Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 8 lutego


Ale? cudowne jest Zakopane. A mo?e to po prostu przyzwyczajenie. Przecie? zacz??em tu przyje?d?a? jako ma?e dziecko - nosi? mnie ojciec "na barana" do Str??yskiej, potem ja nosi?em swoj? córk?, a teraz t? tras? pod reglami i pod ?cian? Giewontu robi? sam lub z przyjació?mi. W?a?nie odby?em tak? przechadzk? z Witkiem M?odziejowskim - dziennikarzem z Poznania i chórzyst? od Stuligrosza równocze?nie. Gadamy o sporcie, bo my na tym punkcie mamy "bzika". Kiedy mijam wej?cie do Doliny Lejowej, znów o?ywaj? wspomnienia. Tutaj zbiera?em z tat? i jego kolesiem, panem Lewanowiczem (dawniej szefem pracowni plastycznej Domu Kultury Pod Baranami) najzdrowsze i najpi?kniejsze rydze, jakie widzia?em w ?yciu i potem sma?y?o si? te grzybki na ma?le.

Czytam te? zaciekle - najpierw "Dziennik" Krzysztofa M?traka. Dziwna lektura, w której b?yszczy talent i inteligencja autora - w zasadzie wi?kszo?? notatek to gotowe aforyzmy. Zastanawia fascynacja postaci? Jerzego Andrzejewskiego, przy ch?odnym do?? stosunku do wi?kszo?ci wspominanych ludzi pióra. Zadziwiaj?ca skrupulatno?? w odnotowywaniu zgonów wielkich tego ?wiata i równocze?nie grobowa cisza na temat ?ycia osobistego, rodziny, przyjació?.

Potem bior? dzienniki zupe?nie inne. Zapiski Stanis?awa Rembeka z wojny polsko-bolszewickiej. Diariusz frontowego artylerzysty sporz?dzany na gor?co pod ogniem nieprzyjaciela, niemal na lawecie armatniej. Pasjonuj?ca lektura ods?aniaj?ca fakty, które przez dziesi?ciolecia by?y zakazanym tematem. Wreszcie "Pojutrze" Allana Folsoma. To typowe "czytad?o", ale wci?ga do spodu i nie pozwala wytchn?? do ostatniej kartki.

Robi? te? obowi?zkowe prasówki. Jedna sprawa poruszy?a mnie do ?ywego, wi?c o niej par? s?ów. Otó? dowiaduj? si?, ?e dzi?ki przytomno?ci jednej z koalicyjnych pos?anek, która "zagada?a" marsza?ka Sejmu, nieobecni parlamentarzy?ci zdo?ali dotrze? do sali obrad i przeg?osowa? debat? nad projektem reformy administracyjnej kraju. Absencj? t?umaczono prac? w komisjach sejmowych. A mój pogl?d, czyli pogl?d podatnika i wyborcy, jest taki, ?e je?eli zarabia si? kilkadziesi?t milionów starych z?otych miesi?cznie za zaszczytn? prac? dla ojczyzny, to trzeba siedzie? kamieniem na obradach Wysokiej Izby, zw?aszcza ?e odbywaj? si? nie cz??ciej ni? raz w tygodniu. Niech zaj?cia w komisjach trwaj? w pozosta?e, wolne dni. Panie i Panowie - wyjd?cie wreszcie z bufetu, bo sala polskiego parlamentu wci?? ?wieci pustkami.

Otwarto olimpiad? w dalekiej Japonii i od razu pad?y wspania?e rekordy ?wiata w je?dzie szybkiej na lodzie. Czy?by skutek nowego buta ?y?wiarskiego z ruchom? pi?t?, który daje ca?kiem inne, nowe mo?liwo?ci zawodnikom? Cieszy mnie tak?e sukces Ireny Szewi?skiej, bo przyj?cie w poczet cz?onków MKOl-u to du?a sprawa. Nale?y si? naszej lekkoatletce za pi?kn? kart? zapisan? w sporcie, za postaw? na bie?niach i skoczniach. Pami?tam, gdy pani Irena ko?czy?a wyczynow? karier?. Uroczysto?? odbywa?a si? w zakopia?skim o?rodku sportu (znów powraca to Zakopane) i organizatorzy zaprosili do cz??ci artystycznej ni?ej podpisanego z zespo?em. Pozna?em wtedy kilku znakomitych atletów, z pi?kn? p?otkark? Gra?yn? Rabsztyn na czele. A z Iren? Szewi?sk? wymieniam mi?e s?owa przy ka?dej okazji. Gdybym teraz by? w Nagano, to z?o?y?bym mistrzyni serdeczne gratulacje.

W "Super Expresie" przeczyta?em, ?e skradziono mi kamer? wideo i to jest, niestety, prawda. Dziennikarz uzyska? t? informacj? znacznie pr?dzej ni? policja, która kamery szuka.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki