do tego mie? dobry, du?y, najlepiej terenowy samochód, by sprz?t ca?y transportowa? na miejsce startu i podejmowa? z miejsca l?dowania.

Zabawa ma charakter zespo?owy. Pilot szybuje i ogl?da krajobrazy, ale jego partner w tym czasie jedzie l?dem i nigdy nie wie, w jakiej okolicy b?dzie lataj?cy wehiku? zabiera?. Pyta?em zawodników o wysoko??, na jak? si? wznosz?. A wi?c bez tlenowych aparatów osi?gaj? 3,5 tys. metrów, wy?ej oczywi?cie mo?na, ale ju? z odpowiednimi zabezpieczeniami przed zimnem i brakiem wystarczaj?cej ilo?ci tlenu w atmosferze. Rekord ?wiata to 12,5 kilometra! Najwi?ksz? frajd? jednak sprawia pono? latanie kontaktowe, czyli tu? nad ziemi?, w zasi?gu g?osu, kiedy na przyk?ad powie si? dzie? dobry komu? uprawiaj?cemu ogródek.

Dowiedzia?em si? tak?e, ?e panicznym strachem reaguj? na balony zwierz?ta. Zdarza?y si? wypadki odszkodowa? za ptactwo domowe, które uciekaj?c w pop?ochu, t?oczy?o si? w stadzie, zadeptuj?c nawzajem. Jeden z pilotów prze?y? chwile grozy w Turcji, gdy pas?ce si? owce run??y w panice w kierunku skalnego urwiska i tylko przytomno?? umys?u pasterza ocali?a je od ?mierci. W Kanadzie natomiast pos?uguj? si? mapami, na których oznaczono miejsca nieprzyjazne do tego stopnia, ?e zdarza?o si? "witanie" balonów kanonad?. Wielu ludzi uwa?a, ?e niebo nad ich terenami jest tak?e ich w?asno?ci?. Pow?oki zrobione s? jednak z niewiarygodnego tworzywa. Demonstrowano mi taki kawa?ek. Przebity d?ugopisem, po kilku naci?gni?ciach zasklepia otwór, a przeci?cie, w które mo?na w?o?y? obie d?onie, jest nie do rozdarcia nawet przy u?yciu sporej si?y.

Gdy o poranku na niebie pojawi?o si? prawie 30 balonów, patrzy?em urzeczony. Wiem, ?e obserwatorom ten sport wielkich emocji nie dostarcza, ale dla tych w koszu jest pe?n? poezji romantyczn? przygod?, którego to romantyzmu wi?kszo?? popularnych dyscyplin nie posiada.

Nie pojmuj? kolejnego zachwytu, maj?cego wszelkie znamiona baraniego p?du. Oto na piedesta? wst?puje nowy idol. To Robert Kubica. Nie mam nic do sympatycznego krakusa, ale na mi?y Bóg, szum wokó? go?cia jest niezno?ny, a on jeszcze niczego wielkiego nie zrobi?. Ostatnio us?ysza?em o projekcie budowy toru wy?cigowego i pomy?la?em, ?e kraj, który ma drogi lokuj?ce nas gdzie? na peryferiach ?wiata, koniecznie musi sobie zafundowa? luksusow? zabawk? za miliony dolarów. A nie lepiej kupi? wszystkim po baloniku?



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki